🍅🍅🍅

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Yuuki888 nie załam się 💕


Pewnego dnia Hiszpania przyszedł do pracy wyjątkowo poważny. Wszystkich zdziwiła ta nagła zmiana w jego charakterze, gdyż zachowywał się jak za czasów kolonizacji Ameryki. Afonso przeraził się tym na tyle, że wyjątkowo zainteresował się stanem zdrowia brata. Bo serio. Tosiek jest zawsze wesoły i nieogarnięty, a tu nagle znowu staje się tym groźnym i mega seksownym Antkiem z przed jakichś... kilku wieków, nie umiem liczyć, ale coś około sześciu.

Chyba jedyną osobą, której to nie przeszkadzało był... Lovino. Tak. Ten mały zgredliwy Włoch, czepiający się wszystkiego co się rusza. I w sumie tego co się nie rusza też.

Nie przeszkadzało mu to, ponieważ nie oszukujmy się, Spejn jest hot, ale pirat Spejn jest hot razy sto. I on się nie przyzna za żadne skarby świata (chyba, że za plantację pomidorów Tośka, ale Spejn o tym nie wie, bo jest głupi, więc jeszcze nie próbował), ale cholernie kocha tego debila. Znaczy Antka. Tak jakby ktoś nie ogarniął, bo nie mogę przewidzieć, czy nie ma tu ludzi cierpiących na ztośkowacenie umysłowe*. Tym bardziej, że Antonio kochał Romano najbardziej na świecie, tak bardzo, że aż bardziej niż pomidory, więc pomimo swojej sadystycznej natury nie robił mu krzywdy. No chyba, że w łóżku, ale to za zgodą Włocha. Jako jedyne terytorium podbite miał bardzo dobre warunki. Mieszkał u Hiszpanii. Miał stały dostęp do pomidorów. Raj na ziemi, mówię wam. Kiedy śnił mu się koszmar Spejn zawsze reagował natychmiastowo kładąc się obok niego, przytulając, uspokajając...

Teoretycznie nie pasowało to do wszystkim dobrze znanego sadysty. Ale inne kraje nie wiedziały wszystkiego. Lovino ubóstwał tego wesołego hiszpana, ale kochał go też jako sadystę. Zawsze podniecały go te brutalne pocałunki brane zawsze, kiedy miał tylko ochotę. Ten wymóg uległości z jego strony. Posłuszeństwa. Ale jak coś, to o tym nie wiecie, bo nie chcemy psuć starszemu Włochowi wizerunku.

Wracając do głównego wątku... Portugalia był bardzo zaniepokojony o brata. Aż uwierzył w teksty Alfiego o tym, że podmienili go kosmici, na niegdyś sklonowanego sobowtóra. Poczuł nagłą potrzebę troski, której nigdy nie okazywał swojemu bratu i postanowił ogarnąć, co się dzieje.

Jednak kiedy był pod biurem, w którym powinien być Tosiek, zrezygnował ze swojej niezapowiedzianej wizyty, bo o Boże! To co usłyszał stojąc pod drzwiami... A z racji tego, że jest dobrze wychowanym mężczyzną i w ogóle pełna kulturka, wolał nie wbijać bratu do biura w TAKIM momencie. Jeszcze by go Tosiek zabił! Znaczy... on wie, że jest nieśmiertelny, ale i tak wizja umierania nie była przyjemna, a w aktualnym stanie Antonio jest do tego zdolny. Ba. Nie tylko do tego. On jest zdolny do wszystkiego.

Kolejnym powodem, jak sobie to Afonso tłumaczył, było to, że on nie jest ani tym szaleńcem Gilbertem, ani zboczeńcem Francisem, znaczy Bff Antka. Oni to by tam wbili z kamerą i popcornem.

Stwierdził, że bezpieczeństwo, szacunek i kultura to bardzo ważne rzeczy w życiu. Tak więc zdecydował się na napisanie do swojego kochanego braciszka.

Afonso:
Weź snicersa zjedz, bo się chyba gorzej czujesz.

Afonso:
Serio.

Afonso:
Nie zachowuj się tak, bo boję się podejść.

Afonso:
Znaczy nie boję, ale no.

Afonso:
Dobrze się czujesz?

Afonso:
Tak w ogóle czemuż to tak nagle zmieniłeś się w tego potwora?

Afonso:
Ej~

Afonso:
Kończ już pieprzyć tego Włocha, co on ci takiego zrobił!?

Afonso:
Zabił rodzinę!?

Afonso:
Jak tak, to pragnę przypomnieć, że to ja jestem twoją rodziną.

Afonso:
Jedyną.

Afonso:
I z tego co mi wiadomo, jeszcze żyję...

*jakiś czas później*

Antonio:
Co...

Antonio:
Ta, jest dobrze, po prostu mój diler się nie wyrobił

Afonso:
TO TY ĆPASZ!?

Antonio:
...

Antonio:
TO TY NIE WIESZ!?

Antonio:
A ty myślisz, że czemu zawsze jestem taki wesoły?

*Choroba wymyślona przez Gilberta (Paint my World). Oznacza tyle, co bycie skończonym idiotą, takim level Tosiek, czyli hard

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro