#22

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Stefan stał kilka metrów za Dianą. Nie ufał dziewczynie. Nie mógł powiedzieć, że ja śledził. Też usłyszał strzały. Gdy dotarł na miejsce, ujrzał właśnie taki widok. Zapłakaną Dianę z głową położoną na klatce piersiowej Schlierenzauera. Obok ciała chłopaka leżał pistolet. Stefan nie spodziewał się, że może do czegoś takiego dojść. Owszem, oni się pokłócili. Sprawa nawet pogorszyła się po pokazaniu przez niego tych zdjęć. Z tego co wie, Daniel oberwał, ale to nie on teraz jest na miejscu Gregora.

Zdążył już napisać do wszystkich. Sam nie był w stanie do nich podejść, odezwać się. Jego przyjaciel poza tym chyba już nie żył. Na to wynikało. W oku zakręciła mu się łza, ale szybko ją otarł. Usłyszał tupot stóp i obok niego stanął Peter.

- Wszystko w porządku? - zapytał po cichu, a Kraft pokiwał głową. - Widziałeś co tu się stało?

- Słyszałem - odparł. - Zastałem to.

Rękę wskazał dwójkę. Słoweniec przytaknął i obejrzał się do tyłu. Biegł do nich Domen, trzymając za rękę Alice. Dziewczyna była w samym szlafroku. Za nią szedł Andreas, Patrycja, Maciek i Piotrek, a na samym końcu Daniel.

- Wszystko w porządku? - Peter nie chciał wystraszyć Diany, która podniosła głowę do góry.

- Nic nie jest w porządku! - krzyknęła i zaniosła się płaczem. - Gregor nie żyje! Rozumiesz? Nie żyje!

- To był nieszczęśliwy wypadek, nie obwiniaj się - przykucnął przy niej i położył rękę na ramieniu.

- Wypadek? O czym ty mówisz?

Prevc spojrzał na pozostałych, stojących za nimi. Nikt się nie odzywał, jedynie obserwowali dalsze rozwinięcie sytuacji.

- Wiem, byłaś pokłócona z Gregorem - mówił Peter. - Mieliście się spotkać. Wzięłaś ze sobą pistolet. Po wpływem emocji wystrzeliłaś dwa razy.

- Nie, nie - dziewczyna podniosła się. - Ja go nie zabiłam.

Niepewnie spojrzała na Petera. Nie wierzył jej. Przecież ona tego nie zrobiła! Chciała pomóc Gregorowi! Była tutaj pierwsza z nich wszystkich. On jeszcze żył. Rany jednak okazały się śmiertelne. To nie ona go zabiła. To ten mężczyzna. Tak, to jego wina.

- Ten mężczyzna - zaczęła. - Gregor o nim mówił. Ubrany cały na czarno, z maską na twarzy.

- Diana...

- Mówił, że Michi żyje - kontynuowała. - Jest bezpieczny.

- Dosyć! - podszedł do niej zdenerwowany Kraft. - Nie dość, że zabiłaś Gregora to masz jeszcze coś wspólnego ze zniknięciem Michaela! Gdzie on jest!

Złapał za ramiona i zaczął ją potrząsać. Okłamuje ich. Prawda sama wyszła na jaw. Zabójstwo Gregora to jej sprawka. Teraz musi im powiedzieć, gdzie jest Hayböck. Kraft jej tego nie odpuści.

- Opanuj się Stefan! - Andreas odsunął Austriaka od Diany. - Jeszcze nic nie wiemy. To tylko twoje wymysły.

- Ale są prawdziwe! - krzyknął Stefan. - Ona jest nieobliczalna. Nie możemy się czuć przy niej bezpiecznie.

- W jednym się z tobą zgadzam Stefan - zabrał głos Peter. - Możliwe, że ona ma coś wspólnego ze śmiercią Gregora. Powinniśmy ją więc od nas odizolować.

- Słucham? - zdziwiła się Diana. - Ja nic nie zrobiłam! Uwierzcie mi! Daniel, ty mnie znasz najlepiej, powiedz coś!

Wszystkie oczy skierowały się na stojącego z tyłu, skrytego Norwega. Zachowywał się tak, żeby myślano, że go tu nie ma. Gdy dziewczyna wspomniała jego imię, uwaga skupiła się na nim. Nie wiedział co myśleć. Ufał jej, ale teraz miał pewne wątpliwości. Gregor chciał się z nią spotkać. Zaraz po rozmowie z nim, więc wszystkie fakty by się zgadzały. Schlierenzauer był zazdrosny, nie krył tego. Ta zazdrość mogła właśnie doprowadzić do tragedii. Diana nie spowodowałaby jego śmierci umyślnie. Przynajmniej tak myślał...

Nie odezwał się. Mógł stanąć w jej obronie, ale nie zrobił tego. Z prostego powodu. Nie chciał się w to już mieszać. Teraz myśli o odpoczynku, bo te dni wyczerpały go psychicznie. Celina, Johann, a teraz Gregor. Kto następny? Może Diana, a może nawet i on? Nie powinien o tym myśleć. Odpocząć, nawet krótko, byle mieć czas na regenerację.

- Jedyne miejsce, jakie przychodzi mi do głowy to domek - Peter bezradnie spojrzał na dziewczynę. - Masz tam swój pokój. Zamkniemy cie i co jakiś czas będzie ktoś do ciebie przychodził.

- Naprawdę? - Diana nie mogła uwierzyć w to co słyszała. Wszyscy byli przeciwko niej.

- Przykro mi - odparł bez przekonania najstarszy Prevc. - Tak będzie najlepiej. Maciek, Piotrek, zajmijcie się Gregorem, reszta możecie się rozejść. Diana, ty chodź ze mną.

Dziewczyna nie miała ochoty protestować. Gdy Peter poprosił ją o klucze, bez słowa sprzeciwu oddała mu je. Było jej przykro, że nikt się za nią nie wstawił. A szczególności Daniel. Liczyła na pomoc z jego strony. Bynajmniej jakiś drobny gest. Jednak on wolał chronić siebie. Nie narażać przy innych. Musi to zrozumieć. Została uznana za winną. Nie ma dowodów, że to kłamstwo. Słowo przeciwko słowu. Możliwe, że ktoś jej uwierzył, ale i tak nic z tym na razie nie zrobi.

Peter się tym zajmie. On jest za nich tutaj odpowiedzialny. Przynajmniej na to wygląda. Jego zdanie jest najważniejsze i nikt nie chce mu się sprzeciwić. Jest wśród nich liderem. Te sprawy go na pewno interesują. Coś musi je ze sobą łączyć. Wierzy, że jednak Słoweniec dowiedzie jej niewinność. W najbliższym czasie postara się  porozmawiać z nim o tym dłużej.

- Zapraszam do środka - Peter otworzył przed nią drzwi.

Szybko weszła do środka, następnie kierowała się schodami do góry. Prevc otworzył drzwi do mieszkania i wszedł z nią do środka.

- Nie przypuszczałem, że do tego dojdzie, ogólnie tych wszystkich wydarzeń - nerwowo bawił się kluczami w ręce. - Jest mi bardzo przykro z powodu Gregora... Nie obwiniam cie, jednak muszę brać wszystko pod uwagę. Bezpieczeństwo innych jest dla mnie priorytetem.

- Rozumiem - przytaknęła Austriaczka. - Na twoim miejscu pewnie postąpiłabym tak samo.

- Nie zostawię tak tego. Tutaj dzieje się dużo złego, widocznie ktoś to się nami bawi. To nie jest już zwykły obóz.

- Wiem - Diana usiadła na krześle. - Uwierz mi, że ja nie zabiłam Gregora! Nie potrafiłbym!

- Dobrze, uspokój się - położył ręce na jej ramionach i spojrzał w oczy. - Znajdę osobę, która odpowiedzialna jest za jego śmierć.

- Obiecujesz?

- Obiecuję.

- Jeśli ci to pomoże, Gregor mówił, że był ubrany na czarno i miał na twarzy maskę - przypomniała Diana.

- Zapamiętam - odparł Słoweniec i odsunął się. - Do zobaczenia.

- Hej - rzuciła Diana.

Peter zamknął za sobą drzwi i upewnił się, że nikt oprócz niego nie może ich otworzyć. Współczuł dziewczynie, a te sytuacja dręczyła go. Celina się przecież sama nie zabiła. Johann owszem, ale na tym trop się nie kończył. Wydawałoby się, że teraz wszystko ucichło. Śmierć Austriaka to zmieniło. Peter musi znaleźć rozwiązanie, bo nikt wśród tu obecnych nie może się czuć bezpiecznym. Każdy może być kolejną ofiarą.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro