[3] Michał Anioł

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Wtorkowe popołudnie, które tym razem odznaczało się brakiem zmęczenia zwykle spowodowanego wykładami, Amanda postanowiła wykorzystać na pieczeniu ciasteczek. Dziewczyna w każdej wolnej chwili i bez reszty oddawała się temu zajęciu pozwalając, aby zajęło ono wszystkie jej myśli krążące po głowie.

Mąka unosiła się w całej kuchni tworząc tym samym białą zasłonę przypominającą dym. Amanda, której biały proszek nieoczekiwanie dostał się do gardła, zaczęła delikatnie kaszleć i machając ręką próbowała rozgonić puch łudząco przypominający śnieg za oknem.

W między czasie rozległ się dźwięk dzwonka do drzwi, który rozproszył dziewczynę słuchającą brzmienia piosenki swojego ulubionego zespołu. Amanda wytarła ręce w świąteczny ręcznik i podeszła do drzwi, aby je otworzyć.

Na twarz dziewczyny wkradło się delikatne zdziwienie, widząc brata.

- Znowu zapomniałeś kluczy? - cichy śmiech przedarł się przez delikatną melodię graną na pianinie puszczoną z telefonu rozbrzmiewającą w całym mieszkaniu.

- Tak jakoś wyszło. - zmieszany Leon podrapał się po karku prawie w tym samym momencie, w którym na jego twarzy rozkwitł nie mały rumieniec.

Przekroczywszy próg mieszkania, do nozdrzy mężczyzny zdążył już dotrzeć zapach pierwszych pierników, które dziewczyna wyjęła z pieca chwilę wcześniej. Za moment miała włożyć drugą brytfankę.

- Pieczesz coś? - Leon pociągnął nosem a swoje kroki skierował do kuchni nie trudząc się nawet zdjęciem kurtki.

- Pierniczki. Musiałam chwilę odpocząć od nauki. Miałeś rację ostatnio, nie powinnam się tak przemęczać. - Amanda nie oczekiwała odpowiedzi ze strony bruneta widząc, że jest bardzo zajęty zjadaniem jeszcze nie udekorowanych pierniczków. Skrzyżowała ręce na piersi i oparła się o blat przyglądając twarzy Leona. Byli tak podobni, a jednak tak różni.

Pomimo różnicy wieku, Amanda i Leon wyglądali niemal identycznie. Te same włosy, te same brązowe oczy. Czy nawet podobny wzrost. Jedyne czym tak mocno się różnili był charakter.

Amanda miała optymistyczne podejście do większości rzeczy, widziała w innych dobro, niemal zawsze udawało jej się znaleźć jakieś pozytywy tam, gdzie najmniej można się było ich spodziewać. Uwielbiała stonowane kolory; beże i brązy zdecydowanie przeważały w jej szafie
Szerokie swetry, przytulne koce i skarpetki, które kolekcjonowała dawały jej poczucie bezpieczeństwa. Najczęściej zamiast tradycyjnej muzyki, uwielbiała słuchać gry na pianinie. Cztery pory roku Antonia Vivaldiego wywierały na niej ogromne wrażenie za każdym razem, kiedy ich słuchała.

Leon był zupełnym przeciwieństwem swojej siostry Amandy. W jego oczach szklanka zawsze była do połowy pusta, a ludzie z reguły źli, chyba, że akurat czegoś od niego potrzebowali. Ciemne kolory przeważały w szafie mężczyzny; czarny, szary lub ciemny brąz, to właśnie je lubił najbardziej. Jego ulubionym zespołem byli Dropkick Murphys co mówi wystarczająco dużo o reszcie różnic jakie można dostrzec, kiedy wystarczająco długo przebywa się z tą dwójką.

Niespełna czterdzieści minut później, druga tura pierników leżała już na blacie kuchennym gotowa do dekorowania.

- Podasz mi z szafki te pisaki z lukrem? Powinny leżeć na najwyższej półce. - Amanda odwróciła na chwilę głowę, aby zaraz potem wrócić do sprzątania małej kuchni w której, nie pamięta kiedy dokładnie, przebywała tak długo.

Od kiedy zaczęła studia, tak bardzo poświęciła się nauce, że nie miała prawie w ogóle czasu na dalsze rozwijanie swoich umiejętności związanych z gotowaniem.

Nieraz potrafiła zamknąć się w pokoju i siedzieć w nim cały tydzień. Jedyne co robiła, to co jakiś czas wychodziła do łazienki i prosiła Leona, żeby przynosił jej jedzenie pod drzwi. Ale Leon nie protestował, tylko uprzejmie i z uśmiechem robił to, o co go prosiła, sprawdzając jednocześnie czy wszystko w porządku i licząc, że czas do ukończenia studiów siostry minie jak najszybciej.

Leon wyjął z szafki mały karton w którym miały znajdować się pisaki, jednak wydał mu się on zbyt lekki. Potrząsnął nim, ale w środku nic nie było.

- Ale tu nic nie ma. - spojrzał na pudełko, a potem na siostrę.

- Jak to? - Amanda wzięła od niego opakowanie bez zawartości, sama zajrzała do środka. - Byłam pewna, że jeszcze je mam.

- Nie zużyłaś ich przypadkiem kiedy ostatnio robiłaś tort?

- Faktycznie. No cóż, w takim razie trzeba jechać i kupić nowe.

Leon nadal miał na sobie swoją czarną kurtkę, więc od razu poszedł do auta. W tym czasie Amanda zdjęła brudny od mąki fartuch i zastąpiła go długim do ziemi, beżowym płaszczem. Szalikiem szczelnie owinęła swoją szyję oraz skrawek twarzy, ponieważ na zewnątrz panował mróz, a kiedy już to zrobiła, wyszła i umościła się na siedzeniu pasażera w samochodzie swojego brata.

- Idziesz jutro na uczelnie, czy tak jak dzisiaj masz zamiar zostać w domu? - zapytał siostrę Leon, kiedy oboje kluczyli pomiędzy alejkami w poszukiwaniu lukru i jakiejś posypki która, zdaniem Amandy, również mogła się przydać.

- Chciałabym zostać, ale nie mogę mieć więcej zaległości. Kolokwium zbliża się naprawdę wielkimi krokami, więc chcę wykorzystać ten czas najlepiej jak tylko się ta.

- Jasne, to zrozumiałe. - Leon ściągnął z półki jeszcze kilka przedmiotów, których nie było na ich liście.

- Mam pomysł. - Amanda podskoczyła nisko w miejscu klaszcząc cicho.

- Już się boję. - brunet skrzywił się, aby pokazać, że nie do końca jest przekonany o tym, czy chce poznać to, co jego siostrze siedzi teraz w głowie.

- Wprawdzie nie było mnie dzisiaj na wykładach, ale wiem, że tematem był Dawid. To dosyć popularna rzeźba. Mogę Ci o niej opowiedzieć, jeśli obiecasz, że będziesz słuchał. - palec dziewczyny zakończony szpiczastym paznokciem boleśnie wbijał się w ramię Leona.

- Obiecuję, że postaram się to zrobić. Najmocniej jak potrafię. - chłopak uniósł rękę w salutującym geście. - A więc, kto jest autorem rzeźby?

- Serio? Przecież każdy to wie? - Amanda przewróciłam oczami na pytanie brata.

- Moi znajomi z pracy nie. - Leon podparł ręce na biodrach.

- Okej, prawie wszyscy. - głębokie westchnięcie wydobyło się z gardła kobiety. - Michelangelo di Lodovico Buonarroti Simoni, znany jako Michał Anioł. Włoski rzeźbiarz, malarz, poeta i architekt epoki odrodzenia. Stoi obok Leonarda da Vinci i Rafaela Santiego, jeśli chodzi o najważniejszych artystów epoki renesansu, a także jest uznawany za jednego z najwybitniejszych artystów w dziejach świata.

- Jestem pod wrażeniem. Ja nawet jego pełnego imienia i nazwiska nie mogę zapamiętać. Jak ty to robisz? - wyraz twarzy Leona rzeczywiście wyrażał podziw nad umiejętnościami siostry do, w jego mniemaniu, tak szybkiego i tak łatwego przyswajania wiedzy.

- Lata praktyki. Poza tym, kiedy po raz dziesiąty widzę tą nazwę na jednej stronie książki, ciężko jest jej nie zapamiętać.

- Okej, w takim razie, w którym roku powstał Dawid? - rodzeństwo chodziło po sklepie już jakiś czas, przez co połowa koszyka była zapełniona rzeczami, których absolutnie nie mieli w planach kupować.

- W 1504, ale Michał Anioł zlecenie na rzeźbę dostał już trzy lata wcześniej, w 1501. Wiosną, tego roku, po powrocie z Florencji artysta podpisał umowę z zarządem Katedry Florenckiej, a prace rozpoczął trzynastego września. Członkowie zarządu na początku planowali zamówienie dwunastu rzeźb, które przedstawiałyby postacie ze Starego Testamentu. Jak wiadomo Dawid jest postacią biblijną, a posąg ukazuje go tuż przed walką z Goliatem. Rzeźby miały zostać ustawione na okapie świątyni, po wschodniej stronie. Jednak zrezugnowano w tych pomysłów. W rezultacie powstał tylko Dawid, który zamiast na katedrze został ustawiony tuż przy wejściu do florenckiego ratusza.

- Dlaczego? - wtrącił się wreszcie Leon kiedy, nie patrząc nawet na kasjerkę w sklepie, zaczął wypakowywać zakupy na taśmę.

- Posąg był zbyt ciężki i zbyt duży.

- Tak po prostu? - zapytał z niedowierzaniem brat Amandy.

- Tak po prostu. - dziewczyna wzruszyła ramionami i ukradkiem spojrzała na sprzedawczynię, która posyłała im zdezorientowane, a zarazem ciekawskie spojrzenie, zastanawiając się pewnie o czym rozmawiają.

- Ile waży ta rzeźba?

- Sześć ton.

- Sześć ton?! - prawie wykrzyknął Leon.

- Tak. I cztery metry.

- Matko. - chłopak złapał się za głowę. - To chyba nie na moje nerwy.

- *Dawid ukazany został w pozycji stojącej. Ciężar jego ciała spoczywa na prawej nodze, lewa jest z kolei odciążona, pozbawiona napięcia, lekko zgięta w kolanie, wspiera się na ziemi. Prawa ręka postaci jest wyprostowana wzdłuż ciała, zgięta w nadgarstku, dłoń dotyka prawego uda. Lewa ręka, zgięta w łokciu, podtrzymuje zarzuconą na ramię procę. Ciało Dawida jest lekko skręcone: biodra wysunięte są w prawą stronę, tułów i głowa pochylone są zaś w stronę lewą tak, że układ postaci przypomina nieco wydłużoną literę S. Taki sposób upozowania figury nazywamy kontrapostem. Odwoływali się do niego już rzeźbiarze starożytnej Grecji, w dobie renesansu uważano nawet, iż jest to typowa cecha antycznych rzeźb greckich. Taka ciekawostka; to dzięki sekcjom zwłok Anioł mógł wyrzeźbić postać o muskularnej szyi, świetnie opracowanej twarzy, żyłach zaznaczonych na rękach i dłoniach. Dzięki znajomości budowy ludzkiego ciała zdołał nie tylko poprawnie odtworzyć naczynia krwionośne, mięśnie i ich ułożenie w trakcie ruchu, ale także oddać napięcie, emocje towarzyszące przygotowaniom do zadania ciosu. - Amanda przestała na chwilę mówić, kiedy oboje zaczęli pakować zakupy do bagażnika samochodu. Dopiero kiedy skończyli dziewczyna kontynuowała dalej. - Tak samo istotny jest sposób opracowania twarzy Dawida. Anioł nie stworzył tu oczywiście portretu, ale też nie ukazał postaci „bezosobowej", pozbawionej wyrazu. Wzrok Dawida skierowany jest w dal, na jego twarzy maluje się spokój, jest opanowany i wyciszony. Artysta nie stworzył tu portretu konkretnej osoby, ale zbudował portret psychologiczny, zdołał oddać w rzeźbie stan ducha, jaki towarzyszy koncentracji, wewnętrznemu skupieniu i zdecydowaniu.

- Kiedy zakończyły się pracę nad rzeźbą? - zapytał Leon cały czas skupiając swoją uwagę na drodze. Była oblodzona, dlatego jechał bardzo powoli i ostrożnie.

- Ósmego września 1504 roku. To właśnie wtedy Dawid stanął obok wejścia do Palazzo Vecchio na Piaza della Signora we Florencji. Ta rzeźba miała symbolizować wolność zdobytą przez mieszkańców miasta i gotowość do obrony. Rzeźba Michała Anioła stała tam przez 369 lat.

- Co się z nią stało później?

- W celu ochrony przed gołębiami została przeniesiona do specjalnej Trybuny Dawida w Galleria dell'Accademia. Została zastąpiona kopią, która jest tam do dzisiaj.

- Dowiedziałem się dzisiaj więcej niż przez całe swoje życie. - śmiech Leona rozniósł się echem na klatce schodowej kamienicy w której mieszkali. - Jestem z ciebie naprawdę dumny.

- Dlaczego?

- Bo robisz to co kochasz. Jak byłaś mała to marzyłaś o tym, żeby uczyć się o sztuce. Potem jako nastolatka nie wierzyłaś, że Ci się uda, a teraz jako dorosła kobieta, to stało się twoim życiem. I do tego jesteś w tym cholernie dobra. Mam wymieniać dalej, czy już wiesz o co mi chodzi?

- Oh przestań. - Amanda się zarumieniła, więc zamaszystym ruchem wzięła torby z zakupami i najszybciej jak tylko umiała zaczęła wbiegać po schodach dając bratu do zrozumienia, że chce, aby się z nią ścigał.

Resztę wieczoru rodzeństwo spędziło na dekorowaniu pierniczków, podczas gdy zapach gorącej czekolady próbował dostać się w każdy, nawet najmniejszy kąt ich wspólnego mieszkania.

~~~~

Linki:

https://pl.m.wikipedia.org/wiki/Dawid_(rze%C5%BAba)

http://www.isztuka.edu.pl/i-sztuka/node/368

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro