Dobrze się bawiłaś?

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Elizabeth
Siostra?Sara to jego siostra? A ja głupia byłam zazdrosna. Zaraz co? Ja nie byłam zazdrosna tylko nie chciałam być piątym kołem u wozu.
- Hej miło mi cię poznac, mogę ci mówić Eli?
-Tak jasne,mnie też miło cię poznać-odpowiadam tak samo entuzjastycznie, bo ta dziewczyna ma w sobie tyle energii, że nie sposób się od niej nie zarazić.
- To co moje panie,jedziemy?-pyta nas Thomas. Potakujemy obie i wsiadamy do auta. Jazda przebiega nam w sympatycznej atmosferze. Sara w odróżnieniu od swojego brata jest straszną gadułą. Cały czas nawijała o szkole,zdanych egzaminach i koleżankach.
-A jak tam u ciebie życie prywatne braciszku?
- Nie rozumiem.
-No masz już jakąś dziewczynę?
W tym momencie dialog rodzeństwa zaczął mnie bardziej interesować
-Wiesz dobrze,że nie mam czasu na związki- odpowiedział Thomas i mogłabym przysiądz że przez chwilę na mnie zetknął. Czy jego odpowiedź mnie zadowoliła?Nie do końca
-Oj braciszku kiedy ty dorośniesz?-Powiedziała Sara i obie wybuchłyśmy śmiechem.
Chwilę później Thomas oznajmił że jesteśmy na miejscu.
-Jej!tor gokardowy!super! Super! -krzyczała,piszczała i podskakiwała uradowana Sara całą drogę od samochodu do wejścia.
-Właściciel toru to mój stary znajomy Robert,dzwoniłem do niego wczoraj.
Gdy podchodzimy bliżej na przeciw nam wychodzi mężczyzna. Jest bardzo wysoki,wyższy od Thomasa. Ma czarne długie prawie do ramion włosy i lekki zarost. Uśmiecha się przyjaźnie i wita z nami uściskiem ręki.
-Nazywam się Robert,ale mówcie mi Rob- mówi do mnie i Sary po czym puszcza mi oczko. Prowadzi nas na zarezerwowany tor.
-Z racji że razem z Sarą jesteśmy tu pierwszy raz chłopcy muszą nam pokazać co i jak. Pierwsza wyrywa się Sara i już rusza swoim pojazdem. Gdy przychodzi moja kolej jakoś się ztresuje. Jestem dorosła a czuję się jak dziecko,które boi się ośmieszyć. Thomas chyba coś wyczuwa bo podchodzi do mnie i wszystko jeszcze raz tłumaczy. Jest taki opiekuńczy nie dziwię się że jest tak zżyty z siostrą. Jeździły już ponad godzinę.
Jednak głód jest silniejszy. Rob proponuje,że pokaże nam fajną jak twierdzi knajpkę nie daleko więc korzystamy z propozycji.
Rzeczywiście lokal jest bardzo klimatyczny i do tego unosi się w nim zapach potraw od którego jestem jeszcze bardziej głodna. Znajdujemy stolik.Po obejrzeniu menu już wiem na co mam ochotę. Podchodzi kelnerka i widać że to jedna z tych które faworyzują klientów płci męskiej. Obie z Sarą czujemy się pominięte. W końcu i nam się udaje zamówić. Czekanie upływa nam na rozmowie.
-Więc Lizie czym się zajmujesz na co dzień- zapytał mnie Rob.
-Elizabeth- poprawił go Thomas,nie wiem czemu przecież sam tak na mnie mówi
-Elizabeth, czym się zajmujesz? -poprawił się Rob
-Jestem architektem-nie chciałam żeby wiedział o mnie więcej niż to konieczne
-To bardzo ciekawe,projektujesz całe domy,czy może wnętrza?
-Całe domy, nie sądziłam że może cię interesować budownictwo
- Nie do końca budownictwo a sama pani architekt- odpowiedział obdarzająć mnie szerokim uśmiechem.
-Elizabeth nie wspomniała jeszcze że ma narzeczonego?-zapytał Roba  Thomas
-Niestety nie
Odniosłam wrażenie że zostałam wykluczona już z tej dyskusji. Na szczęście zjawiła się kelnerka z naszym zamówieniem.
-Słuchaj Rob my się będziemy już zbierać, jeszcze raz dzięki za udostępnienie toru- mówi Thomas
-Nie ma sprawy cała przyjemność po mojej stronie- przy ostatnich słowach Rob puszcza mi oczko i uśmiecha się.
-A właśnie Elizabeth może dałabyś się zaprosić na
-Nie nie dałaby- nie daje mu dokończyć Thomas i obie nas mnie i Sarę chwyta za ręce i niemal siła ciągnie do samochodu.
Nawet się nie zegnamy z Robem.
- Co to miało być co?-pytam Thomasa
-Nic-odpowiada i jakby nigdy nic wiezie nas nie wiadomo gdzie.
Dalszą drogę milczymy. Zastanawia mnie zachowanie Sary. Odkąd zjedliśmy posiłek zupełnie się nie odzywała,nawet teraz.Co się mogło stać?
Tak się zamyśliłam,że nie poczułam jak auto stanęło.
-Jesteśmy- oznajmił Thomas
-Gdzie?-zapytała Sara. No w końcu przestała milczeć.
- Sama zobacz
Wysiadłyśmy z samochodu i naszym oczom ukazało się
-Wesołe miasteczko- wyszeptała Sara. Wyglądała na wzruszoną i szczęśliwą. Odwróciła się do brata i mocno wtuliła w jago ramiona. Po czym odezwała się od niego i pobiegła do kas.
- Jak nasi rodzice żyli zabierali nas na każde urodziny do wesołego miasteczka. To była taka nasza tradycja -tłumaczy mi Thomas. Rozumiem ich też już jestem sama i wiem jak to jest.
Nie wiem co powiedzieć.
-Przykro mi może chcecie pozbyć sami,mogę wrócić do domu czy coś- zaklopotana opuszczam wzrok. O jakie mam fajne buty.
-Nie,nigdzie nie idź chce żebyś tu była i Sara też. Co powiesz na wielki młyn?
-Przekonałeś mnie-śmieje się i daje porwać w wir atrakcji jakie oferuje miasteczko.
Świetnie się bawimy we trójkę przez cztery długie godziny. Roześmiani i zmęczeni no i zaopatrzeni w masę pluszaków,które musiał dla nas wygrać Thomas wracamy do domu. Po odwiezieniu Sary w ciszy na szczęście nie tej krępującej dojeżdżamy do domu.
-To był cudowny dzień Tomi- zwracam się do Thomasa z uśmiechem,który odwzajemnia
-Tomi?-dziwi się
-A czemu nie?-kokietuje go. Chyba oszalałam
-W sumie,niech będzie- mam wrażenie że on też mnie kokietuje
-Jestem już zmęczona, a ty nie?
-Nie tak bardzo- robi krok do przodu
Stoimy już naprawdę blisko. Zaczynam panikować. Mam faceta nie mogę go tak po prostu podrywać.
-Ja też się dobrze bawiłem-mówi a ja czuję jego oddech na swojej twarzy. Jego zapach też mi nie pomaga,jest taki uch obezwładnia mnie.
-Tak było świetnie- mówię drżącym głosem. Jego twarz jest już coraz bliżej.
-Wiesz na co mam teraz ochotę? -mówi wprost w moje usta. Drżę.
-Nie-chrypie i przymykam oczy.
Czuję już jego ciepłe usta gdy ..z mojej kieszeni wydobywa się dźwięk przechodzącej wiadomości. Tomi się oduwa a ja mlę przekleństwo w ustach i odczytuje wiadomość.

Dobrze się bawiłaś?

Ciesz się póki możesz

Jeśli poprzednia wiadomość mnie wystraszyła to ta zwaliła mnie z nóg i to dosłownie. W ostatniej chwili Thomas mnie złapał zanim upadłam na podłogę. Zaniusł mnie do mojego pokoju,zabrał mój telefon i wyszedł.
Nie mogę się otrząsnąć ten człowiek tam był. Śledzi mnie.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro