Rozdział 28

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Lauren p.o.v.

Kolejnego dnia w pracy robiłam wszystko, aby wyglądać na jak najbardziej zapracowaną i zajętą i tym samym uniknąć spotkania z Camilą. Dzisiaj znowu wyszłam z pracy nieco wcześniej i udałam się do tego samego baru. Czułam, że jeśli trafi mi się okazja, to z niej skorzystam, ale póki co w lokalu nie było nikogo godnego uwagi. Postanowiłam więc dopić swojego drinka i wrócić do domu.

Gdy dotarłam do siebie, dopiero spojrzałam na mój telefon i zobaczyłam kilka nieodebranych połączeń. Po odblokowaniu ekranu, okazało się, że Normani próbowała się do mnie dodzwonić od dobrej godziny. Postanowiłam więc wyjść na balkon, aby zapalić i od razu do niej zadzwoniłam.

- Wreszcie. Próbuję się do ciebie dodzwonić do godziny – przywitała mnie przyjaciółka.

- Dopiero zobaczyłam, że dzwoniłaś – wytłumaczyłam, zaciągając się papierosem.

- Jesteś bardzo zajęta, czy mogę do ciebie wpaść na kawę?

- Nie ma mnie w kancelarii – odparłam.

- Miałaś rozprawę? Jesteś w sądzie? – dopytywałam.

- Nie – odparłam krótko.

- To gdzie jesteś? – zapytała zdziwiona.

- Właśnie wróciłam do domu.

- Coś się stało?

- Nie. Dlaczego?

- Skończyłaś już pracę? Tak szybko? To do ciebie niepodobne – zdziwiła się.

- Każdy musi czasem odpocząć – stwierdziłam, gasząc końcówkę papierosa.

- To mogę do ciebie przyjechać?

- Jeśli chcesz – powiedziałam obojętnie.

- Super, będę za pół godziny, buziaki – pożegnała się Normani.

Nie bardzo miałam teraz ochotę na pogaduszki, ale Mani była moja najlepszą przyjaciółką i nie mogłam jej odmówić. Poza tym trochę liczyłam, że jej obecność odciągnie moje myśli od innego tematu.

***

Tak jak obiecała trzydzieści minut później była już u mnie i obie usiadłyśmy w salonie, aby porozmawiać.

- Teraz poważnie, co się stało, że już nie pracujesz? – zapytała moja przyjaciółka.

- Mam kiepski dzień. Nie mogłam się na niczym skupić – odparłam szczerze, wiedząc, że moja przyjaciółka i tak zna mnie za dobrze, żeby to przed nią ukryć. Jednocześnie liczyłam, że nie będzie zbyt dociekliwa czym to jest spowodowane, ale oczywiście nie mogłam się bardziej mylić.

- Co tak zaprzątało twoje myśli? A może kto? – dopytywała Mani, obserwując uważnie moją reakcję.

- O co ci chodzi?

- Dobra, powiem szczerze. Dinah mi wszystko powiedziała – przyznała Mani.

- Wszystko, to znaczy? – zapytałam, modlące się, że jednak ma na myśli co innego niż Camila.

- Chodzi mi o Camilę, wiem, co się działo kiedy zostawiłyśmy was w klubie – wytłumaczyła. – Podobno Camila wróciła do mieszkania dopiero kolejnego dnia po południu.

- Dinah ma naprawdę długi język – powiedziałam niezadowolona.

- Nie mamy przed sobą sekretów. A ty powinnaś sama mi powiedzieć.

- Nie ma o czym – stwierdziłam, spuszczając głowę.

- Jak to nie ma o czym?! Zależy ci na Camili?

- To nie ma znaczenia. Kojarzysz tą dziewczynę z którą tańczyła w klubie? Podobno były na randce.

- Wiem o tym, ale Dinah twierdzi, że to było tylko jednorazowe.

- Tak ci powiedziała? – zdziwiłam się.

- Tak.

- Z resztą nie ważne. To nie ma już znaczenia. Przemyślałam wszystko i nie mogę sobie pozwolić teraz na związek. A szczególnie związek z Camilą tylko utrudniłby wszystko. Połączenie pracy i miłości nie jest nigdy dobre.

- Lauren, nie przesadzaj. Jestem pewna, że znajdziecie wspólnie rozwiązanie.

- Camila już wyraziła swoje zdanie na ten temat.

- Obie jesteście strasznie uparte.

Ta rozmowa do niczego nie prowadziła. Wstałam z kanapy i wyszłam na balkon, musiałam ponownie zapalić. Normani jednak nie odpuściła i wyszła za mną.

- Co ci szkodzi zawalczyć?

- Mani muszę ci się do czegoś przyznać – powiedziałam, patrząc przed siebie.

- O co chodzi?

- Wczoraj kiedy dowiedziałam się, że Camila się z kimś spotyka, wyszłam z pracy wcześniej i poszłam do baru. Przespałam się z kimś.

- Nie gadaj! Akurat teraz musiała się w tobie odezwać dawna Jauregui – powiedziała niedowierzając.

- Wiesz co jest najgorsze? – zapytałam, nie czekając jednak na odpowiedź ze strony przyjaciółki kontynuowałam swoją wypowiedź. – Cały czas będą z tamtą dziewczyną nie mogłam przestać myśleć o Camili.

- Więc na co jeszcze czekasz?

- Po prostu się boję. Naprawdę nie chcę zepsuć relacji, którą z nią zbudowałam do tej pory. Ale od tej nocy i tak nic się między nami nie układa. Obie próbujemy się zachowywać normalnie, ale nam nie wychodzi. Widzę, że czuje się przy mnie niezręcznie.

- Zdecydowanie musicie ze sobą porozmawiać i to najlepiej na jakimś neutralnym gruncie.

- Jak? Skoro ostatnio unikamy siebie jak ognia? – powiedziałam smutna.

- Nie martw się. Coś wymyślimy.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro