Rozdział 1

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

- Dinah, wychodź z tej łazienki! Przez ciebie spóźnię się do pracy! – Krzyknęłam do swojej współlokatorki, która dopiero wstała, mimo że dochodziła dwunasta i okupowała łazienkę od pół godzinny.

- Już wychodzę, daj mi pięć minut – odpowiedziała dziewczyna.

Dinah była wolnym duchem, czas jej pracy był elastyczny i nie musiała się o nic martwić. Wczoraj była na randce z jakąś nowo poznaną dziewczyną i wróciła późno w nocy. Byłam ciekawa, jak poszło spotkanie, ale musiałam odłożyć te pytania na później, ponieważ spieszyłam się na popołudniową zmianę do pracy.

Z Dinah znałyśmy się od kilku dobrych lat i od razu złapałyśmy dobry kontakt, dlatego zdecydowałyśmy się razem zamieszkać. Obie nie mogłybyśmy w tamtym czasie utrzymać samodzielnie mieszkania. Teraz sytuacja się zmieniła, przynajmniej w przypadku Dinah, która miała w swoim życiu na pewno więcej szczęścia ode mnie. Miała też niezwykły talent do fotografii, który został dosyć szybko odkryty i obecnie mogła pochwalić się kilkoma sesjami ze wschodzącymi modelkami. Wiodło jej się całkiem nieźle, ale z troski o mnie i trochę z przywiązania wynajmowałyśmy wspólnie niewielki mieszkanie na przedmieściach Miami. Zawsze mogłam na nią liczyć i wiedziałam, że mnie nie zostawi, póki nie stanę na nogi.

Ja natomiast ledwo wiązałam koniec z końcem. Pracowałam w niewielkiej knajpie serwującej typowe amerykańskie jedzenie ociekające tłuszczem, gdzie nie płacili najlepiej, za to szef był dosyć surowy i oczekiwał wręcz niemożliwej dyscypliny przy oferowanych zarobkach. Niestety, póki co nie znalazłam nic lepszego, więc nie mogłam pozwolić sobie na utratę tej posady. I tak płynęły kolejne lata, a ja żyłam nadzieją, że kiedyś jeszcze los się do mnie uśmiechnie.

Po skończeniu szkoły średniej wyjechałam z mojego rodzinnego domu na Kubie, zostawiając tam moich rodziców i młodszą o dziesięć lat siostrę, w poszukiwaniu lepszej przyszłości dla siebie, a także mojej rodziny. Marzyłam, aby zapisać się na studia, jednak o takich luksusach nie było mowy. W domu nigdy się nie przelewało, więc musiałam sama na siebie zarabiać, gdy tylko stałam się pełnoletnia. Po mojej maturze rodzice wysłali mnie do ciotki, która mieszkała w Miami, abym miała na początek jakiś punkt zaczepienia. Wszyscy wierzyliśmy, że tu czeka mnie lepsza przyszłość. Gdy tylko znalazłam pierwszą pracę i odłożyłam trochę pieniędzy, postanowiłam wynająć sobie pokój i nie siedzieć więcej swojej ciotce na głowie. Na szczęście w tym przypadku miałam dużo szczęścia i trafiłam na Dinah, która także chciała się usamodzielnić i wyprowadzić od rodziców, ale szukała współlokatorki, która pomoże jej zapłacić rachunki.

Rok po moim wyjeździe, moi rodzice uczestniczyli w tragicznym wypadku samochodowym, w którym zginęli oboje. Byłam zdruzgotana po tym, co się stało. Chciałam podkulić ogon i wrócić na Kubę, gdzie moje miejsce, na szczęście Dinah i dziadkowie odwiedli mnie od tego pomysłu. Widziałam, że muszę być silna dla siebie samej, a przede wszystkim dla mojej siostry, która obecnie mieszkała z dziadkami.

Od tego czasu minęło już pięć lat. Niestety dziadkowie byli coraz starsi i obiecałam, że gdy tylko stanę na nogi, mała zamieszka ze mną. Jednak to nie było takie łatwe, musiałam postarać się o przyznanie mi nad nią opieki i pozałatwiać wiele formalności, a to także kosztowało.

Zanim Dinah wyszła z łazienki, zdążyłam jeszcze spakować swoje śniadanie do torby i włożyć buty, ponieważ byłam już prawie pewna, że będę musiała biec na przystanek.

- Nareszcie – powiedziałam, gdy zaspana Dinah wyszła z łazienki.

- Ciebie też miło widzieć – dogryzła mi, lecz ja ją zignorowałam, bo nie miałam teraz czasu na przekomarzanki.

Szybko skorzystałam z toalety i wybiegłam z domu.

Gdy ledwo łapiąc oddech, dotarłam na przystanek, mój autobus już tam stał, zdążyłam w ostatniej chwili. Mojemu szefowi na pewno nie spodobałoby się kolejne spóźnienie.

Weszłam do pracy zdyszana, skorzystałam z bocznego wejścia od strony zaplecza i od razu stanęłam za ladą, rzucając gdzieś na bok swoją torbę.

- Cabello, znowu spóźniona – usłyszałam donośny niezadowolony głos mojego szefa, gdy wzięłam się za wycieranie stolików.

- To tylko pięć minut – powiedziałam, błagając w myślach, aby nie zrobił mi afery.

- Zawsze to samo Cabello, po to macie ustalony czas pracy, aby go przestrzegać. Suzy chciała dzisiaj wyjść wcześniej, ale nie mogła, ponieważ nie było cię na zastępstwo, a wiesz dobrze, że o tej porze mamy spory ruch.

Znowu ta Suzy, ulubienica szefa, zawsze miała przywileje, a reszta była gnojona na każdym kroku.

- Wie szef, że o tej porze na mieście są straszne korki, to nie zależało ode mnie – starałam się wytłumaczyć, jak najmilszym tonem, bo wiedziałam, że nic nie ugram, jeśli będę się z nim wykłócać.

Szczerze nie nawiedziłam swojego szefa. Był to samotny mężczyzna po czterdziestce, nieco otyły i łysiejący, a mimo to miał o sobie mniemanie, jakby był co najmniej Bogiem.

- Jutro widzę cię w pracy godzinę wcześniej i mam nadzieję, że to ostatni raz – powiedział surowym tonem.

- Ale szefie...

- Żadnych ale. Chcesz zachować posadę? – Zapytał, doskonale znając odpowiedź. Znał moją sytuację i wiedziała, że jestem od niego zależna, dlatego mógł mną pomiatać, jak mu się podobało.

Zrezygnowana, wróciłam do swojego poprzedniego zajęcia, wiedziałam, że klamka zapadła i nic już nie ugram. Godzina dłużej to jeszcze nie tragedia.

***

Do domu dotarłam późnym wieczorem, wykończona po pracy. Dzisiaj był spory ruch i nie miałam właściwie chwili odpoczynku, więc całą zmianę spędziłam na nogach, latając od jednego stolika do drugiego. Na koniec zmiany, musiałam jeszcze zostać, aby pozmywać i sprzątnąć stoliki, przed zamknięciem lokalu.

Gdy otworzyłam drzwi do mieszkania kluczem, weszłam do środka i odwiesiłam torbę na wieszaku w przedpokoju, a następnie ściągnęłam buty. Zmęczona zmierzałam do swojego pokoju, marząc tylko o szybkim prysznicu i położeniu się do łóżka.

Przechodząc koło pokoju Dinah zobaczyłam smugę światła wydobywającą się spod drzwi, co znaczyło, że moja współlokatorka jeszcze nie spała. Chciałam do niej zapukać, ale stwierdziłam, że jestem zbyt zmęczona, aby wdawać się z nią w pogawędki. Znałam już trochę swoją przyjaciółkę i wiedziałam, że jeśli zacznie opowiadać mi o swojej randce, ciężko będzie jej przerwać. Postanowiłam to przełożyć na jutro rano, oczywiście o ile Dinah wstanie z łóżka, zanim będę musiała zbierać się do pracy.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro