[4] Antonio Canova

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Był środek nocy, a Amanda nadal nie mogła zasnąć. Przeciągnęła się w łóżku tak, że można było usłyszeć jak strzeliły wszystkie kości w jej kręgosłupie. Noga była zdrętwiała od ciągłego leżenia w jednej i tej samej pozycji. Poza tym, w pokoju było bardzo gorąco. Kiedy uchylenie lekko okna nie poskutkowało, wstała, zarzuciła na siebie szlafrok i zabierając ze sobą zapalniczkę i paczkę papierosów, wyszła na balkon.

Mroźne powietrze próbowało przedostać się przez gruby materiał, ale w rezultacie smagało tylko jej gołe nogi.

Odpaliła papierosa i opierając się o zimną barierkę, na zmianę to wdychała, to wydychała biały dym, do którego zdążyła się już przyzwyczaić na tyle, że nie czuła nawet, jak drapał ją w gardło.

Nigdy nie miała problemów ze snem, tym razem przyczyną był zbliżający się egzamin, do którego nauka skutecznie uniemożliwiała jej jakikolwiek spokój ducha. Cały czas chodziła lekko poirytowana i podtruwała się na zmianę to kofeiną, to nikotyną.

Amanda rozejrzała się dookoła i dopiero po chwili udało jej się dostrzec w tej ciemności, która już dobrych parę godzin temu spowiła całe miasto, na wpół żywego kwiatka w uszczerbionej doniczce. Ów doniczka z podstawką w kolorze cegły posłużyła jej za popielniczkę.

Odstawiła ją z powrotem na swoje miejsce pilnując, aby nie stała zbyt blisko krawędzi, ponieważ to mogło skutkować jej spadnięciem, w najgorszym wypadku, komuś na głowę.

Duży księżyc, który dzisiaj był w pełni, świecił jasno, barwą w zimnym kolorze, tak bardzo kontrastując z ulicznymi lampami w odcieniu pomarańczu.

Dziewczyna wyjęła z kieszeni telefon z zamiarem zrobienia kilku zdjęć. Oprócz sztuki Amanda bardzo lubiła fotografować i mimo, że nie zajmowała się tym profesjonalnie i nie posiadała drogiego sprzętu, telefon, który miała w zupełności jej wystarczał i pozwolił na uchwycenie księżyca z różnych odległości oraz z różnym, lżejszym bądź też mocniejszym nasyceniem.

Dzisiejsze niebo przypomniało dziewczynie jej pierwszą randkę z Adamem, jej chłopakiem, który zabrał ją do Luvru, w Paryżu. Pamięta ten dzień, jakby to było wczoraj.

***

- Piękna rzeźba, prawda? - zapytał Adam, wskazując na biały posąg wykonany z marmuru.

- Wygląda wspaniale - potwierdziła Amanda przekrzywiając głowę w bok, aby lepiej móc przyjrzeć się kobiecie i mężczyźnie. - Kto to?

- Psyche i Kupidyn. Rzeźba Antonia Canovy, tego włoskiego rzeźbiarza.

- Jeśli dobrze pamiętam, to był też architektem. - Adam z podziwem i ogromną czułością spojrzał na swoją dziewczynę. Nie sądził, że będzie pamiętała tę informację, ona jednak go zaskoczyła. Pozytywnie, tak jak zawsze. I jeśli Adam kiedykolwiek myślał, że kocha Amandę w stu procentach i bardziej już nie może, to się mylił, ponieważ w tym momencie miał wrażenie, jakby zakochał się w niej zupełnie na nowo.

- Głównym tematem tej rzeźby jest miłość, a Kupidyn symbolizuje jej wymiar cielesny. Jego pocałunek budzi Psyche. Wiesz co to znaczy?

- Duchową stronę miłości? Dopiero ich połączenie ukazuje pełną oraz idealną całość.

- Dokładnie tak.

- Obraz Kupidyna pochylającego się nad dopiero co obudzonq Psyche jest przepełniony wzajemną czułością. To widać. - podczas gdy Amanda jak zaczarowana wpatrywała się w rzeźbę mówiąc o niej, Adam z iskierkami w oczach obserwował swoją ukochaną.

- Psyche delikatnie obejmuje Kupidyna rękoma, tworząc wokół ich głów kółko, w które idealnie się wpasowywują. Całość sprawia wrażenie naprawdę płynnego, jednostajnego ruchu.

- Ten posąg ma charakter klasyczny prawda?

- Tak, skąd wiedziałaś?

- Zwróciłam po prostu uwagę na to, w jaki sposób są ukazane ich ciała. - Amanda wzruszyła ramionami i przez chwilę poczuła się, jakby zrobiła coś głupiego. Kiedy jednak spojrzała na Adama, dostrzegła jego zachęcający wzrok. Postanowiła kontynuować. - Zarówno Psyche jak i Kupidyn są idealni, młodzi i proporcjonalnie zbudowani. Naga Psyche została jedyne lekko przysłonięta wykutą tkaniną oraz ręką swojego kochanka. Ciała pary są bardzo gładkie co kontrastuje ze skałą na której się znajdują. Ta ma chropowatą fakturę

Tego dnia, kiedy Amanda wraz z Adamem opuścili muzeum, ich rozmowy do późnej nocy opierały się o tematy w jakiś sposób związane ze sztuką.

***

Sztuka towarzyszyła Amandzie od dziecka, jednak był to tylko mały stopień tego, z czym ma do czynienia teraz. Można by rzec, że był to tylko wierzchołek góry lodowej, której kompletnie nikt się nie spodziewał, nawet ona sama. I chociaż nie była w stanie podać dokładnej daty, kiedy zakochała się w sztuce, to stanowczo mogłaby stwierdzić, że ten magiczny dzień jej pierwszej randki ze swoim chłopakiem, zdecydowanie należał do tych, które w ogromnym stopniu przyczyniły się do jej dążenia do celu, którym było kształcenie się w tej dziedzinie.

Wypalenie trzech papierosów oraz przywołanie miłych wspomnień sprawiły, że Amanda, nieco już spokojniejsza, mogła bez żadnego problemu wrócić do spania.

***

Linki:
https://eszkola.pl/jezyk-polski/antonio-canova-amor-i-psyche-853.html

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro