Rozdział 43

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Lauren p.o.v.

Czekałam na Camilę już od dobrej godziny i zaczęłam się coraz bardziej denerwować. Naglę dostałam sms'a od kobiety w którym poinformowała mnie, że wstąpili na coś do jedzenia i niedługo będą u mnie. Odetchnęłam z ulgą i starałam się poczekać cierpliwie na ich przyjazd.

Około kwadrans później wszyscy zjawili się u mnie. Gdy usłyszałam jak wchodzą do mieszkania, wyszłam im naprzeciw. Moje serce przyśpieszyło. Szybko poprawiłam swoje wygniecione ubranie, dostrzegając przyjazne spojrzenie Camili, które dodało mi odwagi.

– Kochani, poznajcie Lauren – odezwała się Camila.

– Dzień dobry, miło państwa poznać – odpowiedziałam, uśmiechając się do bliskich Camili.

– Nam również. Dziękujemy za gościnę – odezwał się jej dziadek.

– Przyjemność po mojej stronie.

– Chodź tu dziecko – odezwała się starsza kobieta, rozkładając ręce.

Podeszłam do niej, a kobieta mnie przytuliła i pocałowała w oba policzki. Ten gest była dla mnie zaskoczeniem, ale na pewno kobieta nie zrobiłaby tego, gdyby nie była do mnie pozytywnie nastawiona.

– A to musi być Sofi, jesteś bardzo podobna do siostry – stwierdziłam, podchodząc do dziewczynki, która wyglądała zupełnie jak Camila.

– Jesteś nową dziewczyną Camili? – zapytała odważnie mała.

– Tak Sofi – odezwała się starsza Cabello, podchodząc do mnie.

– Kochacie się? – zadała kolejne pytanie, a ja przytaknęłam bez namysłu.

Na twarzy Sofi zobaczyłam uśmiech, to chyba dobry znak. Była przeurocza.

Gdy wstępne zapoznanie dobiegło końca, pokazałam dziadkom dziewczyny ich pokój, a następnie przeszłyśmy do pokoju Sofii.

– A ty? Gdzie masz swoje rzeczy? – zapytała Camili, obserwując jak Sofia cieszy się ze swojego pokoju.

– Jakie rzeczy? Przecież na noc wrócę do siebie – powiedziała, a mi od razu zrzedła mina.

– Myślałam, że zostaniesz ze mną.

– Na szczęście tylko żartowałam – zaśmiała się, przytulając się do mnie.

– Nie strasz mnie tak więcej – powiedziałam niezadowolona z tego żartu.

– Przepraszam Lo.

– Zastanowię się, czy ci wybaczyć – powiedziałam, udając obrażoną. - A tym czasem, nie jesteście głodni? Sofi?

– Nie, zanim tu przyjechaliśmy, byliśmy zjeść pyszne burgery tam gdzie kiedyś pracowała Camila – tłumaczyła dziewczynka, a ja popatrzyłam na Camilę zaskoczona tą informacją. Dlaczego wybrali akurat to miejsce?

– Mała się uparła – stwierdziła Camila, czytając mi w myślach.

– I Camila spotkała tam swoją koleżankę, która była bardzo miła i dała mi muffina na deser – kontynuowała dziewczynka.

– O kim mowa? – zapytałam, chyba znając już odpowiedź – Isabelle?

– Tak. To nie moja wina, że była akurat na zmianie.

– Ale przecież poszłaś z nią porozmawiać – zauważyła jej siostrzyczka.

– I co było dalej Sofi? – zapytałam zaciekawiona dalszą historią. Wiedząc, że dziecko zdradzi mi więcej od Camili.

– Nie wiem, bo Camila gdzieś zniknęła, ale słyszałam jak później Dinah mówiła, że będziesz zła jak się dowiesz.

Co takiego?! O czym mówiła ta mała? Natychmiast poczułam rosnące we mnie poczucie niepokoju i zazdrość.

– Chcesz mi coś powiedzieć? – zapytałam zwracając się teraz do starszej Cabello. Nie wiedziałam czego mogę się spodziewać.

- Chodźmy do twojej sypialni – poprosiła Camila.

Przytaknęłam nie chcąc, aby dziecko było świadkiem tej rozmowy.

- Co ja z tobą mam Camila! Jak nie Jennifer to Isabelle. Dobrze, że nie jesteś bi – powiedziałam, opadając zrezygnowana na łóżko. Nie chciałam się kłócić przy jej rodzinie, dlatego starałam się opanować swoje zdenerwowanie. – To co mówi Sofi to prawda?

- Tak, spotkałam się z Isabelle, ale tylko dlatego, że byłam ciekawa co u niej. Wiesz, że znałyśmy się długo przed tobą, to dla mnie ważne. Nie chciałam cię denerwować. Bałam się jak zareagujesz, dlatego nie powiedziałam ci od razu. Przepraszam.

- Rozumiem cię. Pewnie zrobiłabym tak samo – odpowiedziałam, niechętnie przyznając jej rację. – I co u niej? – zapytałam, aby Camila nie myślała, że jestem zła.

- W porządku, spotyka się z kimś, wydaje się szczęśliwa – odparła Camila, powodując, że z mojego serca spadła wielki ciężar.

- Więc nie mam się czym martwić? – upewniłam się.

Dalej odczuwałam lekki niepokój. Camila była dla mnie najważniejsza, dlatego czasami nie potrafiłam opanować zazdrości. Na samą myśli, że mogę ją stracić, odzywały się we mnie najgorsze uczucia.

- Oczywiście, że nie. Obiecałam jej kawę. Co ty na to, żebyśmy spotkały się w czwórkę? Chętnie poznam jej dziewczynę – zaproponowała Camila, siadając obok mnie na łóżku.

Nie za bardzo podobał mi się ten pomysł, ale nie potrafiłam się jej opierać, gdy przytuliła się do mnie, wykorzystując swoją dobrze wyćwiczoną minę.

- Zastanowię się nad tym – stwierdziłam.

- Kocham cię Lo – odpowiedziała Camila.

Na sowim policzku poczułam ciepło jej ust, a krótki pocałunek sprawił, że i na mojej twarzy zagościła radość. Naprawdę nie potrafiłam się jej oprzeć. Chwyciłam jej twarz w swoje dłonie i złączyłam nasze usta w pocałunku, który powoli zaczął przybierać na sile. Mój język przejechał po ustach Camili, a nasze działania nabrały większej pasji. Z wielkim trudem musiałam się powstrzymać i ostatkami silnej woli rozerwałam nasze usta.

- Chyba jednak muszę zapalić – stwierdziłam.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro