Rozdział 44

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Camila p.o.v.

Lauren kazała nam się położyć wcześnie, co nie było problemem, ponieważ wszyscy byli zmęczeni po podróży, a w końcu musieli być w pełni sił na kolejny dzień.

Gdy obudziłam się rano, otworzyłam swoje zaspane oczy, szukając Lauren, jednak kobiety nie było już w łóżku. Wstałam z łóżka i wyszłam z pokoju słysząc jakieś hałasy w kuchni. Poszłam tam, zastając zielonooką przed kuchenką.

- Ty gotujesz? – zapytałam zaskoczona, podchodząc bliżej.

- Czasami się zdarza. Zazwyczaj nie mam czasu, ale jeszcze nikogo nigdy nie otrułam – powiedziała.

- Może ci pomóc? – zapytałam.

- Jeśli chcesz możesz wyciągnąć talerze z szafki i rozłożyć je na stole – powiedziała Lauren.

- Dobrze. Ale zanim to zrobię – powiedziałam podchodząc do brunetki. – Muszę się z tobą przywitać – dokończyłam, stając naprzeciwko niej.

Lauren odwróciła się do mnie, a nasze usta złączy się w słodkim poranny pocałunku. Na naszych twarzach pojawiły się uśmiechy.

Sięgnęłam do szafki i zaczęłam rozkładać talerze na stole, gdy do salonu weszli moi dziadkowie.

- Dzień dobry, a co tak ładnie pachnie? – zapytała moja babcia.

- Lauren robi śniadanie – powiedziałam z uśmiechem, dumna ze swojej dziewczyny.

- Jeśli smakuje tak jak pachnie, to już się nie mogę doczekać – ucieszył się dziadek.

- Sofi jeszcze śpi? – zapytałam.

- Chyba tak – odparła babcia.

- Pójdę sprawdzić co u niej – powiedziałam.

Gdy dotarła do właściwych drzwi zapukałam do nich, ale nikt nie odpowiedział. Postanowiłam ostrożnie je otworzyć i zajrzałam do środka.

Okazało się, że Sofi śpi jeszcze w najlepsze, w rozkopanej pościeli. Wyglądała jak aniołek. Podeszłam do łóżka i usiadłam na jego brzegu, aby obudzić śpiącą księżniczkę.

- Sofi wstawaj, zaraz będzie śniadanie – powiedziałam.

- Która godzina? – zapytała dziewczynka.

- Prawie dziesiąta. Wstawaj bo prześpisz swoje urodziny – powiedziałam, uśmiechając się do dziewczynki, która zaspana przeciągnęła się na łóżku, leniwie otwierając swoje oczka.

Po chwili dziewczynka wstała z łóżka i poszła szybko do łazienki. Po naszym dotarciu do kuchni już wszystko było gotowe i nasi bliscy czekali tylko, aż się zjawimy. W momencie gdy dziadkowie zobaczyli moją siostrę zaczęli śpiewać jej sto lat, a Lauren postawiła na stole naleśnikowy tort z owocami. Przyłączyłam się do śpiewania, a Sofia stała na środku zdumiona.

- Wszystkiego najlepszego siostrzyczko – powiedziałam, ściskając ją mocno.

***

Jak się okazało Lauren miała dokładnie zaplanowany dla nas cały dzień. Po zjedzeniu smakowitego śniadania - nawiasem mówiąc muszę przyznać, że moja dziewczyna okazała się być całkiem dobrą kucharką - przebraliśmy się w stroje kąpielowe i poszliśmy na plaże, ciesząc się znakomitą pogodą.

Podczas gdy dziadkowie odpoczywali w cieniu pod parasolem, ja z Lauren i Sofii cieszyłyśmy się słońcem i chlapałyśmy się razem w wodzie.

Gdy akurat spokojnie opalałam się na leżaku, Lauren z Sofii zmówiły się za moim plecami i ochlapały mnie wodą. Poczułam dreszcze, gdy letnia woda zetknęła się z moją rozgrzaną skórą. Gwałtownie otworzyłam oczy i wstałam, biegnąc w stronę dziewczyn, które śmiały się w najlepsze z tego jak udało im się mnie zaskoczyć.

Pobiegłam za nimi do wody i rozpoczęłyśmy walkę. Było to stanowczo nierówne starcie, ponieważ moja siostra na dobre zawiązała pakt z zielonooką przeciwko mnie. Nie minęła chwila, gdy moje całe ciało, łącznie z włosami stało się mokre. Lauren wykorzystując chwilę mojej nieuwagi i popchnęła mnie do wody. Jeśli do tej pory nie byłam dostatecznie mokra, to jestem pewna, że tym razem nie zostało na mnie żadnej suchej nitki. Usiadłam w wodzie zrezygnowana.

- Dobra poddaję się – powiedziałam, unosząc ręce.

Obserwowałam jak dziewczyny dobrze się bawią moim kosztem, prawdę mówiąc był to wspaniały widok. Nie mogłam nawet przypuszczać, że Sofi tak szybko złapie kontakt z Lauren. To była kolejna rzecz, której się dowiedziałam w ten weekend. Kobieta zdawała się mieć świetną rękę do dzieci, mimo że jej surowy na pierwszy rzut oka charakter, zupełnie na to nie wskazywał.

Brunetka podeszła do mnie z szerokim uśmiechem na ustach i podała mi rękę, abym wstała. Chwyciłam jej dłoń i postanowiłam się jej zrewanżować, ciągnąc ją w swoją stronę. Nie do końca to przemyślałam, ponieważ brunetka wylądowała prosto na mnie, rozchlapując wodę dookoła nas i ponownie mocząc siebie i mnie.

Jauregui podniosła się z mojego ciała, jej wzrok był nieco zaskoczony, ale wyrażał także rozbawienie. Odgarnęłam jej mokre włosy z twarzy i pogładziłam jej policzek, jednocześnie kradnąc szybki pocałunek.

***

Kolejne w planie dnia były lody, później Lauren zabrała nas wszystkich na rejs statkiem. Ta atrakcja szczególnie spodobała się małej. Później wstąpiliśmy na obiad, po którym dziadkowie zmęczeni wrócili już do apartamentu, natomiast my pojechałyśmy jeszcze zwiedzać Miami na rowerach. Zanim się ściemniło, wróciłyśmy na plażę, aby podziwiać piękny zachód słońca.

Do mieszkania wróciłyśmy dopiero, gdy się ściemniło. To zdecydowanie był dzień pełen atrakcji, a na tym nie był jeszcze koniec.

Po zjedzonej kolacji, moi dziadkowie poszli do swojego pokoju, natomiast Lauren przygotowała ostatnią niespodziankę.

- Zapraszam za mną do salonu – powiedziała, gdy razem z Sofii posprzątałyśmy po kolacji.

Okazało się, że miejsce telewizora zastąpił biały ekran na którym wyświetlał się obraz z rzutnika postawionego za kanapą. Natomiast na wspomnianym meblu oraz przed nim było rozłożone mnóstwo poduszek oraz koc, aby można również usiąść wygodnie na podłodze.

- Zapraszam na wieczorny maraton bajek – powiedziała Lauren, prezentując swoje dzieło.

- Wow, wspaniale – ucieszyła się dziewczynka.

Rozsiadłam się wygodnie na kanapie, obok Lauren, a Sofi usiadła przed nami na podłodze, wygodnie układając się na poduszkach i przykrywając kocem. Zaczęłyśmy maraton, pozostawiając wolny wybór mojej siostrze.

Gdy Sofi w skupieniu oglądała akcję na ekranie, ja skupiłam swoją uwagę na zielonookiej.

- Dziękuję ci za to co dla nas zrobiłaś – powiedziałam cicho, aby nie przeszkadzać siostrze w odbiorze bajki.

- Cieszę się, że mogłam to dla ciebie zrobić, to sama przyjemność – powiedziała uśmiechając się do mnie.

Nie odezwałam się więcej. Pozwoliłam mojej głowie opaść na ramię kobiety i wtuliłam się w jej ciało, ciesząc się tą chwilą.

Gdy zobaczyłam, że moja siostra robi się senna, wyłączyłyśmy odtwarzanie i pogoniłam ją do mycia, a ja z Lauren posprzątałyśmy wszystko.

Po sprzątnięciu wszystkiego zielonooka poszła się kąpać, gdy ja dopilnowałam, aby moja siostra położyła się do łóżka.

- Już jutro wracamy do domu. Będę za tobą tęsknić – powiedziała Sofia.

- Wiem słońce. Ja też będę za tobą bardzo tęsknić.

- Nie chcę wracać do domu, chciałabym zostać z tobą i Lauren – wyznała dziewczynka smutnym głosikiem.

- Polubiłaś Lauren prawda? – zapytałam.

- Tak, Lauren jest super. Za nią też będę tęsknić i za Dinah.

- Kochanie wiem, że ci przykro, ale jutro spędzimy jeszcze fajny poranek i pożegnasz się ze wszystkim. Dlatego idź już spać, żebyś miała jutro siłę - powiedziałam, a dziewczynka mi przytaknęła.

- Dobranoc słońce – powiedziałam, całując ją w czoło, gdy leżała już w łóżku przykryta kołdrą.

Zamknęłam drzwi do pokoju Sofi i poszłam do Lauren, która właśnie wyszła spod prysznica. Była zawinięta tylko w ręcznik i wyglądała niesamowicie. Na sam jej widok zrobiło mi się gorąco i z wielkim trudem mogłam oderwać wzrok od jej ciała. Gdyby nie fakt, że dzisiejszy intensywny dzień dał mi nieźle w kość i padałam już ze zmęczenia oraz to że za ścianą była moja rodzina, raczej nie prędko poszłybyśmy spać.

Postanowiłam szybko się umyć i wróciłam do sypialni, kładąc się na łóżku obok kobiety, która spała już w najlepsze. Na pewno ten dzień był dla niej równie męczący. Przytuliłam się do jej ciepłego ciała i równie szybko odpłynęłam do krainy snów.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro