Rozdział 45

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Camila p.o.v.

Kolejnego dnia rano obudziły mnie przyjemne pocałunki Lauren, które kobieta składała na moim ciele począwszy od mojej twarzy.

— Dzień dobry skarbie — powiedziała, gdy otworzyłam oczy.

— Dzień dobry — odpowiedziałam zaspanym głosem. — Która godzina?

— Dziewiąta trzydzieści. Twoi dziadkowie już wstali, pomyślałam, że będziesz chciała spędzić jeszcze trochę czasu z rodziną zanim pojedziemy na lotnisko.

— A Sofi?

— Zaraz pójdę ją obudzić, a ty możesz jeszcze poleżeć — powiedziała zielonooka.

— Podoba mi się ten plan — uśmiechnęłam się i rozłożyłam się na wygodnym łóżku.

— Camilla, co ty na to, żebyś została u mnie na jeszcze jedną noc?

— Mówisz poważnie? Przecież jutro musimy wstać do pracy, a ja nie wzięłam ze sobą nic eleganckiego — zmartwiłam się. Byłam zaskoczona jej propozycją, chociaż bardzo chętnie spędziłabym z nią kolejną noc i to bez innych domowników.

— To poproś Dinah, żeby ci coś przywiozła, jak będzie do nas jechać — zaproponowała Lauren.

— Nie powiem, to kusząca propozycja – przyznałam robiąc zamyśloną minę.

— To jak będzie? — zapytała Lauren, przybliżając się do mnie.

Jej twarz znajdowała się naprzeciwko mojej. Od razu odpłynęłam w jej zielonych oczach i przytaknęłam zgadzając się na propozycję. Chwyciłam jej policzek, a nasze usta połączyły się w pocałunku.

Gdy Lauren wyszła z pokoju, sięgnęłam po telefon i napisałam do mojej przyjaciółki. Dinah od razu mi odpisała, co nieco mnie zaskoczyło, ponieważ było dosyć wcześnie jak na nią. Blondynka obiecała, że przyjedzie do nas za około godzinę i weźmie mi ubranie, o które prosiłam.

Gdy wstałam z łóżka i po szybkiej toalecie poszłam do salonu, wszyscy już tam byli, łącznie z Sofi. Lauren była w kuchni robiąc śniadanie.

— Sofi może przed śniadaniem pomogę ci się spakować? — zaproponowałam.

— Jestem już spakowana.

— Zrobiłaś to sama? — zdziwiłam się.

— Lauren mi pomogła — odparła dziewczynka.

— Widzę, że wszystkim się już zajęłaś. Może chociaż pomogę ci ze śniadaniem? — zaproponowałam, podchodząc do Lauren.

— Nie ma potrzeby, lepiej posiedź z dziadkami — odparła zielonooka z uśmiechem na ustach.

Nie pozostało mi nic innego, jak usiąść na kanapie i zrobić to, co powiedziała. Mogłabym zawsze tak spędzać weekendy.

— Lauren jest naprawdę wspaniała — odezwała się moja babcia, gdy siadłam obok. — Widać, że się kochacie, nie mogłaś lepiej trafić.

Uśmiechnęłaś do niej, ciesząc się, że polubiła Lauren, a babcia chwyciła moją dłoń, ściskając ją i także się uśmiechając.

— Poza tym Sofi ją bardzo polubiła. Gdyby kiedyś miała z wami zamieszkać... — zaczęła babcia, a ja pokiwałam głową, wiedząc co chce mi powiedzieć. — Coś nowego w tej sprawie?

— Lauren pomoże mi załatwić wszystkie formalności, ale do tego jeszcze długa droga — zasmuciłam się.

— Dobrze wiesz, że ta długo jak z dziadkiem jesteśmy na siłach we wszystkim wam pomożemy.

— Wiem babciu. Kocham cię — powiedziałam, obserwując jednocześnie dziadka, który bawił się z moją siostrą.

— Ja też cię kocham skarbie.

***

Po śniadaniu przyjechała do nas Dinah i spędziliśmy wspólnie jeszcze trochę czasu. Niestety nie trwało to długo, ponieważ nieubłaganie zbliżał się czas, gdy musieliśmy zameldować się na lotnisku. Dinah pożegnała się ze wszystkimi, natomiast my z Lauren zapakowałyśmy wszystkich do auta i pojechaliśmy na lotnisko.

— Będę za wami strasznie tęsknić — powiedziałam, ściskając wszystkich po kolei.

Po mojej twarzy spłynęły pojedyncze łzy, które szybko otarłam, aby nie rozkleić się przed wszystkimi. Moi bliscy zniknęli za bramkami, a ja zostałam znowu sama z brunetką u mojego boku.

— Jak się trzymasz? — zapytała, obejmując mnie w opiekuńczym geście.

— W porządku — powiedziałam, pociągając nosem i unosząc swoją głowę, aby spojrzeć w jej oczy. Tam dostrzegłam nutkę współczucia i smutku.

— Ja też będę za nimi tęsknić. Masz wspaniałą rodzinę Camila.

— Dziękuje ci za ten weekend. Kocham cię — powiedziałam, a na ustach kobiety jak i w oczach pojawiła się szczera radość.

— Jedziemy do domu? — zapytała, na co przytaknęłam.

***

Resztę dnia spędziłyśmy leniuchując na kanapie przed telewizorem i odpoczywając po intensywnym weekendzie.

— Nie jesteś jeszcze senna? — zapytała Lauren, gładząc mnie po plecach.

— Jeszcze nie — powiedziałam, wtulając się w jej ciało.

— W takim razie, nie obrazisz się jak pójdę pierwsza pod prysznic? — zapytała.

— Nie — powiedziałam.

Lauren wypuściła mnie z uścisku i wstała z kanapy, kierując się w stronę sypialni. Poczułam lekki smutek, że nasz weekend dobiega końca. Nie chciałam, aby ten wieczór już się zakończył. W mojej głowie zrodził się pewien pomysł, który postanowiłam zrealizować nim zabraknie mi odwagi.

Uniosłam się z mebla, na którym siedziałam i poszłam prosto do sypialni, po drodze pozbywając się swoich ubrań. Cicho otworzyłam drzwi do łazienki, gdzie Lauren brała prysznic. Strumień wody zagłuszył dźwięk zamykanych drzwi. Kobieta stała do mnie tyłem, więc jeszcze nie zdawała sobie sprawy z mojej obecności. Dopiero gdy weszłam pod prysznic, brunetka obróciła głowę w moją stronę, a na jej twarzy malowało się zdziwienie. Zlustrowała moje ciało szybkim spojrzeniem, co sprawiło, że jej oczy zmieniły swój wyraz na intensywniejszy. Objęłam jej ciało, zaczynając całować jej szyję i schodząc coraz niżej wzdłuż ramienia. Wtedy Lauren szybko przejęła inicjatywę, przyciskając moje ciało do zimnej ściany. Widziałam w jej oczach jak budzi się w niej ogień, wyzwalający między nami coraz większe pożądanie.

Kobieta stanęła bardzo blisko mnie, przyciskając mnie do płytek. Poczułam jej ciepłe ciało idealnie dopasowujące się do mojego. Chwyciła moje ręce unosząc je nad moją głowę i zachłannie całując moje usta. Jej język wdarł się do środka, poznając dokładnie ich wnętrze. Zatraciłam się w tej czynności potrzebując jeszcze więcej. Nasze języki rozpoczęły gorący taniec, współgrając ze sobą w idealnej harmonii, przepełnionej uczuciem uniesienia. Poczułam jak uścisk jej dłoni się zwalnia, a kobieta przenosi je na moją talie, ściskając moje biodra. Jej noga znalazła się pomiędzy moimi, dociskając mnie do ściany i jednocześnie dotykając mojego centrum. Moje ciało stawało się coraz bardziej rozpalone, pragnąc jeszcze więcej dotyku.

Zamknęłam swoje oczy, odchylając głowę do tyłu, czując jej mokre usta na swojej wrażliwej skórze, która rozpalała się reagując na każde działanie. Zaczęłam się delikatnie poruszać pragnąc więcej kontaktu. Lauren zareagowała błyskawicznie, powoli sięgając palcami mojej kobiecości. Jej palce weszły do środka, poruszając się we mnie powoli, co doprowadzało mnie do szaleństwa.

— Lauren, proszę cię, chcę więcej — wysapałam, czując jak jedna z jej dłoni zaciska się na moim biuście, co wywołało mój cichy jęk.

Kobieta przyśpieszyła swoje ruchy, sprawiając mi wielką satysfakcję. Wplotłam swoje palce w jej mokre włosy, dociskając jej głowę i wywołując mocniejszy kontakt ust brunetki z moją skórą.

Jej działania sprawiały mi tak wielką satysfakcję. Czułam się jakbym mogła w każdej chwili upaść, albo unieść się do nieba. Sama nie mogłam się zdecydować. Tego uczucia nie dało się opisać. Całe szczęście, że zielonooka przycisnęła mnie swoim ciężarem do ściany, trzymając mnie w ryzach. Moje ciało zupełnie przestało być posłuszne, owładnięte wspaniałym miłosnym uniesieniem i wypełniającym mnie uczuciem spełnienia.

Po gorącym prysznicu, który tylko rozpalił nasze zmysły, przeniosłyśmy się do sypialni, kontynuując naszą grę.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro