30. Trochę tunelu, pieniędzy i słów (Mega Spider-Man)

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Witajcie! Tutaj wasz ulubiony, jak i jedyny Spider-Man z sąsiedztwa.
Nie dziwcie się tylko, że siedzi samotnie na dachu (czy mówienie o sobie w trzeciej osobie, to już oznaka szaleństwa?), rozmawiając z wystającą rzeźbą głowy gargulca.

To wcale nie przypisuje mnie do osób z początkującą depresją. Wtedy musiałbym się zapisać na kółko doraźnej pomocy psychologicznej, gdzie Doktor Doom użala się, że stracił Tesseract, który robił mu za fajna lampkę nocną, a Batroc podaje wszystkim chusteczki.
Ale o tym opowiadałem chyba w innym odcinku.

- Wiesz co, Bruce? Miło tak czasem pogadać z kimś, kto nie wchodzi ci w słowo. No i nie ucieka na dźwięk moich żartów. - Spojrzałem na gargulca, który złowrogo szczerzył kły do billboardu reklamującego nową pizzerię.

Jakim cudem ludzie walą drzwiami i oknami do każdego nowego baru, gdy w Nowym Jorku można je spotkać na każdej ulicy?
Właściwie, to sam chętnie bym do jakiegoś skoczył. Ostatnio jestem zarobiony po łokcie w sprawach superbohaterskich. Już od tygodnia nie zjadłem nawet śniadania z ciocią May, a co dopiero pizzy z przyjaciółmi!

- W sumie nic się teraz nie dzieje, no nie? - rzuciłem w powietrze, (bo nawet ja nie liczyłem na odpowiedź od rzeźby). - To może skoczymy na miasto z MJ i Harrym? To znaczy, ja skoczę - poprawiłem się, wyjmując komórkę.

(Nie pytajcie mnie, gdzie ją noszę, skoro jak już z Deadpoolem ustaliliśmy, nie mam kieszeni).

Szybko wybrałem numer do rudowłosej, nieustępliwej dziewczyny, która... nie odebrała.

No jasne, czego można się było spodziewać? Przez trzy poprzednie tygodnie byłem tak bardzo pochłonięty misjami i codziennymi patrolami, że teraz sam bym siebie olał.

Z drugiej strony mogłaby chociaż odpisać "Nie mam ochoty cię widzieć", albo...

- Co jest?!

Nagły sygnał z komunikatora sprawił, że z zaskoczenia w trzy sekundy znalazłbym się płaski na ulicy. Na szczęście dzięki sieciom nikt nie mógł spróbować jeszcze nieopatentowanego naleśnika z Pająka.

- No co jest? - odezwałem się, nie wiedząc jeszcze nawet do kogo, i wisząc do góry nogami.

Dopiero spoglądając na niewielki ekran z komunikatora, zauważyłem Białą Tygrysicę, która widocznie się gdzieś spieszyła.

- Power Man i Iron Fist zdobyli informacje o tej nowej szajce. Planują napad - poinformowała, wykonując salto w powietrxu, przy czym obraz z ekranu zawirował niczym moje dwadzieścia zapasowych kostkumów upchanych w jednej pralce.

- I kiedy...? - chciałem zadać pytanie, ale Ava gwałtownie mi je przerwała.

- Teraz! Wysłałam ci lokalizację...

- Więc śpiesz się, lamusie - koło przerywania sobie nawzajem zdań podtrzymał Nova - bo znów będziesz spóźniony!

Na tę zaczepkę wypóściłem trzymaną sieć z ręki i spadłem prosto na dach randomowej ciężarówki.

- Nie mogę się spóźnić, skoro nie ustalaliśmy godziny - zauważyłem, przemieszczając się teraz z prędkością większą niż Sam potrafi myśleć.

Niestety nikt nie przyznał mi racji.

- Widzimy się na miejscu, Pajaku - westchnęła już nieco spokojniej Tygrysica, kończąc połączenie.

"Taka misja dobrze mi zrobi - pomyślałem, wyrzucając z głowy obraz spokojnego wyjścia na pizzę. - Zresztą Spider-Man jest teraz bardziej potrzebny niż Peter Parker."

₪•₪•₪

- Więc na razie wiemy tyle, że zamierzają włamać się do sejfu, jakieś dwadzieścia metrów pod ziemią? - upewniłem się, mając sceptyczną opinię co do tego gangu od samego początku.

O ile szajka nie ma kontaktów z Człowiekiem Kretem, nie wydostanie się na powierzchnię inaczej niż przez tę dziurę, którą stworzyli pod bankiem federalnym.
Do tego czasu mógłby tu czekać cały oddział policji, no i piątka bohaterów z mojej ekipy.

- Nie będziemy tu chyba na nich czekać? - Power Man spojrzał na mnie, gdy w ciągu trzydziestu sekund nie wydałem żadnych poleceń.

Ten czas wykorzystał Nova, oczywiście na wyskoczenie z czymś, co nie ma większego sensu.

- Dobra, wlecę tam i wszystkich powalę, a wy potem posprzątacie. - Uśmiechnął się, co chyba miało być zawadiackie, ale cała nasza czwórka wspólnie przybiła facepalm'a.

- Na dole tunel się rozrzeszy - poinformowałem. - Na pewno przekopali się już do dawnego schronu, gdzie teraz leży sejf. Korytarze są długie, więc zanim do nich dolecisz, będzie cię widać, jak ostatni wybuch na East Side - dokończyłem, na co Nova posłał mi krzywe spojrzenie.

Nie wiem, czy do dlatego, że skrytykowałem jego pomysł, czy nawiązałem do mini-katastrofy, zaktórą znów musieliśmy bawić się w Ekipę Sprzątającą.

- Czas upływa na naszą niekorzyść - wtrącił trafnie Iron Fist.

Potrzebny był nam plan, i to tak w miarę... teraz.

- Wejdziemy tam we czwórkę. Iron Fist i Power Man, wy na prawo. Ja z Pająkiem na lewo. Nova, pilnujesz wyjścia - zarządziła Ava, ciągnąc mnie za sobą, podczas gdy ja rozważałem jeszcze szczegóły tego, powiedziała.

Po chwili znaleźliśmy się już na odpowiednich pozycjach. Na szczęście nasza dwójka, od czasów pamiętnego WF-u z panem "Jegerem", miała wmontowane w kostium noktowizory.
Po drugiej stronje Danny pewnie użyczy swojej pięści. Inaczej Luke zaatakuje każdego napotkanego szczura.

- Coś ty dzisiaj taki nieogarnięty? - Z rozmyślań wyrwała mnie Ava, która posłała mi trochę przydługie, analizujące spojrzenie, pod którym strach byłoby nie odpowiedzieć.

Oczywiście z gadaniem problemu nie mam, więc słowa z moej strony posypały się dość szybko.

- Ja? No wiesz, złapałem dziś kilku złodziei, naprawiłem przydrożny hydrant, wciągnąłem parę burrito, potem wróciłem do hydrantu, bo sieci puściły i naprawiłem go tym razem na stałe, więc teraz jestem padnięty. - Na potwierdzenie tych wszystkich oświadczeń zacząłem się przeciągać tak, jakbym naprawdę miał zamiar położyć się spać.

Miałem jednak wrażenie, że ona tego nie kupiła.

- Jasne - rzuciła, klepiąc mnie w ramię, żebym już opuścił ręce. - A tak poza tym? - nie odpuszczała.

Westchnąłem (oczywiście wewnętrznie, bo inaczej to tak, jakbym się przyznał), próbując znaleźć kolejną wymówkę.

Na całe szczęście uratował mnie dźwięk dochodzący zza rogu. No dobra, zza rogu za tamtym drugim rogiem, ale i tak się na niego powołałem, żeby zachować milczenie.

Udałem, że nie słyszę mruknięcia Avy w stylu "Jeszcze do tego wrócimy".
Gdy zbliżyliśmy się do źródła dźwięku, dałem jej znak, by trzymała się parę kroków za mną.

Wyjrzałem ostrożnie na prostą, gdzie z moich obliczeń (włączając wielki optymizm i przypadek) miał znajdować się sejf, oczywiscie z wielką firą pieniędzy, których zapewne już tam nie było.

Jedno zaniepokoiło mnie bardziej - złodzieje zmyli się tak samo, jak część forsy.

Za plecami usłyszałem dźwięk silników, informujący, że chyba na szczęście się pomyliłem. Był on jednak na tyle głośny i niespodziewany, że podskoczyłem z tych charakterystycznym, kreskówkowym piskiem, którwgo muszę wstydzić się za każdym razem, gdy scenarzyści postanowią wsadzić go do serialu.

- Mam wrażenie, że na kogoś czekacie. - W ciemnościach głos złoczyńcy wydawał się jeszcze bardziej niski i gardłowy niż przedtem.

Możliwe też, że skołował sobie nowy modulator.

- W takim razie służę pomocą.

Zbliżył się, co sprawiło, że od jego świecących w ciemności zielonych oczu dzieliło nas zaledwie parę kroczków.

- A można odmówić? - upewniłem się.

Głośna odpowiedź nadeszła ze wszystkich stron. I żeby było jasne - nie przy użyciu słów.

Co w tej sytuacji zrobiliśmy?
No cóż... dowiecie się, jak wypuszczą kolejny odcinek!

Witaaam! Oto pierwsza część zamówienia dla oenophilie która poprosiła o one-shota z shipem SpiderTiger, czego nigdy w życiu do tej pory nie pisałam.
Mało go tutaj było, ale spokojnie - akcja się rozkręca.

Obiecałam, że wstawię go w tym tygodniu, i słowa dotrzymałam. Na razie wszyscy zainteresowani muszą się zadowolić połową tego mini opka, bo z powodu szkoły mam urwanie głowy, rąk i kto wie tam czego...

Ten tydzień przeznaczam na pisanie poważniejszej i o wiele dłuższej pracy.

Jakby coś trzeba było poprawić w drugiej części, to walcie śmiało.

Pa pa!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro