22. "Dziękuję". (GaaraxReader)

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

(28.08.2019)

- Aaaaa! - zamachnęłaś się, trafiając tuż obok twarzy swojego kolegi.

Właściwie, to miałaś totalny zamiar właśnie tak zrobić.

Zupełny.

Ale nie było czasu tego teraz roztrząsać. Musiałaś uniknąć szybkiej serii kopnięć, którą naszykował dla ciebie ciemnooki. I tak właśnie zrobiłaś!

No może prócz ostatniego...

- Itte! - wrzasnęłaś lecąc ku wielkiemu głazowi chroniącemu waszą rodzinną wioskę.

I prawie byś w niego przywaliła. Prawie... Znowu.

Na szczęście, choć nie ku twojej uciesze, chłopak złapał cię tuż przed nadchodzącym bolesnym uderzeniem.

- Mówiłam ci, żebyś tego nie robił - przypomniałaś, gdy ten pomagał ci stanąć na równe nogi.

Ale ten powiedział mniej więcej to, co zwykle.

- Wiem, ale... nie chciałbym, żeby stała ci się krzywda podczas mojego treningu.

- Teraz to nasz trening. - Przerwałaś jego wywody. - Poza tym na misjach nie będziesz mnie chronił. - Ustawiłaś się ponownie w pozycji bojowej, gotowa zaraz znowu rzucić się na chłopaka.

Tak, to prawda, że zgodziłaś się pomóc mu w jego szkoleniu, jako jedna z jego nielicznych przyjaciółek, jednak dla siebie też zamierzałaś wyciągnąć z tych ćwiczeń jakieś lekcje.

No i nie zamierzałaś również korzystać z niczyjej litości.

- Nadchodzę!! - znowu wydarłaś się, będąc już tak blisko swojego rywala... gdy nagle walnęłaś w... no właśnie, kogo?

Złapałaś swój bolący łeb, spoglądając na tego, który stanął ci na drodze.

- Hę? - zdziwiłaś się, nie poznając tego człowieka. - Kim ty żesz jesteś?

Stanęłaś już normalnie, patrząc mu prosto w oczy.

- To jest posłaniec - wyjaśnił znajomy ci szarowłosy, zanim nowoprzybyły zdążył otworzyć buzię.

- Od Kazekage, ha? - wypowiedziałaś te słowa spokojnie, lecz tak naprawdę zastanawiało cię... czego niby chciał od ciebie przywódca Wioski Piasku?!

Wypóściłaś głośno powietrze, czekając na odpowiedź tego 'posłańca'.

Wyglądało na to, że nigdy się nie wypowie, ale jednak wreszcie się doczekałaś.

Chociaż może nie chciałaś się tego doczekać...

Potwierdzeniem tego był jedynie twój krzyk głośno rozlegający się po wąwozie...

- NANI?!

< ~ ~ ~ >

Niecałe dwadzieścia minut od tego wydarzenia, kroczyłaś powoli bardzo długim korytarzem, zastanawiając się z jakiej łaski zasłużyłaś sobie na taki "zaszczyt" że strony Czwartego.

- Dostałaś zadanie - usłyszałaś od statszego od ciebie czarnowłosego.

"Łał, jakiż on światły - pomyślałaś mając już dość czekania, aż ten się wreszcie wysłowi. - Błagam, niech on wreszcie powie co ma na myśli, bo zaraz sama pójdę do Kazekage, żeby zapytać go osobiście".

Skrzyżowałaś ręce na piersi, nadal czekając.

- Musisz odwiedzić jego najmłodszego syna.

No i po tym był tamten krzyk.

Ale to uwłoczenie twojej godności już pomińmy.

Nie byłaś w stanie zakwestionować słów tego wolniachy-posłańca, ponieważ wtedy naprawdę musiałabyś się udać z wizytą do Kazekage, a na to... to jakoś nie miałaś specjalnej ochoty.

Właściwie tak samo, jak pakować się "dobrowolnie" do jednego pokoju wraz z postrachem całej Sunagakure.

Westchnęłaś, wymieniając w głowie niektóre z tytułów, jakimi czerwonowłosy był obarczony.

Bestia, dziwak. Potwór.

Tak, słyszałaś te i wiele, wiele innych na własne uszy. Wszyscy je słyszęli.

Nawet w twoim rodzinnym domu ich nie brakowało! Chociaż ty osobiście wolałaś nie wdawać się w te tematy.

- A teraz mnie do niego posłali... - mruknęłaś niezadowolona.

No bo... dlaczego ciebie? Ty nic nie znaczyłaś! Byłaś tylko przeciętną kunoichi, o której nikt z jakichś niespecjalnych powodów nie słyszał, bo sama nie mogłaś się niczym wielkim poszczycić.

"Może właśnie dlatego to mnie wybrali? - rozwałaś wewnętrznie tę kwestię, niebezpiecznie zbliżając się do swojego celu.

Czyli tak zwyczajnie wysłano cię do potwora? Niemożliwe...

Ścisnęłaś mocniej trzymany w lewej dłoni pakunek.

"Coś słaby z niego potwór, skoro musi jeść drugie śniadanie, jak wszyscy." - Uśmiechnęłaś się na tę myśl, za chwilę stając przed zwykłymi drewnianymi drzwiami. I...

Zapukałaś.

"To chyba nie był dobry pomysł".

Przygryzłaś wargę i zmrużyłaś oko, mając ochotę wykonać najszybszy taktyczny odwrót, jaki był możliwy.

Ale nie mogłaś.

"Rany, co za wstrętne zadanie. I co ja mam mu niby powiedzieć?"

Cofnęłaś się o krok, słysząc, jak klamka jest naciskana od drugiej strony.

"Dobra, nie ma mowy. Nie ucieknę". Wzięłaś głęboki oddech, przygotowując się na wielkie otwarcie.

Zwróciłaś twarz w dół, a zaraz potem usłyszałaś znaczne skrzypnięcie drzwi, któremu towarzyszyły kroki.

"Chyba jednak nigdzie nie wyszedł." - Upewniłaś się patrząc na czarne sandały shinobi, bo przez chwilę z naprawdę wielkim optymizmem rozważałaś tą opcję.

Poczułaś na sobie wzrok, którego nie udało ci się zinterpretować, nie patrząc na tego, kto cię nim obrzucał.

- Eee... Ohayo Gaara... - Eeem, dopiero teraz zaczęłaś się zastanawiać nad jego honoryfikatem - ...-san? - zapytałaś niepewnie, unosząc na niego nieco zmieszane spojrzenie, powstrzymując się od uśmiechu. Oczywiście sugerującego zakłopotanie.

Zwykle też występował przy nim taki charakterystyczny śmiech, na który w zaistniałej sytuacji nie było miejsca.

Chciałaś zrobić dobre wrażenie, tak?
A może lepiej zachowywać się tak, aby nie zapaść mu w pamięć? Hmm... Dlaczego wcześniej się nad tym nie zastanowiłaś?!

- Kim jesteś? - Usłyszałaś grobowy głos rozmówcy.

Było ci dość njekomfortowo, bo nie spodziewałaś się, że chłopak będzie chciał z tobą rozmawiać. A może robił to z czystej...

"Niby czego - grzeczności czy... rany, niby co miałoby być po tym 'czy'? Może po prostu odpowiem na jego pytanie. Tylko co...?"

Miałaś jakieś dziwne wrażenie, że nie chodziło mu o twoje imię... ty jego już znałaś, ale niby co miałoby go obchodzić twoje?

- Ja... - zaczęłaś, myśląc gorączkowo nad odpowiedzią. - No... noszę jedzenie - oznajmiłaś, próbując zachować przy tym naturalność, i nie pokazując, że fuchę tę pełnisz dopiero od... No w sumie teraz.

Opcjonalnie, od jakichś pięciu minut.

Wyciągnęłaś do niego rękę z przyniesionym przez siebie pakunkiem, na który ten spojrzał nieufnie. Ale przyjął go po tych paru tchnących bezdennym oczekiwaniem sekundach.

Chłopak po odebraniu od ciebie swojej własności, jeszcze chwilę patrzył sobie na ciebie... miałaś wtedy ochotę na niego łypnąć, bo naprawdę nie wiedziałaś o co mu chodzi.

Potem pod jego spojrzeniem zaczęło robić ci się gorąco, ale nie w ten przyjemny sposób.

Na koniec czerwonowłosy przymknął oczy, potem znów spojrzał na ciebie, i pożegnał cię słowem, które zapewne by wszystkich lub conajmniej większość zdziwiło.

- Dziękuję.

< ~ ~ ~ >

Minęły już dwa dni od tamtej sytuacji, a tobie nadal dźwięczało w uszach tamto słowo.

- Dziękuję - zwrócił się do ciebie czerwonowłosy, na co cudem nie obdarzyłaś go wytrzeszczem.

Tak, naprawdę się wtedy zdziwiłaś, ale jakimś sposobem udało ci się wyksztusić, że 'nie ma za co'.

A teraz podążałaś dokładnie tym samym korytarzem, w tą samą stronę, co wtedy i... O dziwo nie przeszkadzało ci to!

"Huh, też mi 'potwór', który mówi "Dziękuję" " - pomyślałaś, mając dzisiaj zamiar sprawdzić czy chłopak naprawdę jest taki, jak inni mówią, czy może nie...

"Oby tylko ostatnio nie miał po prostu dobrego dnia" - przeszło ci przez myśl, kiedy ponownie stanęłaś przed drewnianymi drzwiami.

W tamtej chwili, gdy już miałaś zapukać, obleciał cię strach. No bo... co będzie, jeśli rzeczywiście tamta sytuacja, to był tylko taki 'przebłysk'?

- Ja nie... - Wzięłaś głęboki oddech. Bez tego zapewne by się nie obeszło.

I zapukałaś.

Do tego w tym samym momencie, w którym drzwi zaczęły się otwierać.

- Gaara-san. - Ze względu na niemałe zaskoczenie, jak i obawy, twoje obie ręce powędrowały w stronę twarzy.

W ten oto sposób czerwonowłosy łatwo mógł zobaczyć pakunek, który dla niego przyniosłaś.

- E-em... to należy do ciebie. - Podałaś mu papierową torbę, którą przyjął, lecz tym razem z mniej widocznym brakiem zaufania do twojej osoby i tego, co jest w środku.

Nie ukrywając, ale za pierwszym razem wydawało ci się, jakby miętowooki myślał, że przyszłaś do niego conajmniej z jakąś bombą, która miałaby go wysadzić. Tak mniej więcej patrzył na tę paczkę.

Ale teraz było inaczej.

Chociaż... jedno akurat się nie zmieniło, co w owym wypadku wyraźnie ci przeszkadzało.

Rówieśnik niemo lustrował cię wzrokiem. Znowu. Od góry do dołu, a kiedy skończył, spojrzał w twoje [kolor] oczy, które niemal złączyły się z jego spojrzeniem.

"Dobra, nie ma z tym co czekać" - ponagliłaś się, zaciskając za plecami jedną z dłoni w pięść.

- Gaara-kun. To znaczy san! - poprawiłaś się szybko, spószczając na chwilę wzrok.

Westchnęłaś krótko.

"Rany, mi chyba odbiło". Podniosłaś głowę, znowu spoglądając na niego.

- Eee... tak się zastanawiałam... jak wygląda twój pokój? - Teraz, to już czekałaś na chwilę prawdy.

Gdyby ktoś z zewnątrz cię w tej chwili usłyszał, pomyślałby, że pakujesz się chyba na pewną śmierć, a sam zabrał swój szanowny tyłek w troki.

Ale nie ty.

Pytanie brzmiało jedynie, co cię do tego napadło. Ale ty nie wiedziałaś... ani nikt inny.

Może po prostu chciałaś sobie udowodnić, że wcale nie odwiedzasz żadnego potwora, żadnej bestii, tylko normalnego chłopca... No, może prawie normalnego.

Słyszałaś niejedno o wybrykach Gaary. Raz nawet widziałaś je na własne oczy, ale wtedy byłaś mała.

Miałaś po prostu nadzieję, że coś się od tamtego czasu zmieniło oraz, że czerwonowłosy nie będzie miał ochoty prześwidrować cię na wylot spojrzeniem.

Odetchnęłaś w duchu z ulgą, gdy ten po prostu otarł nieco szerzej drzwi i odsunął się na bok, pokazując ci tym samym wnętrze tego ultra-wcalenietajnego pomieszczenia. I wyglądało ono...

"Właściwie jak zwykły w świecie pokój. Oprócz tego, że trochę tu pusto".

Rzeczywiście nie było czego tutaj oglądać. To, co rzucało się w oczy, i w zasadzie jedyne, co znajdowało się w środku, to spore, kwadratowe okno, niewielki, drewniany stół oraz coś na wzór łóżka, które nie wyglądało na zbyt wygodne.

- Eee... ładnie. - Uśmiechnęłaś się przyjaźnie w jego stronę, nie wiedząc co zamiast, czy też oprócz tego miałabyś powiedzieć.

Chłopak nie zareagował jakoś specjalnie. Na chwilę tylko uciekł spojrzeniem w bok, zaraz jednak nim powracając.

W momencie kiedy nastała niezręczna cisza, uświadomiłaś sobie swoją totalną głupotę.

"Co się robi na widok osoby, która może pozbyć się.ciebie w mniej niż dwie sekundy? No pewnie, że pyta o wnętrze pokoju. Brawo [Imię]..."

Ujrzawszy już to, czego chciałaś, wycofałaś się nieco do tyłu, nie spószczając z oczu twarzy chłopaka.

- Yh... no... ja... Muszę się zbierać, więc... do następnego razu, tak? - zaczęłaś plątać się nerwowo, robiąc przy tym kilka kolejnych kroków w tył.

- Tak... - mruknął czerwonowłosy, dodając na koniec jeszcze jedno słowo. - Dziękuję.

< ~ ~ ~ >

Eh, to był już drugi raz, jak przerwano ci trening z szarowłosym, i to z tego samego powodu!

Już miałaś z miejsca nazwymyślać tego posłańca, ale twój przyjaciel przekonał cię do zaniechania tego pomysłu mówiąc, że będzie na ciebie czekał, a im szybciej wykonasz zadanie zlecone ci przez Kazekage, tym lepiej.

Nie miałaś już siły dyskutować na ten temat, więc ruszyłaś za ciemnowłosym posłańcem w stronę dobrze znajomego dla siebie korytarza...

Byłaś niezmiernie zaskoczona, a nawet skołowana, gdy czerwonowłosy tym razem sam szeroko otworzył drzwi, dając ci tym samym niejako znak, abyś weszła do środka.

"Okej...co tu jest nie tak?" - zastanawiałaś się z niepokojem, robiąc jednak to, cosugerował ci gest Gaary.

- Proszę. - Wykonałaś swoją zwykłą czynność, a mianowicie wręczenie mu przyniesionego "podarku", kiedy przymknął drzwi.

On przyjął go od ciebie, już bez żadnych wątpliwości co do zawartości, kładąc przedmiot na stole.

Stałaś więc przed nim z szeroko otwartymi oczami, jak i zmysłami naprężonymi jak struny, nie mając pojęcia czego tak właściwie mogłabyś się po nim spodziewać.

"A trening?" - przeleciało ci przez myśl, jednak szybko skarciłaś się za to, że nie o tym powinnaś teraz myśleć.

Zaraz przecież mogłaś paść ofiarą ataku! Chociaż z drugiej strony... czy ktoś próbował cię kiedyś zaatakować zaatakować za to, że przyniosłaś jedzenie?
I to z rozkazu Kzekage - jego ojca.

No to teoretycznie nie powinien się dąsać...

- Dlaczego? - Wstrzymałaś oddech, kiedy wreszcie któreś z was się odezwało. W tym wypadku był to on.

- Em... ja chyba nie rozumiem - stwierdziłaś zgodnie z prawdą, bo w tej sytuacji pytanie "Dlaczego?", można by było zinterpretować na naprawdę mnóstwo nietypowych, a nawet niedorzecznych sposobów.

A więc dlaczego co?

- Dlaczego tutaj przychodzisz? - dokończył to tak, że wreszcie wiedziałaś o co chodzi.

To znaczy, nie wiedziałaś, ponieważ... a zresztą, sami się przekonacie.

- Dlaczego? - powtórzyłaś prawie niedosłyszalnie. - A więc ty też nie wiesz, hmm? - zapytałaś mrugając oczyma.

Miętowooki natomiast nie wyglądał na usatysfakcjowanego tą odpowiedzią i wpatrywała się w ciebie dalej.
Co, trzeba wspomnieć, ponownie sprawiło, że czułaś się niezręcznie

- Ja też nie mam pojęcia, ale może się kiedyś dowiemy. - Nie wiedzieć czemu, uśmiechnęłaś się na myśl o spotkaniu chłopaka gdzieś indziej niż w jego pokoju, ale zaraz ogarnęłaś się, powracając do normalności.

Cóż... myślałaś, że skoro jest synem Kazekage, który zlecił ci to zadanie, to najpewniej zna powód twojego 'przybywania' do niego, ale najwyraźniej się przeliczyłaś.

Nie miałaś pojęcia również o tym, co chłopak podświadomie chciał od ciebie usłyszeć, jednak nie dowiedziałaś się o tym, ponieważ on sam szybko próbował o tym zapomnieć, natomiast ty... po prostu się nie domyśliłaś.

- Do tej pory nie powiedziałaś mi kim jesteś. - Jego słowa wyrwały cię z transu zamyślenia.

Spojrzałaś nieco zdziwiona, bo byłaś pewna, że już słyszałaś z jego ust to pytanie, a przecież nie śmiałabyś na nie nie odpowiedzieć.

- Ja...

- Jak masz na imię? - skonkretyzował.

"Czyli wtedy chodziło mu jednak o to?" - Byłaś ciekawa czy rzeczywiście tak się sprawa miała, czy może dopiero teraz zainteresowało chłopaka to, jak się nazywasz.

Przecież wcześniej cię nie dopytywał...

Zniecierpliwiony wzrok czerwonowłosego znów musiał przywracać cię do rzeczywistości.

Wzdrygnęłaś się na myśl o tym, czy chłopak nie jest zniecierpliwiony oczekiwaniem twojej odpowiedzi, choć cała ta sytuacja trwała w rzeczywistości jakieś kilka, może kilkanaście sekund.

- Jestem [Imię]. Klanu nie mam. Znaczy mam... tylko, że nie z nazwy. No to chyba można uznać, że nie mam... - znowu zaczęłaś się plątać, unikając wzrokiem jego miętowego spojrzenia.

Potarłaś nerwowo swój nadgarstek, podnosząc głowę.

Zobaczyłaś wtedy coś, czego... powiedzmy szczerze - coś o czym nigdy ci nie mówiono.
Gdyby cię tutaj nie było, to nie byłabyś w stanie się przekonać, że...

"Jego spojrzenie. Jest... zupełnie zwyczajne".

Zupełnie nie współgrało ono z tym, o czym mówili i czego bali się mieszkańcy wioski.

- Mamusiu, kto to jest?

- Nie patrz na niego. - Kobieta przytuliła do siebie córeczkę, odwracając ją od przechodzącego ulicą chłopaka z wielką gurdą na plecach.

Spojrzałaś w ich stronę, również odwracając od niego wzrok.

Wszyscy ci ludzie, jak kiedyś i ty, bali się nawet samego spojrzenia Gaary. Ale w tej chwili przypominało ono zwyczajny wzrok, właściwie kogokolwiek, kto przelotne cię nim obdarzał.

Czerwonowłosy patrzył na ciebie, jak ktoś, kto zwyczajnie się przygląda.

Nie wyczułaś w nim nienawiści. Nie miałaś się czego bać pod tym spojrzeniem, ponieważ było ono takie...

"Ludzkie".

W tej chwili oboje się ocknęliście.

- Coś...

- ...nie tak?

Powiedzieliście w tym samym momencie, a ty spojrzałaś na podłogę, zaczerwieniona.

Gaara również uciekł gdzieś wzrokiem. Widocznie też zakłopotała go zaistniała sytuacja.

Więc najlepszym z niej wyjściem była po prostu zmiana tematu.

Odwróciłaś się twarzą do otwartego okna, jedynego w tym pokoju. Doskonale widziałaś z niego ulubione miejsce do treningu - twoje i Shiry, z którym spotykałaś się tam codziennie od około dwóch tygodni.

- Ładny widok - stwierdziłaś, stawiając kilka kroków w tamtą stronę. - Patrzysz czasami przez okno? - spytałaś nie z gruszki, ni z pietruszki, na co dostałaś przeczącą odpowiedź.

Skinęłaś głową na znak, że przyjęłaś.

- Tam - Wskazałaś palcem na zbiór wielkich głazów widniejący w oddali - czeka na mnie przyjaciel. Muszę wracać na nasz wspólny trening. - Spojrzałaś na Gaarę z uśmiechem, niepewna jego reakcji.

W końcu on sam nie pozwolił ci jeszcze wyjść.... Ale czy rzeczywiście musiałaś czekać na jakieś specjalne zezwolenie? Jakoś nie wydawało ci się.

Odwróciłaś się w stronę drzwi, gotowa do opószczenia pokoju. Już miałaś złapać za klamkę, kiedy coś zatrzymało cię jednak w bezruchu.
Wtedy niemal poczułaś, jak niewielkie pnącze z piasku łapie za twój nadgarstek.

"Już po mnie. A trzeba było zaczekać!"

Nie wiedziałaś czy masz się ruszyć, odskoczyć, czy może jednak z pełnym niepokojem oczekiwać tego, co stanie się dalej.

Zanim jednak zdążyłaś wybrać którąś z tych opcji lub chociaż zamknąć oczy, piasek zatrzymał się przy końcu drogi, ostatecznie nie robiąc ci niczego.

Zwróciłaś wzrok na stojącego z wyciągniętą w twoją stronę dłonią chłopaka.

Odruchowo cofnęłaś się, gdy zaczął cofać rękę. Nie mogłaś powstrzymać drżenia, patrząc na to, jak piasek rozsypuje się na podłodze, mając jednak możliwość podnieść się z niej w ułamku sekundy i uformować w śmiercionośną broń.

- Arigato, [Imię]. Idź już - nakazał ostrzegawczym tonem, którego posłuchałaś.

Będąc już za drzwiami usłyszałaś jego krzyki, zdecydowanie nie napawające cię w żadnym razie optymizmem.

"Co się tam dzieje, Gaara?" - zapytałaś sama siebie, starając się jak najszybciej opóścić wnętrze budynku i wydostać się na świeże powietrze.

Dobrze wiedziałaś jak tego dokonać, więc prócz pokonania drogi, która strasznie ci się tym razem dłużyła, nie miałaś z tym więcej problemów.

Stając przed głównym wejściem rozejrzałaś się dookoła.
Spojrzałaś na zespół kamieni, z których parę przyczyniało aię do ochraniania waszej wioski.
Miejsce, w którym czekał na ciebie szarowłosy chłopak, nieoszczędzający się, jeśli chodziło o trening.

Przełknęłaś nerwowo ślinę, przypominając sobie to, co powiedziałaś wtedy do czerwonowłosego.

"Tam czeka na mnie przyjaciel. Muszę wracać na nasz wspólny trening". Tak było.

Zacisnęłaś jedną z dłoni w pięść i nie odwracając się już do tyłu, ruszyłaś prosto przed siebie.

< ~ ~ ~ >

Siedząc samotnie na szczycie głazu, wpatrywałaś się w wielką, jasną taflę księżyca. Nie rozumiałaś dlaczego, ale zdawało ci się, że tej nocy, mimo cudownej pełni, nie możesz nazwać jej piękną ani przychylną.

Przed oczami stanął ci obraz łapiącego się za głowę Gaary mówiącego, abyś wyszła już z jego pokoju.

Czy to dziwne, niecodzienne zachowanie było wywołane przez ciebie? Nigdy nie przejmowałaś się takimi rzeczami, a jednak... nie chciałaś sprawić czerwonowłosemu zawodu. I bólu.

Otwarłań przymknięte przed chwilą oczy, by jeszcze raz spojrzeć na niebo pełne małych, idealnie widocznych o tej godzinie punkcików, i tego jednego dużego obiektu.

- Księżyc... - westchnęłaś, zeskakując na piaszczysto-kamieniste podłoże. - Gwuazdy... -  Odwróciłas się twarzą w stronę wielkiego budynku, jaki nosił miano siedziby Kazekage Sunagakure.

"Już nigdy tam nie wrócę" - obiecałaś sobie, wracając do swojego domu.

Miałaś cały kaliber spraw, dzięki którym mogłaś odwrócić uwagę od tamtego przykrego zdarzenia. Jedną z nich był trening z Shirą, który tym razem zamierzałaś wygrać.

< ~ ~ ~ >

- Nadchodzę - szepnęłaś sama do siebie, w głowie mając już obraz pieczęci potrzebnych do uformowania przygotowanej przez ciebie techniki.

Szarowłosy stał jak zwykle w pełnej gotowości, a jego wzrok wyrażał myśl, że właściwie tylko na to czeka.

Zebrałaś powietrze, twoje ręce wykonały kilka szybkich ruchów. Wypóściłaś z siebie potężną falę wiatru, zmuszającą przeciwnika do szybkiego działania, no chyba, że wolał spaść w dół, prosto na pięknie rozpościerający się pod spodem chodnik wioski.

Choć to nie wydawało się najlelszym rozwiązaniem.

- To co? Może już się poddasz Shira? - zasugerowałaś zadziornie, miotając, tym razem rękoma, kolejnymi falami żywiołu.

Nie były to wąskie, tnące pociski. Miały raczej na celu zwykłe powalenie kogoś, więc gdybyś tylko porządnie wycelowała...

- Myślałem, że będziesz chciała się pożegnać z Gaarą zanim razem z rodzeństwem opóści wioskę.

- Co? Jak to "opóści"? - Wytrącając się z równowagi, nawet nie potrzeba było kogoś, kto popchnąłby cię na ziemię. I bez niczyjej pomocy, boleśnie na niej wylądowałaś, a zebrana przez ciebie czakra, zwyczajnie się gdzieś rozpieszchła.

Otwierając oczy, zauważyłaś w pierwszej chwili wyciągniętą do ciebie pomocną dłoń przyjaciela.

- Wybacz, myślałem, że o tym wiesz. W końcu...

Po raz pierwszy od długiego czasu przerwałaś mu w pół zdania.

- O której mieli iść na tę misję? - spytałaś gwałtownie, domyślając się powodu tej ich wyprawy, a słusząc, że właśnie teraz, ruszyłaś z kopyta ku głównej bramie wyjściowej.

Albo też wejściowej. Nieważne.

Zbiegając w dół, zobaczyłaś idące w przeciwną stronę Sen i Yome, z którymi przywitałaś się w naprawdę szybkim skrócie, aby nie przerywać drogi.

Byłaś ciekawa czy oatrzą za tobą, jakby właśnie minęły wariatkę. Bo inni ludzie to robili.

Świadomie, a czasami niechcący, popychałaś któregoś z tych, co napatoczyli ci się na drodze.

Byłaś też ciekawa innej rzeczy, a mianowicie... Co ty żesz znowu odwalasz?! Czy ty nie mkgłaś usiedzieć w spokoju i skupić się na ćwiczeniach, w których niemal wygraną już miałaś w kieszeni?

Przecież ustaliłaś już, że nie będziesz odwiedzać czerwonowłosego.

"No może nie w jego pokoju, a brama wioski, to przecież co innego" - usprawiedliwiałaś się nje wiadomk po co i przed kim, do tego tylko połowicznie skupiając się na przeskakiwanym właśnie straganje z sałatą.

- Ale w końcu trzeba jakoś się pożegnać z kolegą. - Stanęłaa wybiegając prawie zza rogu, a to jedynie on chronił cię przed widokiem przez czwórkę shinobi szykujących się do podróży.

Nieznany ci starszy mężczyzna z zasłoniętą lewą połową twarzy, był pewnie kimś w rodzaju mentora pozostałej trójki. Rozmawiał właśnie z wysoką blondynką oraz dziwnie wyglądającym brunetem, których raczej nie kojarzyłaś, przeglądając poapiesznie cały swój życiorys.

Natomiast w pewnej odległości od nich, stał Gaara - czerwonowłosy chłopak, niższy od pozostałych członków swojej drużyny, ze skrzyżowanymi na piersi rękami wydawał się nje zauważać nikogo i niczym nie interesować.

I jak w tej sytuacji miałaś njby do niego podejść, a co gorsza zagadać? A jeżeli znowu nie spodoba mu się twoja obecność?

Odwróciłaś głowę, mając zamiar odejść w tej beznadziei, ale... powstrzymała cię pewna nagła, lekko drażniąca myśl.

"A kto ja niby jestem? I kim on jest, że miałabym bać się do njego podchodzić? - Na nowo spojrzałaś w stronę samotnie stojącego chłopaka. - No dalej, oni przecież zaraz wyruszają".

Nabrałaś powietrze, wypószczając je szybko i robiąc coś, co... było zwyczajnje dziwne. Inaczej nie dało się tego opisać.

- Gaara!! - Podbiegłaś do niego z tym oto okrzykiem zauważając, jak otwiera oczy po to, by spojrzeć na ciebie. - Gaara-san - powtórzyłaś stając przed nim, lecz twoja chwilowa pewność właśnie wyparowała. Znowu...

Chłopak więc zaczął zgadywać powód twojego nagłego przybycia.

- Masz coś... od Kazekage?

- Ja... n-nie. - Spojrzałaś w dół zastanawiając czy usatysfakcjonuje go tak lichy powód, jaki miałaś do przekazania. - Em... chciałam się tylko... pożegnać. - Zrównałaś spojrzenie z Gaarą, u którego pierwszy raz zobaczyłaś taką niepewność, jaką ty odczuwałaś za każdym spotkaniem z nim.

Czerwonowłosy otworzył usta, zaoewne chcąc zadać ci jakieś pytanie, jednak zanim to zrobił, zobaczyłaś, jak się...

"Czy on robi się czerwony?" - zdziwiłaś się, próbując ukryć wstępujący na twoją twarz uśmiech.
Chciałaś jednak jeszcze coś mu powoedzieć, skoro już cię słuchał, a jego reakcja była... taka. Choć w życiu byś się nie spodziewała, że tak się to może potoczyć.

- Pewnie trochę aię nie spotkamy, a już... przyzwyczaiłam się trochę do tego. - Uśmiechnęłaś się czując, jak powietrze się gdzieś w tobie ptzyblokowało.

Czy tak trudno było powiedzieć to jedno jedyne zdanie?

- Rany... - mruknęłaś patrząc na Gaarę, zmierzając do ostatniego punktu swojej wypowiedzi. - Po prostu wracaj szybko - poprosiłaś, obejmując szybko chłopaka, który wzdrygnął się na ten, trzeba przyznać, dość śmiały gest.

Cóż... może nie orzemyślałaś tego za dobrze - a raczej w ogóle - ale w końcu on zaraz opószcza wioskę. Może jak wróci, to już zapomni o tym incydencie?

Po chwili póściłaś trzymanego w uścisku, odsuwając się i drapiąc z zakłopotaniem po karku, ponieważ jak zwykle nie przypuszczałaś tego, jaka będzie jego reakcja.

Mimo tego, spojrzałaś na miętowookiego, którego twarz zaczynała powoli przypominać kolorem jego włosy.

Poczułaś się dziwnie nieswojo, ale miło...

- Do zobaczenia - szepnęłaś w jego stronę widząc, że reszta jego ekipy czeka już parę kroków za bramą. Wdocznie im się spieszyło.

Gaara skinął głową na znak niemej aprobaty dla twoich słów, odwracając się w drugą stronę i odchodząc.

Słyszałaś stawiane powoli kroki na sypkim piasku, osówającym się pod stopami czerwonowłosego.

Smutno ci było patrzyć jak odchodzi, a tym bardziej - a może na równi - że nie dostałaś od niego słownej odpowiedzi.

- Dziękuję [Imię]-chan. - Tak, chciałabyś to od niego usłyszeć, chcociażby w wyobraźni...

Czekaj! Czy on właśnie nie powiedział ci tego naprawdę?

- Nie ma za co, Gaara-chan. To znaczy kun! - A może i -san?

Nie mogłaś się zdecydować, a w odpowiedzi dostałaś już tylko nieco rozbawiony uśmiech miętowookiego, który odwrócił się do ciebie po raz ostatni w tym dniu.

A na następne takie spojrzenie musiałaś czekać, i to bardzo, bardzo długo, jednak tak jak zaczęłaś, tak i skończyłaś - pamiętając jego głos, mając pewność, że wróci, oraz ćwicząc przy okazji.



Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro