Prolog

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Trzeciego marca pewnego roku o godzinie 3:33 w różnych krajach na całym świecie czterdziestu nastolatków obudził hałas na zewnątrz. Chcieli go zlekceważyć i położyć się z powrotem, ale dziwny niepokój nie pozwolił im tego zrobić. Wszyscy, jak jeden mąż, wstali z łóżek i podeszli do okien. To co zobaczyli przeraziło ich.

Wszędzie było pełno krwi i trupów. Między tym wszystkim chodzili jacyś ludzie, wydawali się być jak w transie. Przerażeni nastolatkowie odsunęli się od okien. Wtem w każdym z pokoi, w tym samym czasie, rozległo się walenie do drzwi. Młodych ludzi opanował jeszcze większy strach. Po odsuwali się w najdalszye kąty swoich pokoi i czekali na śmierć. Walenie w drzwi nie ustępowało.

Nagle do każdego pokoju wpadli uzbrojeni ludzie, którzy w żadnym calu nie przypominali tych na ulicy. Jednak przerażenie nastolatków nie zmalało. Każdy z nich próbował opanować drżenie rąk i nóg i nie rozpłakać się. Byli za młodzi by umierać. Jednak to co się wydarzyło później wszystkich zaskoczyło.

Z każdej grupy, wydawało by się, żołnierzy wyszedł jeden człowiek. Za plecami mieli ukryte strzykawki ze środkiem usypiającym. Mówili coś do nastolatków żeby ich uspokoić, ale ci byli tak przerażeni, że nic nie rozumieli. Wpatrywali się tylko w żołnierzy i modlili o szybką śmierć. Nie reagowali gdy żołnierze wbijali im w ramię igłę, po czym niczego nie świadomi zapadali w sen...

Tak o to, w nie wyjaśnionych okolicznościach, zniknęło 40 nastolatków...

       
         *************×************

Wysoka blondynka ubrana w służbowy mundur weszła do ogromnej sali na której środki stał duży stół zasłany różnego rodzaju papierami.

- Raport. - zwróciła się do jednego ze stojących przy stole mężczyzn i rozparła się na swoim krześle.

- Cała czterdziestka jest w izolatce. - zaczął wywołany mężczyzna. - Transport odbył się bez kłopotów, ale jeden z nastolatków zbudził się szybciej niż powinien więc musieliśmy go znowu uśpić. Czekamy z wybudzeniem na twój rozkaz, szefowowo.

Dziewczyna, którą mężczyzna nazwał "szefem" wstała i oparła ręce na biurku. Spojrzała na wszystkich zebranych.

- W ciągu najbliższych dni macie mi dostarczyć gotowe kartoteki wszystkich tych nastolatków. Wtedy zdecyduje czy ich budzimy czy nie. Zrozumiano? - blondynka wyprostowała się i omiotła wzrokiem całe pomieszczenie. Gdy wszyscy chórem krzyknęli "tak jest, szefowo" uśmiechnęła się pod nosem i bez słowa wyszła z pomieszczenia stukając obcasami...

------------------
Witam, witam. To moje pierwsze rp ale mam nadzieję że coś z tego wyjdzie.

A teraz oznaczę osóbki, które mogą być zainteresowane :
-sanguis-
Yaoki_
Sklyttly
ElfSawirra0
mi-so_oppa
Ta_Taka_Fajna
Nissta
Livannna
Lubiem_Gofery
-Klusek-
nikluuagsnt
Gabrielle_Young
_LadyFenix_
_xnucyna
_fistaszek_
TaKreatywnaNazwa
Reachel6
_WaterWitch_
Black_Rose711
LucyStarBlondi
_jonquille

Prosiła bym o oznaczanie w komentarzach innych ludzików, które mogłyby być zainteresowane żeby moje rp miało większy zasięg ^^

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro