Rozdział 56
Camila p.o.v.
Nastał dzień przeprowadzki. Razem z Dinah byłyśmy w trakcie pakowania wszystkiego. Gdy ogarnęłam już swój pokój i zakleiłam ostanie pudło, poszłam zobaczyć, co u mojej przyjaciółki.
— Jak ci idzie? — zapytałam, wchodząc do jej pokoju, gdzie panował nadal niezły harmider.
Wtedy usłyszałam pukanie do drzwi, poszłam otworzyć, zostawiając Dinah ze stosem niespakowanych ubrań.
— Hej, dobrze cię widzieć — przywitałam Normani.
— Jak wam idzie? — zapytała.
— Ja już skończyłam, ale Dinah chyba przyda się pomoc.
— Więc chodźmy.
— Skarbie dobrze cię widzieć — ucieszyła się blondyna na widok swojej dziewczyny.
— A myślałam, że ja mam dużo ubrań. Chyba będę musiała zamienić pokój gościnny w drugą garderobę — skomentowała Normani, widząc stertę ciuchów, a ja nie mogłam dłużej powstrzymać śmiechu.
— Zastanów się jeszcze Normani — szepnęłam do niej, używając teatralnego szeptu.
— Myślisz, że mogę się jeszcze wycofać? — zażartowała.
— I ty przeciwko mnie? — oburzyła się Dinah. — Zamiast tak stać, lepiej mi pomóżcie.
Dalej z szerokim uśmiechem na ustach popatrzyłam na Normani i razem ruszyłyśmy z odsieczą.
***
We trójkę, całkiem szybko się uwinęłyśmy i już kończyłyśmy pakowanie, w momencie, gdy rozległo się ponownie pukanie do drzwi.
— Hej, gdzie byłaś? Myślałam, że przyjedziesz wcześniej nam pomóc? — zapytałam, wpuszczając Lauren do środka.
Kobieta przywitała się ze mną buziakiem w policzek, a na jej twarzy pojawiła się skruszona mina.
— Przepraszam, ale musiałam jeszcze coś załatwić. Mam bardzo dobre wieści — powiedziała tajemniczo.
— Jakie? — zapytałam, podążając za nią do wnętrza mieszkania.
— Może lepiej usiądź — poleciła mi.
— Jesteś pewna, że to dobre wieści? — zapytałam, zaczynając się obawiać, co chce mi przekazać.
— Jak najbardziej — powiedziała, nie potrafiąc ukryć uśmiechu.
— Więc nie potrzebuje siadać. Mów wreszcie.
— Dzwonił Ted... Sprawa Sofii ruszyła do przodu. Niedługo będzie mogła zamieszkać z nami.
— To już oficjalne wieści? — upewniłam się, niedowierzając w jej słowa.
— Tak. Sofi zamieszka z nami.
Ogarnęło mnie wielkie szczęście. Z moich ust wydobył się głośny okrzyk radości, który przyciągnął nasze przyjaciółki, podczas gdy ja rzuciłam się Lauren na szyję.
— Nie uduś — zaśmiała się, ściskając mnie równie mocno.
— Co się stało? — zapytała Nomani.
— Sofii zamieszka z nami — powiedziałam, odrywając się od Lauren.
— Naprawdę?! — ucieszyła się Dinah.
— To wspaniale! — zgodziła się druga.
Po chwili wylądowałam w objęciach przyjaciółek, dzieląc się z nimi swoją radością.
Lauren p.o.v.
— To już wszystko? — zapytałam Camili, gdy ekipa przeprowadzkowa, zapakowała ostanie pudło do ciężarówki.
— Na to wygląda — przyznała Camila.
Razem poszłyśmy jeszcze do mieszkania, aby sprawdzić, czy o niczym nie zapomniałyśmy.
— Nie wierzę, że to się dzieję naprawdę – powiedziała Camila, łapiąc moją dłoń, gdy stałyśmy w jej pustym pokoju.
— Co dokładnie?
— Wszystko. To, że cię poznałam, że zamieszkamy razem i wreszcie będę miała Sofi przy sobie.
— Cieszę się, że cie spotkałam — przyznałam, odgarniając włosy z jej czoła i spoglądając w jej czekoladowe oczy.
Camila przybliżyła się do mnie, a ja zamknęłam ją w swoich objęciach. Cieszyłam się, że za chwilę pojedziemy do naszego domu. Nigdy wcześniej nie byłam w tak poważnym związku jak ten z Camilą, Wiedziałam, że zaczyna się w moim życiu nowy etap i byłam szczęśliwa, że będę dzielić te wspomnienia właśnie z nią.
------------
Nie wiem, czy zdajecie sobie sprawę, ale wielkimi krokami zbliżamy się już do końca tego opowiadania 🥺🥺Bardzo się cieszę z pozytywnego odbioru i dziękuję, za wszystkie motywujące komentarze ❤️❤️😘
Na dniach dodam już niestety ostatni rozdział.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro