Kto to jest Cole?

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Thomas

Jadę po Sare. Ciągle mnie zastanawia,kto stoi za tymi kradzieżami. Lizie bardzo to przeżywa,nic dziwnego w końcu to jej firma i jej pieniądze. Ja osobiście uważam,że to sprawka tego całego Shawna. Nie wiem jak Lizie wyobraża sobie prace z nim. Za nic mu nie ufam,teraz jak już nie jestem jej ochroniarzem nie mogę przy niej być tak często jakbym chciał.
Podjeżdżam pod mój dom. W środku panuje dziwna cisza. Wyciągam broń, już drugi raz dzisiaj jestem w takiej sytuacji. Wchodzę do salonu,a tam zastaje moją siostrę wtuloną w Owena. Oboje smacznie śpią. Chowam broń i zaczynam ich budzić. Gdy mi się to udaje,Owen wraca do siebie a ja z Sarą jadę do Lizie.
Muszę jak najszybciej znaleźć nową prace. Nie wyobrażam sobie pracować dla kogoś przez kilka miesięcy i nie widywać Lizie i do tego Sara też mnie teraz potrzebuje.

Elizabeth

Dwa dni minęły mi tak szybko. Za szybko. Nie jestem jeszcze gotowa na konfrontacje z Shawnem. Cole jeszcze nie ustalił do kogo należy to konto. Jest jednak pewien ,ze George kłamał i nie jest to konto zagraniczne. Już nikomu w firmie nie mogę ufać. Do tego wszystkiego w przyszłym tygodniu odbędzie się rozprawa Devona,w której muszę brać udział.Będzie oskarżony o zlecenie porwania, próbę wyłudzenia i pobicie Jasona. Policja nadal poszukuje Cecil. Oby odpowiedziała za współudział.
Wchodzę do firmy. Widzę wszystkie te spojrzenia,oczywiście każdy już słyszał o moim porwaniu.  W moim biurze nic się nie zmieniło.Siadam za biurkiem,muszę przyznać, że brakowało mi pracy. Zanim jednak nacieszę się tym uczuciem rozdzwania się służbowy telefon.
-Słucham-mówię.
-Witaj szefowo- odzywa się Chloe.
-Witaj Chloe,co dla mnie masz?
-Pan Suarez dzwonił,umówiłam go na spotkanie,dziś o czternastej. Bardzo nalegał.
-Mogłaś najpierw ze mną to omówić, ale trudno niech będzie- mój humor diametralnie się zmienia. Jak może podejmować takie decyzje bez konsultacji?
-Przepraszam Shawn mówił, to znaczy pan Martinez mówił,że nie będzie pani miała nic przeciwko.
Mogłam się spodziewać, że Shawn będzie mi utrudniać życie. Kończę rozmowę i zabieram się za pracę i przygotowanie do spotkania.

Jestem po spotkaniu. Suarez jest zadowolony z mojego projektu i już na początku miesiąca ruszamy z budową. To znacznie poprawiło mi humor. Idę sobie zrobić kawy,zwykle robi to moja asystentka,ale dziś chce mam ochotę zrobić to sama. Przechodzę obok biura Chloe i niechcący słyszę fragment rozmowy.
-Zrobiłam to dla ciebie, nie cieszysz się? No powiedz coś? Proszę kochanie-głos Chloe ocieka rozpaczą. Nie słyszę co mówi jej rozmówca,ale chyba nie jest to nic miłego bo dziewczyna zaczyna płakać. Pocieszyłabym ją ale wydałoby się, że podsłuchiwałam. Idę więc do firmowej kuchni.
Jestem w trakcie robienia kawy,gdy do kuchni wchodzi George. Z dwojga złego wolę jego niż Shawna. Chociaż jego też unikam cały dzień.
-Witaj Elizabeth, jak się czujesz?
-Dobrze,dziękuję- odpowiadał i staram się jak najszybciej stąd uciec.
-Elizabeth nie chciałbym się wtrącać,ale czy coś złego zaszło miedzy tobą a Shawnem? Pokłuciliście się? -pyta,a ja ze zdumienia unoszę brwi. Nie powiedział mu?
-Em George jakby to powiedzieć. My już nie jesteśmy razem-mówię lekko zmieszana.
George nie kryje zaskoczenia.
-Ale jak to? Przecież.. ..nie rozumiem-kręci głową. Już mam się tłumaczyć, gdy ratuje mnie dźwięk mojego telefonu. Przepraszam Georga,mówiąc że to pilną i odbierając umykam do swojego biura. Dzwoni Cole.
-No słucham cię Cole-mówię.
-Cześć Elizabeth, niestety nie mam dobrych wieści.
-Nie strasz mnie tylko mów o co chodzi.
-Znalazłem właściciela tego konta,ale nie jest to rozmowa na telefon. Przyjade do was o siedemnastej ok?
-Ok-mówię zrezygnowana bo wiem, że nie wycisnę z niego teraz o kogo chodzi.

Do końca dnia unikam Georga jak ognia. Boję się, że to on może być odpowiedzialny za te kradzieże i dopóki nie mam pewności wole z nim nie rozmawiać. Z pracy ma mnie odebrać Thomas i to jedyny plus tego dnia jak narazie. Szykuje się do wyjścia, gdy słyszę pukanie do drzwi.
-Proszę- mówię.
Drzwi się otwierają i wchodzi uśmiechnięty Thomas. Na jego widok przechodzi mnie przyjemny dreszcz i czuję ucisk w brzuchu. Czy to są te przysłowiowe motyle? Odwzajemniając jego uśmiech podchodzę dać mu buziaka. Jednak Thomas ma inne plany i przyciąga mnie mocno do siebie i namiętnie całuje. Odrywamy się od siebie i opuszczamy biuro. Gdy już myślę, że nic nie popsuje mi humoru do windy wsiada Shawn. Thomas nie może powstrzymać się od orzewrócenia oczami,ja zaś od odwrócenia głowy. Byleby na niego nie patrzeć, może da sobie spokój. Nic bardziej mylnego. Jak tylko drzwi windy się zamykaja,Shawn obrzuca nas nienawistnym spojrzeniem i mówi:
-No proszę jak nisko upadłaś żeby mnie na coś takiego zamienić.
Ledwo daje radę utrzymać Thomasa przed rzuceniem się na Shawna. Modle się żeby ta winda jechała szybciej. Shawn śmieje się z moich prób poskromienia Thomasa. Na szczęście winda się otwiera i Shawn wychodzi na odchodne jeszcze mówi:
-Wytresuj tego swojego psa,bo jakiś nerwowy jest.
Teraz to już muszę całym ciałem zasłaniać przejście bo Thomas kipi ze złości.
W samochodzie panuje nerwowa atmosfera. Milczą żeby nie denerwować bardziej Toma.
-Czemu mnie powstrzymałaś? On nie może tak do ciebie mówić- zaczyna Thomas,nadal zdenerwowany.
-O to mu właśnie chodziło, żeby cię sprowokować
-To nie zmienia faktu, że nie pozwolę tak cię traktować.
Tym wyznaniem udowadnia mi,ze naprawdę mu na mnie zależy. Kładę rękę na jego udzie i lekko pocieram, żeby go uspokoić. Czuję jak się rozluźnia. Do domu dojeżdżamy spokojniejsi do momentu aż widzimy auto Cola. Cole wysiada i razem wchodzimy do domu. W salonie już trace cierpliwość i pytam
-Kto to jest Cole? Kto mnie okrada?
-Chloe Kater,twoja asystentka.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro