[2] Antonio Rossellino/Leonardo Da Vinci

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Poniedziałkowe popołudnie, podczas którego Amanda wracała z wykładów, zmęczyło ją na tyle, że aby odpocząć, postanowiła zatrzymać się na chwilę w swoim ulubionym parku.

Ów park, zawsze pokryty piękną i intensywną zielenią, teraz otulała gruba warstwa białego puchu. Pojawiła się ona przez noc i za nic w świecie nie chciała stopnieć. Dziewczyna strzepnęła nadmiar śniegu z ławeczki, chwilę później zajmując na niej miejsce.

Z kieszeni swojego beżowego płaszcza, który swoją drogą był jedynym zajmującym miejsce w jej szafie, wyjęła czarną zapalniczkę oraz paczkę papierosów. Odpaliła jednego a wzrok w pełni skupiła na otaczającej ją przyrodzie.

Na ławce nieopodal udało jej się dostrzec parę małżonków trzymających się za ręce i czule patrzących w swoje oczy. Jeszcze dalej grupa nastolatków bawiła się w lepienie bałwana, albo rzucanie się na śnieżki. Po zupełnie drugiej stronie parku Amanda, w tle dźwięków wydawanych przez ciągle pędzące miasto, wyłapała śmiechy i radosne krzyki małych dzieci uciekających przed rodzicami, którzy zadawali sobie nie mało trudu aby złapać własne pociechy.

Dziewczyna z błogim spokojem uśmiechnęła się na ten widok, kończąc palić papierosa, a kiedy zebrała już wystarczająco sił, podniosła się z ławki i ruszyła dalej.

W połowie drogi do mieszkania, telefon dziewczyny zaczął wibrować, dając znak o tym, że nadal jest wyciszony. Od samego rana leżał zapomniany na dnie jej torebki, dlatego Amandzie chwilę zajęło, aby dokopać się do urządzenia przez stos papierów i mnóstwa innych, mniej lub bardziej potrzebnych rzeczy.

Kiedy wyjęła komórkę, ta znów zaczęła wibrować, a na ekranie ukazała się uśmiechnięta od ucha do ucha twarz Leona. Odebrała pospiesznie, nie każąc bratu dłużej czekać.

- Hej, coś się stało?

- Cześć. Tak właściwie to nic, chciałem tylko zapytać, czy skończyłaś już wykłady.

- Tak, jestem właśnie w drodze do domu. - poinformowała go siostra, zwalniając kroku. Po chwili ciszy trwającej zaledwie kilka sekund, Amanda znów usłyszała głos brata.

- Jestem teraz w kawiarni, tej niedaleko naszego mieszkania. Możesz wpaść?

- Jasne, nie ma problemu. Będę za piętnaście minut. - powiedziała dziewczyna, patrząc uwcześnie na zegarek zajmujący miejsce jej lewego nadgarstka. Rozłączyła się i pospiesznie ruszyła w tym samym co wcześniej kierunku.

Amanda obserwowała po drodze mijane samochody, oraz innych ludzi do których uśmiechała się, roztaczając wokół siebie przyjazną i miłą aurę, co oczywiście odwzajemniali. Skinieniem głowy podziękowała kierowcy, który jako jeden z niewielu postanowił zatrzymać się i dać jej możliwość przejścia na pasach.

Dziewczyna otworzyła drzwi kawiarni, a zapach świeżo parzonej kawy otulił ją tak samo mocno jak ciepło panujące w środku. Wtuliła głowę w szalik jeszcze mocniej niż przedtem, aby choć trochę się rozgrzać, kierując przy tym do stolika zajętego przez Leona.

- Witaj, Rudolfie. - mężczyzna skomentował jej wygląd, kiedy podeszła do stolika. Uśmiechnęła się do niego przyjaźnie i ciepło.

- Witaj, Święty Mikołaju. - Amanda odwinęła szal, zdjęła płaszcz i wbiła się w siedzenie fuksjowego obicia fotela, niemal topiąc się w jego miękkości. Rozsiadła się wygodnie.

Leon podstawił pod nos siostry kawę oraz kawałek ciasta, które zamówił chwilę przed jej przyjściem, o czym świadczył jeszcze ciepły napój, z którego para ulatywała wysoko w górę.

- Jak Ci minął dzień?

- Intensywnie. - Amanda z błogim uśmiechem wzięła pierwszy łyk napoju, zatapiając w nim swoje usta. Lekko zmrużyła oczy delektując się pyszną kawą. - Ciężki dzień na uczelni.

- Aż tak was męczą? Może powinni trochę przystopować, w końcu każdy potrzebuje odrobinę odpoczynku.

- Chcą dobrze. W następną środę kolokwium, czują się zobowiązani do przygotowania nas.

- Jaki materiał omawialiście dzisiaj? - Leon spojrzał na swoją siostrę zaciekawiony. Mógł mówić co chciał, jednak byłby skończonym egoistą twierdząc, że nie zainteresowało go to, czego się wczoraj dowiedział.

- „Madonna z dzieciątkiem", autor Antonio Rossellino, teoretycznie.

- Aż tak trudna do zinterpretowania rzeźba?

- Mamy udowodnić, że to nie Rossellino jest autorem rzeźby. Absurdalne i awykonalne.

- Jak to? - po słowach Leona, Amanda wyciągnęła z torebki plik kartek. Jednak zamiast podać je bratu, sama zaczęła je przeglądać.

- Przeczytam Ci coś, dobrze? - kiedy mężczyzna skinął głową, lekko odchrząknęła po czym zaczęła czytać to, co znajdowało się na papierze. - *„Madonna z dzieciątkiem" autorstwa Antonio Rossellino może okazać się jedyną rzeźbą Leonrada da Vinci.*

- Ciekawie. - mruknął pod nosem Leon zastanawiającym się nad słowami, które przytoczyła mu siostra.

- A to dopiero początek! Słuchaj dalej. *Statuetka z terakoty datowana jest na około 1465 rok i należy do Victoria and Albert Museum w Londynie, gdzie wokół rzeźby powstało niemałe zamieszanie. Francesco Caglioti, profesor historii sztuki przypisuje „Madonnę..." Leonardowi da Vinci. Gdyby okazało się to prawdą, byłaby to jedyna istniejąca rzeźba mistrza z XVI wieku.* Caglioti wysnuł pewne wnioski dotyczące rzeźby, mam cały artykuł o tym, ale będąc szczerą, sama również to zauważyłam. *Caglioti twierdzi, że kluczowym czynnikiem jest technika przedstawienia draperii u da Vinciego.* - Amanda przerwała na chwilę, z teczki wyjęła dwie kolejne kartki papieru, po czym położyła je na stoliku przed Leonem. Ten wziął je do rąk i zaczął się im przyglądać, a dziewczyna w międzyczasie wzięła łyk napoju, aby zwilżyć gardło.

- Co to? - na jednej z kartek widniał obraz rzeźby „Madonny...", drugiego zaś Leon nie znał, dlatego siostra szybko przyszła mu z pomocą.

- Obraz da Vinciego „Zwiastowanie Leonarda". Spójrz na szaty Madonny i czerwony płaszcz Archanioła w „Zwiastowaniu...". Ruch tkaniny jest dokładnie taki sam. Ale to nie wszystko, ponieważ można odwołać się do jeszcze jednego dzieła mistrza z 1503 roku.

- Czyżby chodziło o rysunek „Św. Anny Samotrzeć"? - Leon uśmiechnął się wiedząc, że zaimponował siostrze.

- Jestem pod wrażeniem. Skąd wiedziałeś?

- Przebywając z tobą tyle czasu, niektóre rzeczy po prostu same wchodzą do głowy. No ale nieważne, kontynuuj.

- Najpierw spójrz i powiedz co ty widzisz.

- Pewne podobieństwo na twarzy. Tak jakby coś je łączyło.

- Masz rację. Uśmiech Anny jest bardzo podobny do tego, który został wyrzeźbiony na twarzy Maryji. Ale taki sam uśmiech znajduje się również na twarzy „Mona Lisy". Te cechy są tylko niektórymi charakterystycznymi dla da Vinciego. Poza tym Caglioti uważa, że jest mnóstwo szczegółów, które potwierdzają jego tezę i autorstwo mistrza. Podobno na potwierdzenie zostało podane, że w zeszytach Leonarda on sam wspomina, że na początku swojej drogi artystycznej miał kłopoty z portretowaniem małego Chrystusa.

- No i wszystko masz. Udało Ci się udowodnić, że ta rzeźba tak naprawdę wyszła spod dłuta da Vinciego.

- Chciałabym, żeby tak było. Niestety, ale tezy Cagliotiego nie spotykają się ze zbyt wielkim optymizmem.

- Dlaczego? Przecież wyraźnie zostało udowodnione, że to on jest autorem rzeźby.

- Nie do końca. To są tylko spekulacje, nic pewnego. Argumentów przeciw jest prawie tyle samo co za.

- Na przykład?

- Nie jest tajemnicą, że Leonardo był malarzem, jednak teorię, że był też rzeźbiarzem ciężko obronić ze względu na brak jego autentycznych dzieł, do których można by porównać „Madonnę...".

- A co z uśmiechem?

- Ernst Gombrich dowiódł, że uśmiech jaki malował da Vinci jest typowy dla jego epoki, a on sam „odziedziczył" go po Verrocchim.

- W takim razie nie ma żadnych dowodów, które mogłyby potwierdzić, że to da Vinci jest autorem, a jedyne jakie można by uznać za prawdziwe, znajdują zaprzeczenie?

- Dokładnie tak.

- W takim razie nie widzę żadnego problemu podczas zdawania kolokwium.

- Jak to nie widzisz problemu? Wręcz przeciwnie, problem jest i to duży.

- Sama mówiłaś, że sztukę można interpretować na wiele sposobów, zaglądać w głąb siebie i tak dalej. Zrób tak podczas egzaminu. Opowiedz im to, co przed chwilą przedstawiłaś mnie, a potem dodaj, że według ciebie nie da się jednoznacznie stwierdzić kto jest prawdziwym autorem rzeźby. Jeśli jednak zobaczysz, że profesorów nie zadowala twoja odpowiedź, zawsze możesz dodać, że zdecydowana część dowodów potwierdza tę tezę. W końcu o to chodziło, aby to udowodnić.

~~~~

Dzisiejszy rozdział nieco dłuższy, bardziej złożony i zawierający dużo więcej informacji niż poprzednio, jednak wciąż mniej niż można znaleźć o innych sławnych rzeźbach. Muszę przyznać, że ciężko było mi cokolwiek znaleźć na ten temat, a tym bardziej poskładać w całość i uporządkować tak małą ilość informacji. Niemniej, jestem zadowolona z tego co tu powstało. Moim celem jest nie tylko uwrażliwienie ludzi na sztukę, ale przede wszystkim, zapoznanie ich także z mniej znanymi dziełami, które przecież nie są przez to gorsze. Większość sławnych dzieł jest lubiana oraz postrzegana jako piękne tylko dlatego, że ma jakąś sławę, jednak uważam, że jest wiele niedocenianych dzieł, które rzeczywiście oprócz samej historii i piękna wewnętrznego, są też piękne na zewnątrz.

Linki do stron z których wzięłam cytaty oraz potrzebne mi informacje:

https://rynekisztuka.pl/2019/02/12/jedyna-rzezba-leonarda-da-vinci/

https://kultura.onet.pl/sztuka/jedyna-zachowana-rzezba-da-vinci-zostala-zaprezentowana-we-florencji/tfh9l5v

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro