🚦33🚦

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

- a Adel jak tam z Jamesem- oo kurde nie wiem nie bylam u niego ani raz- mam nadzieje ze byłaś u niego

-no jak bylam u niego wtedy w nocy to lekarze mowili ze wszystko jest pod kontrolą- ale ja klamie ciekawe czy mi sie udalo

-no to raczej ze pod kontrola tylko czy sie obudzi w najblizszym czasie czy troche pozniej- podrapalam sie po karku

-nie pamietam to bylo dawno ale chyba nic nie mowili- popatrzyl na mnie ale pozniej sie odwrocil i wrocil do swojej wczesniejszej pracy czyli szukaniem jakiejś czesci do samochodu.

*~*~*~*~*godzine później *~*~*~*~*

Zadzwoniłam najpierw do Emmy.

-no hej Emka idziesz ze mna, Ashtonem, Theo i Nickiem do kina jutro
-a chlopaki juz wiedzą
-no wlasnie jeszcze nie ale napewno sie zgodzą
-no dobra a na co
-horror
-a na jaki
-naznaczony 3 pasi.
-pasi
-no to pa

Czas na Theo.
-hej idziesz ze mna i Em do kina na Naznaczony 3
-pewnie kiedy
-jutro o 22

I tak samo bylo z Ashem i z Nickiem.

Zeszlam na dół do kuchni i zobaczyłam matkę Jamesa.
-cos sie stało Adeline- powiedziała Eva (matka Jamesa)
-nie twoja sprawa a tato jedziesz sie ze mna przejechać-spojrzalam na tate blagajac go abu aie zgodzil a ona by wyszla stad noe mam pojecia co ona tu robi.
-drogie dziecko twoj tata jak nie widzisz rozmawia ze mna i nie ma zamiaru jechac z tobą- usmiech nie znikal z jej twarzy. Co za baba tone plastiku na ryju i mysli ze to sie facetom podoba to sie grubo myli- i nie przerywaj nam bo jak widac matka nie nauczyla cie kultury zeby nie przerywac.

O nie o mojej mamie nikt nie ma prawa wspominać szybkim krokiem ruszylam do przedpokoju i wzielam te smierdzace kapcie i wyzucilam na dwor. I wrocilam do kuchni slyszac jeszcze co ona mowi przystanelam.
-przeciez ta dziewucha zaraz owinie cie wokol palca- powiedziala
-co ty masz do niej nic ci nie zrobila tylko ty masz do niej jakies ale- powiedzial- a i najlepiej jakbys stad wyszla i juz tu nie przychodzila nie znamy sie twoj syn ma sie odczepic od niej zrozumiano- zagrozil jej.
- gdzie sa moje buty- krzyczała
-tam gdzie ty powinnas byc czyli na dworze
- o ty mała...
-Eva idź juz- prychnela i wyszla trzaskajac drzwiami.

Ufff wkońcu. Tom(tata) ubieral juz buty.

-a ty gdzie sie wybierasz hmm?- spytalam sie
-no przecież chciałaś gdzieś ze mną jechać no chyba że to już nieaktualne- uśmiechnął się
-a no tak ale ja prowadze
-no raczej po to masz prawko

Ubrana w luzne spodnie i szeroką bluze zbieglam ze schodow do garażu. Odpalilam silnik i wyjechalam na podjazd. Tom wsiadl na miejsce pasazera zapial pas i mi też kazał.

Jeździliśmy i śmialismy się z piosenek które probowalismy naśladować. Opowiedział mi o swojej pracy i spytal sie mnie kiedy zaczne swoją.

-jeszcze niewiem bo nie ma miejsc wolnych
-ah ok mozesz mnie tu wysadzic
-ale po co przecież moge cie zawiesc do domu
-nie musisz mam spotkanie z kumplami- a i wszystko jasne

*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*♥
Proszę o komentarze na temat opowiadania albo na priv. Jesli komus sie nie podoba pisac mi to.

☆→★

Nastepny rozdział nie wiem kiedy bedzie bo nie wiem czy wogule ktos to czyta...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro