🚦46🚦

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

O cholera i co teraz mam zrobic... Wymysl cos-myśli chodzily mi po glowie coraz szybciej... Co alkohol robi z ludzmi... Ale pewnie gdy bylabym trzezwa to zachowywalabym sie normalnie-chyba

- wydaje sie Panu- powiedzialam i pomachalam do barmana proszac o nastepne drinki

- przeciez widze ze Pani ciagle lustruje mnie wzrokiem- zasmial sie i wzial lyka swojego napoju

-po prostu dziwne ze jest Pan ubrany w garnitur - spalilam sie co ja gadam wez idz juz lepiej stamtad. Wstalam i ruszylam w strone znajomych ale poczulam ucisk na ramieniu i automatycznie odwrocilam sie i stanelam twarza w twarz z chlopakiem

-dlaczego dziwne? -patrzy na mnie a ja w tym momencie sie wylaczylam... Wyglada na 30 lat widac leciutkie zmarszki pod okiem co jest slodkie w jego przypadku... Usmiecham sie mimowolnie na co jego twarz pokazla grymas

-dziwne po prostu- wzruszylam ramionami i wyrwalam mu sie i szybkim krokiem ruszyłam do stolika

-niee odchodz kiedy nie skonczylem z toba gadac- powiedzial patrzav ciagle na mnie

- po pierwsze: ja skonczylam a po drugie: nie przypominam sobie bym przeszla z Panem na "ty"- usmiechnelam sie i wrocilam do stolika udajac ze nic sie nie stalo.. Dlugo to jednak nie potrwalo bo widze zblizajacego sie bruneta do nas... On sie chyba nigdy nie odczepi .. Odwrocilam sie w strone kolezanki i zaczelam z nia szybko rozmawiac wtedy wszyscy sie popayrzyli na mezczyzne, ktory stal za mna.

Zagryzlam warge i odwrocilam sie w jego strone. Chcialam szybko wstac ale alkohol pokazywal juz swoja moc... Chwycil mnie za ramiona i zwrocil sie do moich znajomych:

-porywam wasza kolezanke- usmiecha sie i zabiera mnie na parkiet- no i co mi teraz powiesz?- usmiecha sie zawadiacko

-ymm too...  że bardzo ladnie sie Pan ubral i moglby mnie Pan wypuscic - mowie lekko wstawiona

-czy ja wygladam na staruszka? - powiedzial lekko z oburzeniem

- tak troszeczke? - sklamalam bo wygladal bardzo przystojnie

-ale podobam ci sie wiem o tym bo widze jak na mnie patrzysz jak mierzysz i badasz mnie wzrokiem ... Wbijasz we mnie wzrok i wpatrujesz mi sie gleboko w oczy- czuje sie jakbym oberwalam mocno w twarz nie wierze ze to slysze z jego ust ... Czy on zauwaza nawet takie szczegoly?

-nie podobasz mi sie- powiedzialam szybko i czuje ze policzki mi plona ale staram sie zachowac twarz

-nie? - on sie ze mna droczy, niewiem co mam zrobic, zbil mnie z tropu jakkolwiek to brzmi

-n-nie - zajaknelam sie i w glebi duszy uderzylam sie w glowe

Zasmial sie i pogladzil mnie po policzku i odsunal sie zabierajac mi z reki moja ulubiona bransoletke i napisal mi na rece ciag liczb. Skad on ma nagle dlugopis? Zaczelo nagle mnie to ciekawic ale postanowilam ze nie czas na to.

Gdy skonczyl pisac usmiechnal sie i odszedl. Tak po prostu. Stoje na samym srodku parkietu nie wiedzac co sie wlasnie wydarzylo.

Godzine pozniej wszyscy rozeszlismy sie do wlasnych domow chociaz byly lekkie problemy.

Siedzac w domu rozmyslam patrzac na ten numer na rece. Mysli ze napisze do niego bo ma moja bransoletke? Nie... Jednak bede musiala to zrobic dostalam ją od mamy wiec musze ja oddzyskac... Za żadne skarby ona nie może tam byc dluzej u niego...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro