🚦29🚦

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng


Podeszlam do chlopaka ze slodkimi oczami (tak mi sie wydaje ze takie byly). Gdy na mnie spojrzal zagryzl wargi ale.. po chwili zaczal sie smiac.

-przestan sie ze mnie smiac co ci tak wesolo bo mi dzis nie do smiechu
-ja wiem ale co chwile mnie zaskakujesz. Widze ze dzisiaj masz pechowy dzien lepiej wracaj do domu i poloz sie do lozka bo moze ci sie przydarzyc jakis nastepny' "pech"- zrobil cudzysluw w powietrzu- masz jakieś pytanie do mnie hmm bo sie spiesze do domu bo musze motor do naprawy dac- usmiechnelam sie

- co ty kombinujesz a tak wogóle jestem Ashton
-Adel no tak mam pytanie moglys nam powiedziec jak wrocic do domu
-no to czekaj podjedziemy pod moj dom a ja wam pokaze i przy okazji zobacze jak jezdzisz.
-yy a po co ci wiedziec jak ja jeżdżę
-moze chcialabys wystapic w wyscigach sporo kasy sie na nich zarabia.
- a bede mogla sprawdzic co z twoim motorem- popatrzylam na niego usmiechajac sie
-jesli sprawi ci to radosc jak chcesz
-no a zebys wiedzial że chcę. A co tak naprawde sie z nim stalo- chwile sie zastanawiał
-hamulce poszly i kolo sie kiwa
-serio hamulce przeciez to jest 1/4 czesc motoru ktora jest chyba bajwazniejsza jaki model?
-kawasaki
-ładny
-widze ze to kochasz
-tak. Dobra to jedziemy za toba.
- a nadążysz
-niewiem

Ashton wsiadl do swojego samochodu a ja skierowalam sie do swojego ale gdy zauwazylam ze Emka juz spi. Nie mam serca jej budzic wiec niech tak zostanie.

Niepowiem jechal bardzo szybko i nie moge go dogonic. Gdy podjechal pod swój dom stanelam na rogu. Wysiadl z samochodu i go zamknal. Otworzył garaz i wyciągnął maszyne. (Media↑). Wow ale ladna. Wyszlam z samochodu cicho zamknelam drzwi.

Podeszlam do Ashtona a on pokazal mi w czym problem.
-dalbys rade jutro mi go przywiesc do mojego domu
-no dobra ale niewiem gdzie mieszkasz
-no to przeciez dzisiaj sie dowiesz
-no ok jedziemy
-spoko ale nie lepiej zebys mi wytlumaczyl gdzie jechac. No dobra jednak pokaz bedzie lepiej a pozniej podwioze cie tu ok.
-nie podwieziesz mnie do kumpla musze sie z nim ugadac a pozniej nas podwieziesz na wyscigi.
-ah ok czyli to taka jakby zaplata za pomoc haha dobra i zostane na wyscigach chce zobaczyc jak to wyglada
-ok a twoja przyjaciolka nie bedzie zla
-śpi i podwieziemy ja do niej ok.

Wsiadlam do samochodu, odpalilam i czekalam na Asha. Gdy wsiadl pokazywal mi gdzie jechac kazal mi przyspieszac. Po dwudziestu minutach wyjechalismy z tego odludzia i kierowalam sie pod dom blondynki. Ash wzial ja na rece a ja szybko odkluczylam drzwi i pokazałem gdzie ma isc gdy dotarlismy na miejsce chłopak polozyl ja na lozku i przykryl koldrą. Wyszlismy z jej mieszkania ale tym razem brunet usiadl z przodu i włączył na maksa piosenke i zaczal spiewac. Ja chyba zaraz ogluchne. Sciszylam radio a on na mnie sie popatrzyl. Teraz to ja sie z niego smialam.

-jestem głodny chodzmy do KFC plis ja chce tylko jesc no zlituj sie
-no ok

Podjechalismy na wyznaczone miejsce on pobiegł po jedzenie. Ja dzisiaj robie chyba za taksówkę. No nie na co ja sie pisalam. Usiadlam na masce samochodu. Po chwili slysze otwierajace sie drzwi pomieszczenia i wychodzi uśmiechnięty Ash. Niesie ze sobą dwa shaki i dla siebie jakąś kanapkę. Podał mi jeden kubek i juz chcialam sie napic gdy z rak nie wypadly mi kluczyki od samochodu chcac je szybko zlapac, zlecialam z maski i oblalam swoje ciuchy napojem. Gdy wstalam spojrzalam na walajacego sie po ziemi Asha ktory znow smial sie ze mnie.

-to nie jest smieszne to wszystko przez tego glupiego pecha i przez ciebie po co mi przynosile to picie przecież wiedziales ze mam pechowy dzien yhhh- krzyczalam

Wyciagnelam jakas stara bluzke z bagaznika i zaczęłam sie nia wycierac.

-nie smiej sie tylko lepiej juz jedźmy.
-jedziemy gdzie
-do mojego domu glupku
-oh no dobra

Podjechalam pod dom i wbieglam do swojego pokoju. Ubralam ba siebie bluzke pochodząca pod brazowy i do tego czarne rurki.↓

(Kolor wlosow: ciemny braz)

Wychodzac z domu uwazajac zeby sie nie przewrocic i żeby Ash nie mial juz przyczyny aby sie ze mnie smiac.

-ladnie wygladasz-powiedzial z usmiechem Ash
-to gdzie twoj kolega mieszka
-tuz za garazami
-ok prowadz gdzie dokladnie

Podjechalismy za garaze faktycznie byl tam duzy biały dom.
-no to pa ja juz jade- skierowalam sie do bruneta
-o nie ma tak umawialismy sie ze jedziesz nas zawieźć na wyscigi co nie- wywrocilam oczami
-dobra to rusz ten zad i pospiesz swojego koleszke
-juz ide po niego
-jak bedziesz u niego za dlugo bede trabic...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro