Rozdział 31

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Camila p.o.v.

Cały tydzień w pracy minął błyskawicznie, Lauren prawie nie miała dla mnie czasu, ale nie mogłam jej za to winić, była po prostu zapracowana jak zawsze. Czasami zastanawiałam się jak ona to robi.

Był to też czas kiedy mogłam pomyśleć o naszym związku. Obie popełniłyśmy błędy, ale informacja o tym, że Lauren przespała się z kimś innym zabolała. Nie mogłam przestać o tym myśleć, im bardziej starałam się zapomnieć, tym bardziej to powracało. Moje serce należało już do niej, ale w głowie odbywała się wieczna huśtawka myśli. Jedna strona chciała po prostu jej zaufać, ale wtedy pojawiały się wątpliwości, czy na pewno powinnam.

Na szczęście nastał już weekend, co oznaczało odpoczynek, a także długo wyczekiwane spotkanie z Lauren. Kobieta obiecała zabrać mnie na obiecaną randkę. To była nasza szansa, aby pójść na przód.

W sobotnie popołudnie Lauren podjechała pod moje mieszkanie, aby zabrać mnie do jakiegoś specjalnego miejsca. Nie miałam pojęcia co zaplanowała, ponieważ chciała zrobić mi niespodziankę.

Na spotkanie ubrałam białą zwiewną sukienkę do połowy uda z cold shoulders a do niej sandały na niewielkim obcasie. Lauren nie dała mi żadnych wytycznych odnośnie ubioru, więc miałam nadzieję, że ubrałam się odpowiednio do zaplanowanych atrakcji.

Gdy zeszłam na dół i zobaczyłam Lauren, czekającą przed autem, moje wszystkie wątpliwości się ulotniły. Kobieta miała na sobie jasną bluzkę z dosyć głębokim kopertowym dekoltem i czarne spodnie, a na nogach szpilki. Wyglądała niesamowicie.

- Hej – przywitałam się z nią nieśmiało.

- Pięknie wyglądasz – powiedziała, całując następnie moje usta.

Kobieta otworzyła mi drzwi i poczekała, aż wsiądę, aby je zamknąć, po czym sama zajęła miejsce kierowcy.

- Gdzie mnie zabierasz? – dopytałam, nie mogąc się już doczekać.

- Zobaczysz jak dotrzemy na miejsce – stwierdziła kobieta uśmiechając się do mnie tajemniczo.

Po półgodzinnej jeździe Lauren zaparkowała swoje auto w porcie. Wyszłam z pojazdu zdezorientowana, zastanawiając się co takiego wymyśliła. Razem szłyśmy chwilę wzdłuż wybrzeża, gdy nagle kobieta zatrzymała się przed jednym jachtem i wskazała mi ręką gdzie mam iść. Powoli weszłam na pokład, ściągając swoje buty.

Na pokładzie nie było nikogo więcej oprócz naszej dwójki i obsługi. Stanęłam na pokładzie zaskoczona. Kobieta zaprowadziła mnie na tylnią część, gdzie znajdował się niewielki stolik dla dwojga, romantycznie przystrojony kwiatami i świecami.

- Wynajęłaś dla nas jacht? – zapytałam zaskoczona.

- Tak. Zjemy dzisiaj kolację płynąć wzdłuż wybrzeża Miami – odpowiedziała dumnie kobieta.

Dalej nie mogąc w to uwierzyć, dałam się zaprowadzić na wygodną kanapę i usiadłam naprzeciwko zielonookiej.

Od razu podszedł do nas kelner, kładąc przed nami gotowe dania. Gdy łódź ruszyła i wypłynęła z portu, zabrałyśmy się za jedzenie.

- Mam nadzieję, że będzie ci smakować – odezwała się brunetka.

- Wygląda wyśmienicie – przyznałam, zabierając się do skosztowania.

Delektując się owocami morza, jednocześnie podziwiałam piękne widoki, które zostawały za nami w tyle. Mimo że mieszkałam w Miami od kilku lat, nigdy nie miałam okazji przepłynąć się łódką, już nie mówiąc o luksusowym jachcie. Było to dla mnie nowe doświadczenie i zastanawiałam się, czym jeszcze zaskoczy mnie kobieta dzisiejszego wieczoru. Widziałam, że Lauren naprawdę się postarała, ale prawdę mówiąc nie interesował mnie rozmach naszej randki, tylko to co da mi od siebie brunetka.

- Miami z tej perspektywy wygląda zupełnie inaczej. Magicznie – stwierdziłam patrząc na zostawione w oddali miasto, które mimo późnej pory rozświetlone milionem świateł, tętniło życiem.

- To prawda, kocham widok takiego Miami – zgodziła się ze mną Lauren, patrząc w dal.

- Nigdy wcześniej nie byłam na żadnej łodzi, to dla mnie nowa perspektywa – przyznałam.

- Naprawdę? – zdziwiła się zielonooka.

- Tak, jakoś nie było okazji.

- W takim razie cieszę się, że mogłam ci pokazać coś nowego. Ja uwielbiam pływać. Kiedy byłam mała zawsze żeglowałam razem z tatą. Mieliśmy własną łódź, która nazywała się Caterina. W każdej wolnej chwili wskakiwaliśmy na nią i płynęliśmy w morze. Zawsze to uwielbiałam. Tylko ty, wiatr we włosach i ocean – rozmarzyła się brunetka.

- Dlaczego już tego nie robicie? – zadałam pytanie, a Lauren jakby posmutniała.

- Musieliśmy sprzedać łódź.

- Dlaczego?

- To długa historia. Na pewno nie będę cię teraz zanudzać. Z resztą teraz nie miałabym na to czasu, mam za dużo obowiązków w kancelarii – między nami zapadła cisza, ale po chwili Lauren ponownie zabrała głos. – Jestem pewna, że by ci się spodobało.

- Pewnie masz rację.

Gdy zjadłyśmy, Lauren uniosła do góry kieliszek z białym winem, które idealnie pasowało do owoców morza, które jadłyśmy.

- Za nasz wieczór – wzniosła toast, a nasze kieliszki stuknęły o siebie.

Powoli dopłynęłyśmy do jakiegoś półwyspu, nasza łódź zwolniła, aż w końcu dobiliśmy do brzegu. Lauren wstała i weszła na skraj jachtu, podając mi rękę, abym także mogła wyjść.

- Gdzie my jesteśmy? – zapytałam, rozglądając się dookoła.

- Przygotowałam dla nas coś jeszcze – odrzekła, ciągną mnie po drewnianym podeście w głąb lądu.

Po kilku kolejnych krokach, dotarłyśmy do uroczej altanki, która była oświetlona przez lampiony, dające zdawkowe światło, tworząc romantyczną atmosferę. Stanęłam po środku, nie mogąc w to uwierzyć. Z głośników poleciała wolna muzyka, a Lauren stanęła obok mnie. Zielonooka spojrzała w moje oczy i chwyciła moje dłonie, kładąc je na swoich ramionach. Jej ręce znalazły miejsce na mojej tali. Zaczęłyśmy się wolno poruszać w takt muzyki. Cały czas patrzyłam w jej piękne oczy. Te zielone oczy, które zdawały się kluczem do jej umysłu i serca. Jedynie w nich mogłam dostrzec prawdę. Pochłaniały mnie bez końca. Nasze usta złączyły się w wolnym pocałunku. Poczułam przyjemne ciepło rozlewające się po moim ciele. Nie miałam wątpliwości, że jestem z właściwą osobą i we właściwym miejscu, ale coś innego nie dawało mi spokoju. Nasze usta się rozłączyły, a ja ponownie zatonęłam w jej oceanicznych oczach.

- Kocham cię – wyszeptała Lauren, do mojego ucha.

W tym momencie, byłam w szoku słysząc od niej te słowa. Wcześniej gdy wyznałam jej swoje uczucia, miałam nadzieję na to samo, ale bardzo się zawiodłam.

Piosenka dobiegła końca, a my zatrzymałyśmy się dalej wpatrzone w swoje oczy.

- Lauren, ja tak dłużej nie mogę. Nie potrafię ci zaufać.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro