PIERWSZY DZIEŃ

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Thomas

Punktualnie o szóstej zadzwonił mój budzik i chociaż mógłbym jeszcze spać bo spotkanie z przyszłą szefową mam o dwunasej, wojskowe nawyki wzięły górę. Tak więc trening, dwugodzinny bieg po parku i prysznic. Przy śniadaniu postanowiłem dokładniej przyjrzeć się dokumentom mojej klientki. Nie było tego dużo. Kilka stron na temat działalności firmy. Nie ukrywam, że muszę wiedzieć z kim mam do czynienia. Nie mam zamiaru pakować się w jakieś nielegalne interesy. Wracając do papierów zauważyłem, że nie ma żadnych zdjęć tej całej Elizabeth. Nawet w internecie, podobno ceni sobie prywatność. Dla mnie to lepiej skoro nie jest medialna łatwiej będzie się z nią przemieszczać. Pozostałe informacje dotyczą jej ojca i jego śmierci. Raport balistyczny i dowody jednoznacznie dowodzą, że nie był to wypadek. Jest wiele niewiadomych. Nie zamierzam się mieszać w tę sprawę mam na celu chronienie mojej klientki, chociaż wiem że ta sprawa nie da o sobie zapomnieć. Około jedenastej szykuję się już do drogi, spóźnienia nie są w moim stylu.
Gdy jestem już w biurowcu firmy Johns &Martinez Home podchodzę do receocjonistki
- Dzień dobry Thomas Fresh jestem umówiony z panią Elizabeth Johns - mówię, na co kobieta uśmiecha się promiennie i odpowiada
- Chwileczkę już sprawdzam - po czym klika coś w swoim komputerze marszcząc brwi.
- Przykro mi nie mam pana na liście
- Proszę sprawdzić jeszcze raz lub zadzwonić do pani Johns - nalegam
- Dobrze już dzwonię do szefowej - odpowiada już zdenerwowania recepcjonistka
Gdy w końcu sprawa się wyjaśnia idę we wskazane miejsce, staję przed drzwiami do biura zapewne przyszłej podopiecznej i pukam. Słyszę kobiecy głos z wewnątrz, więc pukam ponownie.
Nadal nie słyszę odpowiedzi a że jest już południe postanawiam wejść.
Kobieta za biurkiem nawet na mnie nie patrzy. Za to ja mogłem przyjrzeć się jej dokładnie. Właściwie sam nie wiem czego się spodziewałem czytając akta pani Johns. Skromnej szarej myszki, która nie chce się pokazywać publicznie?Może chłopczycy z krótkimi włosami z ołówkiem wetkniętym za uchem szkicujacej projekty budynków? Nie wiem, jedno jest pewne. Nie spodziewałem się pięknej brązowookiej szatynki z ponętnymi pełnymi ustami. Wygląda też na drobną i niską przynajmniej tyle było widać z za biurka za którym siedziała.
Kobieta nadal nie zwraca uwagi na moją obecność kontynuując swoją rozmowę telefoniczną. Jest taka stanowcza i wydaje się opanowana. Jednak jej twarz zdradzała wiele emocji. Dawno nie czułem się tak jak teraz patrząc na tę kobietę. Oprócz urody zaintrygowała mnie jej postawa i sposób w jaki prowadziła rozmowę. Ciekawiło mnie czy jest tak samo inteligentna co piękna. Do tej pory żadna kobieta nie zrobiła na mnie takiego wrażenia. Była zagadką i choć wiedziałem że nie mogę zbliżyć się do niej przez swoje zasady nie wiem czy dam radę przy nich wytrwać.
Postanowiłem zwrócić na siebie jej uwagę chrząknięciem.
Gdy nasze spojrzenia się spotkają już czuję, że przepadłem w jej oczach.

Elizabeth
Gdy spojrzałam na mojego gościa oniemiałam. Lustrowaliśmy się spojrzeniami dłuższą chwilę. Chyba oboje nie spodziewaliśmy się takiego obrotu spraw. Ja na pewno. Spodziewałam się mężczyzny w wieku około czterdziestu pięciu lat a tu przede mną stał wysoki przystojny na oko trzydziesto paroletni blondyn. I te oczy taki zimny błękit. Postanowiłam przerwać tą dziwną ciszę
- Witam, proszę usiąść - pokazałam gestem dłoni fotel przed moim biurkiem.
Mężczyzna jakby się ocknął z zamyślenia i ruszył w kierunku fotela zanim jednak usiadł wyciągnął w moim kierunku dłoń przedstawiając się. Na dźwięk jego zachrypniętego głosu poczułam ciarki wzdłuż kręgosłupa. Co się ze mną dzieje? Przecież ja mam narzeczonego? Właśnie tylko gdzie on jest..

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro