Rozdział 33

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Camila p.o.v.

Od czasu naszej rozmowy widziałam, że Lauren naprawdę się stara, aby odzyskać moje zaufanie. Codziennie mogłam liczyć na komplementy i miłe sms'y w trakcie pracy. Czasami rano na moim biurku znajdowałam piękne kwiaty. Jednak bardziej od prezentów liczyły się dla mnie gesty i czas który mogłam spędzić w jej towarzystwie. Mimo że w pracy był naprawdę gorący okres i Lauren miała mnóstwo spraw, w wolnym chwilach zawsze starała się wpaść do mnie chociaż na chwilę, a gdy miała więcej czasu mogłyśmy wybrać się razem na lunch. Nikt w firmie na razie o nas nie wiedziała, nawet Ally, która mimo ciepłego serca, czasami miała za długi język.

Spotykałyśmy się w prawie każdy weekend. Ciągle uczyłam się czegoś nowego o kobiecie i coraz bardziej zagłębiałam się w jej świat. Czułam, że już jestem tak blisko poznania jej całej, a jednocześnie wciąż była tak daleko. Mogłyśmy rozmawiać godzinami i wtedy czułam jakbyśmy znały się od zawsze. Ale czasami, gdy opowiadała mi różne historie z przeszłości zdawałam sobie sprawę, że jeszcze tyle muszę się o niej dowiedzieć. Niektóre rzeczy całkowicie mnie zaskakiwały, a inne były zupełnie błahe. Nieraz zastanawiałam się czy uda mi się nadrobić te wszystkie lata, gdy się nie znałyśmy i czy kiedykolwiek poznam ją całą.

Chciałam wiedzieć o niej wszystko, a jednocześnie poznawanie Lauren było tak fascynujące, że miałam nadzieje iż nigdy nie dobiegnie końca. Wiedziałam, że kiedyś dopadnie nas szara rzeczywistość, ale będąc u boku kobiety, którą kochałam każdego dnia coraz mocniej, w ogóle się o to nie bałam.

Niestety nasze chwile świetności przyćmił natłok pracy jaki miała zielonooka w związku z nową sprawą, którą przyjęła. I na to jednak znalazłyśmy sposób. Tak długo jak nikt o nas nie wiedziała mogłam bez karnie przesiadywać w gabinecie brunetki pod pretekstem pracy. Oczywiście nie chciałam zbytnio odciągać jej od obowiązków, ale nie zawsze mi się udawało. Czasami chęć bliskości wygrywała. Tak jak dzisiaj.

Był już późny wieczór i prawie nikogo w kancelarii. Ja zostałam z Lauren, aby dopilnować, że nie wróci zbyt późno do domu.

Lauren p.o.v.

Siedziałam razem z Camilą w moim gabinecie, próbując pracować jak zwykle, ale mój wzrok co chwilę uciekał na piękną kobietę przede mną. Wyglądała dzisiaj zjawiskowo.

- Co się tak patrzysz? – zapytała.

- Wyglądasz dzisiaj przepięknie – skomplementowałam ją.

- Skup się na pracy – skarciła mnie kobieta.

Przez chwilę próbowałam, ale nie byłam w stanie się już skupić. Ponownie popatrzyłam na nią, nasze spojrzenia się spotkały. Wstałam ze swojego fotela, patrząc cały czas w jej oczy. Obeszłam swoje biurko i podeszłam do drzwi, aby je zamknąć, by nikt nam nie przeszkodził. Następnie podeszłam od tyłu do Camili, przyciskając swoje ciało do jej pleców. Ręką odgarnęłam jej włosy, odkrywając jej szyję, na której zaczęłam składać mokre pocałunki. Camila odchyliła głowę na bok, usłyszałam jak z jej ust wychodzi ciche westchnienie.

Oplotłam ją rękami w pasie, nie zaprzestając pocałunków i powoli przesunęłam swoje ręce wyżej, do pierwszego z guzików jej koszuli. Zaczęłam ją rozpinać i gładzić dłońmi jej delikatną skórę.

- Lauren, nie powinnyśmy tutaj – powiedziała delikatnym, roztrzęsionym głosem.

- Spokojnie, o tej porze nie ma prawie nikogo w budynku, nikt nie powinien nam przeszkodzić – wyszeptałam do jej ucha.

Rękami weszłam pod jej bluzkę i chwyciłam jej piersi, ściskając je przez stanik. Nie mogłam się już doczekać. Szybko skończyłam rozpinanie koszuli i zdjęłam ją z ramion brunetki. Przechyliłam jej głowę i złączyłam nasze usta w namiętnym pocałunku.

Rękami zaczęłam gładzić jej ramiona, powoli zeszłam na plecy, gdzie sięgnęłam do zapięcia stanika. Szybko go rozpięłam i zgrabnym ruchem zsunęłam z ramiom brunetki, a następnie rzuciłam go daleko za siebie, niczym zupełnie niepotrzebny przedmiot. Swoimi dłońmi objęłam jej małe piersi, które idealnie się w nich mieściły. Ścisnęłam je, a Camila odchyliła głowę do tyłu i wydała z siebie gardłowy dźwięk. Swoimi palcami zaczęłam zabawę z jej sutkami, podczas gdy moje usta obcałowywały jej kark. Dźwięki, które wydawała kobieta z coraz większą częstotliwością były jak miód dla moich uszu. Moje ręce zsunęły się po jej zgrabnym ciele na biodra, które mocno ścisnęłam.

- Lauren – westchnęła rozanielona.

Pocałowałam jej usta, lekko przygryzając dolną wargę, a moje palce zajęły się rozpinaniem dopasowanej spódnicy, którą powoli zsunęłam z jej bioder. Odwróciłam młodą kobietę przodem do mnie i złączyłam nasze usta w długim i namiętnym pocałunku. Gdy nasze usta się rozłączyły popatrzyłam na nią odważnym wzrokiem i chwyciłam jej biodra, zahaczając o jej bieliznę. Nie przerywając z nią kontaktu wzrokowego ściągnęłam je powoli i także odrzuciłam na bok.

Camila stała teraz przede mną w pełnej okazałości i opierała się o moje biurko. Ten widok był cholernie podniecający.

Podeszłam do niej pewnym krokiem i chwyciłam jej biodra. Popatrzyłam w jej oczy, w których widziałam iskierki. Nasze twarze znalazły się niebezpiecznie blisko. Moja ręka powędrowała przez jej biodro do długo wyczekiwanego miejsca, które zaczęłam delikatnie gładzić. Moje palce zataczały zgrabne kółka, dając jej przyjemność. Nagle brunetka gwałtownie nabrała powietrza, a jej klatka podniosła się dotykając mojej koszuli. Dopiero teraz zdałam sobie sprawę, że cały czas wstrzymywała powietrze, jakby bała się, że jej oddech zakłóci naszą bliskość. Brunetka chwyciła za boją koszulę i szybko rozpięła kilka guzików. Przyśpieszyłam swoje ruchy i wpiłam się w jej jędrne usta, które wyczekiwały mnie z utęsknieniem.

Z jej ust wydobyły się kolejne jęki, które próbowałam stłumić swoimi niedbałymi pocałunkami. Poczułam jak moje palce stają się coraz bardziej mokre.

- Lauren! – krzyknęła bez opanowania.

Pocałowałam jej piękne usta, zasysając lekko dolną wargę, gdy brunetka zadrżała i wydała z siebie głośny jęk. Zaprzestałam swoich dalszych ruchów. Popatrzyłam na jej piękną twarz i pogładziłam jej policzek, a następnie złączyłam nasze usta w czułym pocałunku.

- Byłaś niesamowita – powiedziałam, a jej policzki nabrały rumianego koloru.

Pozwoliłam Camili się ubrać, a sama poszła zapalić. Tego wieczoru nie wróciłyśmy już do pracy. Wiedziałam, że to nie miało sensu, bo w głowie cały czas miałam obraz jej znakomitego ciała. Odwiozłam ją do domu, a sama wróciłam do swojego pustego apartamentu. Coraz bardziej zaczynała mi doskwierać ta samotność. W mojej głowie pojawiły się myśli o tym, jak dobrze byłoby założyć rodzinę z kobietą tak wspaniałą jak panna Cabello, ale to nie było takie proste.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro