⊙Rozdział 20. Straszydło⊙

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Kobieta i mężczyzna szli sobie dróżką w środku sadu. Trzymali się za ręce i rozmawiali na niezobowiązujące tematy. Kilka lampionów oświetlało im drogę, więc mimo później pory doskonale wszystko widzieli. Ciepły nocny wietrzyka wiał w liściach jabłoni, które wydawały się obserwować parę. Usłyszeli jak coś rusza się za nimi. Odwrócili się gwałtownie lecz nic tam nie było.

— To pewnie nasza wyobraźnia płata nam figle — powiedział mężczyzna z uśmiechem do kobiety obok niego.

— Masz pewnie rację.

Odwrócili się jednocześnie i zamarli z przerażenia. Chcieli krzyknąć, ale nie zdążyli, a ich krew ozdobiła żwirową ścieżkę.

  ⊙⊙

Dzisiaj mając nadzwyczaj dobry humor postanowiłem zabrać Dylana na wycieczkę do lasu Selgana. Ja i leszy postanowiliśmy by młody poćwiczył z kimś innym niż ja. Szliśmy mało używaną drogą, aż stanęliśmy na polanie. Rozejrzałem się, nikogo w koło nie było, a młody zapytał:

  — Po co tu przyszliśmy?

— Zaraz się przekonasz — odpowiedziałem, a z lasu naprzeciwko nam wyszedł Selgan z sokołem na ramieniu i wilkiem przy boku.

— Jesteście już — powiedział Selgan.

— Wybacz po drodze mieliśmy korek wiewiórek, więc nam się zeszło.

— Więc po co tu jesteśmy? — zapytał Dylan.

— Będziesz brał udział w sparingu — odpowiedziałem z ziewnięciem.

— Mam walczyć z Selgiem?

— Nie z tym wilkiem. — Widziałem na jego twarzy zmieszanie i mimowolnie się uśmiechnąłem.

— Fio zrób barierę — Selgan zwrócił się do ptaka na jego ramieniu, który zaskrzeczał i wzbił się w powietrze. —  A wasza dwójka niech stanie na środku — dodał.

Razem z Selgiem wycofaliśmy się w tył, a raróg stworzył ognistą klatkę, w której stali Dylan i wilk. Sierściuch warknął i stanął na tylne łapy. Zaczął się zmieniać, teraz wyglądał na dwudziestoletniego mężczyznę, z białymi włosami oraz wilczymi uszami i ogonem. Dylan zamrugał parę razy, a gdy zrozumiał, że ma przed sobą wilkołaka wystawił przed siebie rękę w której pojawił się miecz. Zdziwił się, gdy nie dostrzegł na nim żadnych run. Powiedzmy, że zablokowałem je by przez przypadek nie zabił Gera.

Dylan nie czekając długo skoczył w stronę wilkołaka i wyprowadził precyzyjne cięcie w jego brzuch. Ger nie dał się zranić odskakując w tył, po czym skoczył szybko i zwinnie w stronę młodszego chłopaka. Wykonał w powietrzu piruet i rozciął pazurami ramię Dylana. Młody krzyknął i wyprowadził szybki kontratak wbijając mu miecz w plecy. Ger odpowiedział mu na to warknięciem. Kolejne minuty walki minęły im podobnie na wzajemnej wymianie ciosów. Bym ją oglądał dalej, gdyby nie telefon od mojej ulubionej Christine.

⊙⊙ 

Z drożdżówką w dłoni szedłem przez sad. Delektowałem się delikatnym smakiem jabłka w jej wnętrzu i podziwiałem wysokie jabłonie z dorodnymi owocami. Muszę tu kiedyś przyjść i podpierdolić z trzy klatki. Już wiem skąd ulubiona sprzedawczyni ma tak dorodne... znaczy się bierze dorodne jabłka. Chodziło mi o jabłka nic innego. Dobra stop bo się pogrążam. Zatrzymałem się przy Chrisie, który spojrzał na moją drożdżówkę.

— Spierdalaj jest moja i nie oddam — warknąłem, zasłaniając drożdżówkę.

— Skąd pomysł, że chciałem ci ją podjebać? — zapytał z wyrzutem.

— Znam cie suko nie od dzisiaj.

— Pierdolnę cie zaraz — powiedział, po czym machnął na to ręką. — Dobra do roboty.

— Jakie zwłoki tym razem mamy?

— Zimne i martwe takie jakie lubisz.

Spojrzałem na niego i pokazałem mu środkowy palec.

  — Ile razy mam powtarzać, że nie jestem nekrofilem?! 

—  Ja cie tam nie wiem co ty robisz na tym cmentarzu i nie chcę.

Połknąłem ostatni kęs przysmaku i podszedłem do zakrytego ciała. Skrzywiłem się, gdy zobaczyłem w jakim stanie jest ciało młodej na oko trzydziestoletniej kobiety. Jej blond włosy były pokryte krwią. Szyja wyglądała jakby ktoś przejechał po niej ostrzem. Tętnica wystawała na zewnątrz i widoczny był kręgosłup. Spojrzałem na jej pierś, w której była ogromna dziura. Wystające żebra i widoczne wnętrzności nie były niczym nadzwyczajnym, ale brakowało jednego mianowicie serca. Najważniejszego organu, którego niektórzy określają najczystszą częścią ludzkiego ciała. Nie wiem czy to prawda i szczerze mnie to pierdoli. Ważne jest to, że coś podjebało jej serce. Zasłoniłem ją i podszedłem do kolejnego ciała. Był to mężczyzna o takich samych ranach i również pozbawiony serca. Wstałem z kucek i otrzepałem się z niewidzialnego kurzu. Chris spojrzał na mnie pytająco, a ja mu odpowiedziałem:

  — Mam przypuszczenia co to.

Spojrzałem w stronę stracha na wróble i odszedłem w swoją stronę. Wrócę tu po zmroku, kiedy stwór będzie aktywny. 

⊙⊙

Wróciłem po jakiś sześciu-siedmiu godzinach w miejsce, gdzie wcześniej badałem zwłoki. Zaopatrzyłem się w whisky i ukryłem się w konarach drzew, kiedy Greed wszedł na ścieżkę ubrany w  długą czerwoną sukienkę i blond perukę. Specjalnie wypchaliśmy jego piersi poduszkami by nadać im odpowiedniego kształtu.

  — Przyrzekam, że cie w końcu zabiję — powiedział do mnie przez słuchawkę, a jego głos był przepełniony wkurwieniem.

— Nie pierdol tylko kręć tym zgrabnym sztucznym tyłeczkiem i czekaj, aż ten gwałciciel wyskoczy.

— Nienawidzę cię... — wywarczał i kręcąc tyłkiem ruszył przed siebie.

Nie minęła chwila, a przed niego wyskoczył strach na wróble. Był ubrany w podarty i brudny ubiór. Twarz była zszyta jakby z kilku płatów skóry, na której nie było ust tylko puste czarne oczodoły. Na głowie miał słomiany kapelusz, a na dłoniach skórzane rękawiczki do pracy w ogrodzie. Przy bokach miał dwa sierpy. Strach popatrzył na Greeda i odwrócił się od niego i ruszył przed siebie.

  — I co ja mam zrobić? — zapytał Greed.

— Pokaż mu swoje zgrabne nóżki — odpowiedziałem, szykując się do ataku. 

  — No ciebie już dostatecznie pojebało — warknął nieźle wkurzony.

— Nie pierdol tylko pokazuj nogę temu strachowi. Ciesz się że nie kazałem ci z nim robić szybkiego numerku bo coś czuje, że jego kolega ma słomiany zapał.

  — Zabije cię... nie wiem jak, ale to zrobię...

Greed wystawił swoją nogę do przodu i złapał za koniec spódnicy.

— Hej kochaniutki — powiedział kobiecym głosem, a strach się do niego odwrócił. — Może chcesz mi potowarzyszyć? — Powoli uniósł do góry ubiór odsłaniając nie ogoloną nogę. Vanir popatrzył i rzucił w niego sierpami.

  — Miałeś je ogolić! — wrzasnąłem. 

  — Nie będę golił nóg! Co ja pedał?! — odkrzyknął, wykonując unik. — Kurwa jak ja mam w kiecce i szpilkach walczyć?!

Zeskoczyłem obok niego i spojrzałem z powątpiewaniem.

— A mówiłem załóż na płaskim obcasie.

— Zawrzyj mordę anielski pedziu i do roboty.

Greed spierdalał na szpilkach szukając drzewa, z którym połączył się vanir, a ja w tym czasie miałem odwrócić jego uwagę.  Pociągnąłem łyk z butelki i wyciągnąłem przed siebie rękę, w której pojawił się srebrny chopesz. Spojrzałem na broń i stwierdziłem, że Ra albo Anubis byliby ze mnie zadowoleni. Przewróciłem oczami i odbiłem sierp, który leciał do mnie od tyłu. 

Vanir skoczył na mnie i wbił mi jeden sierp w bok. Syknąłem i kopnąłem go w brzuch, przebijając nogą jego ciało. Stwór ni to charknął ni to się zaśmiał i zamachnął się na mnie drugim sierpem. Odskoczyłem w tył i przez dobre kilka minut odbijałem jego ataki. Niestety zabić się go normalnie nie da, więc muszę czekać na zniewieściałego Greeda. Bożek odwrócił się gwałtownie i zawył z bólu. Po chwili jego ciało zajął ogień i upadł jak spalona marzanna na ziemię. 

  — Zrobione — powiedział Greed podchodząc do mnie i trzymając szpilki w ręce. — Jak one mogą w tym chodzić, a co dopiero biegać?

  — Mnie nie pytaj Greedzia.

— Greedzia? — zapytał.

— Damska wersja twojego imienia. Co nie podoba ci się?

Greedzia nic nie dodała tylko  wbiła mi obcasa w plecy. Po czym warcząc coś pod nosem odeszła przed siebię. Zaśmiałem się cicho i ruszyłem za sługusem popijając whisky i nucąc "Carry On Wayward Son" od zespołu Kansas.

⊙⊙

Postać skryta pod ciemnym płaszczem stanęła w sadzie. Wybrała najlepsze i najsilniejsze z rosnących drzew. Dotknęła jego kory swoimi dłońmi. Czuła jak energia płynie przez korzenie, aż po czubek gałęzi. Spojrzała na stracha na wróble, który stał nieopodal i wystrzeliła w jego stronę obłok czarnego dymu. Strach zaczął się szamotać i podskakiwać, kiedy cień w niego wsiąkał. Zmieniał on swój wygląd, Wyglądał straszniej niż przedtem i zszedł z drewnianego krzyża. Wyjął z swojego brzucha dwa sierpy i spojrzał pustymi oczodołami na postać w czerni. Ta tylko spojrzała na niego i rozpłynęła się w mroku nocy.

A teraz pytanie ode mnie z jakiego serialu piosenka w mediach i wspomniana przez Kaspra? XD tak samo jak potworek? XD Dzisiejszy rozdział sponsoruje sad z którego podpierdalam jabłka (to nie ten na rysunku wyżej XD).  Coraz bliżej końca T.T, kto się smuci? A kto nie może się doczekać tego co wymyśliłem na końcu? XD I czy coś będzie jeszcze z Kasprem po skończeniu Oczu?

Ps. Musiałem zrobić 2 część bestiariusza bo już obrazków wstawiać nie mogę!

W twoim bestiariuszu pojawił się wpis: "Vanir"

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro