⊙Rozdział 14. Zaraza⊙

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Dwie hieny cmentarne chodziły w poszukiwaniu cennych rzeczy. Szukali, szukali i nic nie znaleźli wartego uwagi. Usłyszeli za sobą powarkiwanie i jak coś przebiega. Kobieta patrzyła przerażona na swojego przyjaciela. Ten chciał coś powiedzieć, ale jakiś stwór wgryzł się w jego szyję. Krew poleciała na wszystkie strony, brudząc twarz kobiety, która z przerażenia nie mogła ustać na nogach. Upadła na twardy, kamienny grób i została na nim już do końca uczty.

⊙⊙  

Wkurwiony i zaspany wyszedłem ze swojego pokoju i skierowałem się w stronę pomieszczenia, z którego dobiegały krzyki Dylana. Brzmiał jakby obdzierali go żywcem ze skóry. Nie przejmując się tym szedłem powoli korytarzem, który ozdobiłem różnorakimi obrazami i zestawami broni palnej oraz białej.  Gdy doszedłem do jego pokoju zapukałem kilka razy. Nie słysząc nic wszedłem bez słowa i spojrzałem na młodego. Kulił się on na podłodze i wrzasnął, łapiąc się za łopatki. Czyżby to już? Podszedłem do niego i rozerwałem jego koszulkę.

— Co...ty... — sapał z bólu.

— Cicho młody — powiedziałem spokojnie. —  Połóż się na brzuchu. 

— Ale...boli...

— Wiem, wiem, ale zaraz przejdzie.

Pomogłem mu się położyć na brzuchu, ale po chwili krzyknął i wygiął się niczym stroszący się kot. Z jego pleców wystawały dwa uwypuklenia, z których wychodziły kości. Zaczął szybko i nieregularnie oddychać, a ja bez zmartwienia przyglądałem się temu. Dawno już tego nie widziałem u młodych widzących. Minęło kilka chwil, a z pleców młodego wystrzeliły białe anielskie skrzydła. Wyprostował je, a potem padł z nimi na dywan, brudząc go swoją krwią. Westchnąłem cicho i wziąłem chusteczki z szafki Dylana. Podszedłem do niego i zacząłem czyścić jego skrzydła i plecy z krwi.

  — Co...się stało? — zapytał słabym lekko zachrypniętym głosem.

— W końcu wyrosły ci skrzydła — powiedziałem.

— Naprawdę? Jestem już...

— Pełno prawnym aniołem, jak każdy widzący.

Dylan uśmiechnął się lekko i zemdlał. Patrząc na niego przypomniało mi się moje "opierzenie". Zaśmiałem się cicho i podniosłem go z podłogi po czym położyłem go na łóżku. Przykryłem i poczułem jak mi telefon wibruje. Wyjąłem go i widząc wiadomość od Christine wyszedłem z pokoju młodego. Poszedłem ubrać się do swojego, a następnie wyjść z domu. Swoją drogą będę musiał nauczyć Dylana latać. Szlag...kolejne upierdliwe zadanie.

⊙⊙ 

Z jeszcze ciepłym tostem w dłoni szedłem w stronę Chrisa, który kucał przy dwóch foliowych workach.

  — Siema — powiedziałem. — Co dzisiaj na obiad?

— Dwie hieny cmentarne, kobieta obgryziona do kości i mężczyzna zjedzony do połowy.

— Kucharz powiększył dzisiejsze menu. — Spojrzałem na jego rękę, która lekko iskrzyła. — Za dużo energii?

— Ta, będę musiał się wyładować, ale to już później, a teraz do pracy. — Zabrał mi tosta i odszedł.

— Ty chuju! To moje śniadanie! — On jednak mnie zignorował i poszedł dalej. Co za dupek ja mu kiedyś dam.

Warknąłem pod nosem i kucnąłem przy ciele mężczyzny odkrywając go. Od razu co mi się rzuciło w oczy to rozszarpany brzuch z wyjedzonymi wnętrznościami. Ostały się jedynie resztki jelit i płuc. Skierowałem wzrok na jego szyję, również była rozszarpana, a nacisk jaki miały szczęki sprawiły, że mężczyzna umarł na miejscu. Przynajmniej nie cierpiał będąc jedzonym. Zamoczyłem wacik w jego krwi i powąchałem ją. Pachniała krwią, a myślałem, że czymś innym, a tu zwykły w świecie zapach krwi. Żadnej siarki, czyli demon odpada. Podrapałem się po brodzie i założyłem białą rękawiczkę. Włożyłem rękę w brzuch truposza i zacząłem w nim grzebać. Znalazłem w środku kawałek pożółkłego kła. Westchnąłem ciężko, mając w głowie za dużo potworów pasujących do takiego zostawiania zwłok. Wstałem, a rękawiczkę zdjąłem i oddałem jakiemuś asystentowi. Ruszyłem w stronę domu, może prysznic mi pomoże w określeniu bestii?

⊙⊙   

Szedłem w stronę mojej krypty, gdy poczułem nieprzyjemny zapach zgnilizny zmieszanej z krwią. Odskoczyłem w tył unikając szponiastej łapy. Zamachałem ręką przed twarzą w celu odgonienia tego paskudnego zapachu i spojrzałem na bestię. Była ona pokryta grubą szarą skórą. Jej przednie kończyny były większe jak u goryla, tylne odnóża miała mniejsze, ale umięśnione. Dzięki czemu bestia może wysoko i daleko skakać. Rzędy ostrych kłów wystają z jej ohydnej paszczy. Natomiast na plecach widać jej było wystający kręgosłup.

  — Świetnie strzyga... — westchnąłem, odskakując w tył. — Nie jesteś w moim typie. //Rebelion//.

Wypowiedziałem, a w mojej dłoni pojawił się jeden jednoręczny topór z ostrzem pokrytym runami. Sprawnie broniłem się nim przed atakami stwora. Atakowała szybko, więc przyspieszyłem ciało za pomocą //silvera// i dalej się broniłem. Przeskoczyłem nad bestią i zraniłem jej tylne łapy, ta zawyła i spróbowała mnie zaatakować. Oczywiście dzięki przyspieszeniu z łatwościom uniknąłem jej ataku. Widząc, że nic teraz nie wskóra, zaczęła się zmieniać. Wyglądała teraz jak duża owłosiona jaszczurka. Z pyskiem jak u nietoperza i pustymi białymi oczami. Tylne nogi i ogon miała bardzo chude, a na brzuchu widać jak skóra opina żebra. Przednie kończyny miała połączone z tułowiem za pomocą błoniastych skrzydeł. Wzbiła się ona w powietrze i odleciała, tak samo szybko jak się pojawiła. Nawet jakbym rozłożył skrzydła to i tak bym jej nie dogonił. Była mniejsza przez co stawiała mniejszy opór powietrzu. Pokręciłem głową i udałem się do krypty w celu odnalezienia miejsca jej zakwaterowania.

⊙⊙

W końcu znalazłem tą pierdoloną bestie i jej hacjendę. Stanąłem na nieznanym mi cmentarzu i spojrzałem na nią stojącą na krypcie. Zawyła głośno zawodząc, a z ziemi zaczęły wychodzić trupy. Zamroziłem jednego, a na jego miejsce weszło kolejnych dwóch. Przekląłem pod nosem wiedząc, że tylko zabicie strzygi może ich odesłać na dobre. Spojrzałem w bok, gdzie rozbłysło jaskrawe światło. Z portalu, który tam się pojawił, a z niego wyszedł Chris ubrany w czarna bluzę i jeansy, Greed ubrany jak zawsze i Selgan.

  — Impreza zamknięta czy można dołączyć? — spytał Chris uśmiechając się.

  — O chuj, capi gorzej niż w trzecim kręgu piekieł... — powiedział Greed.

  — Ależ ty delikatny —  zaśmiał się Selg. 

— Tylko na was czekałem, debile — odpowiedziałem, poprawiając marynarkę i kapelusz. 

  — Więc pora na zabawę! — Wrzasnął Selg przybierając swoją postać leszego. 

  — Właśnie Chris, jak zamierzasz walczyć? Jesteś człowiekiem — zapytał Greed.

— Już zapomniałeś tępa strzało? — Podwinął prawy rękaw bluzy i ukazał żółty tatuaż symbolizujący błyskawice. Uśmiechnął się przy tym, a ozdoba rozbłysła jaskrawym światłem. Powędrowała ona na całe jego ciało, powodując, że jego brązowe włosy zmieniły kolor na żółty, a oczy stały się niebiesko-złote. Natomiast z jego pleców wystrzeliły błyskawice, które ułożyły się jak skrzydła. 

  — No tak, zapomniałem o tym — Zaśmiał się Greed, po czym przybrał postać złotołuskiego smoka.

  — Jak za starych czasów.

Spojrzałem po nich i uśmiechałem się . Anioł, leszy, demon i obdarzony. Kto by pomyślał, że stworzymy taki zgrany kwartet? Pstryknąłem palcami i chłopaki ruszyli na trupy. Ja natomiast poleciałem za tą pieprzoną strzygą.

⊙⊙ 

Powoli zszedłem w dół krypty. W koło panował mrok, więc musiałem chwile zaczekać, aż moje oczy staną się złote. Gdy tak się stało już pewniejszym krokiem schodziłem w głębsze odmęty krypty. Zatrzymałem się w środku, gdzie na kamiennej trumnie siedziała strzyga. Na mój widok podniosła się i zawarczała. Czekajcie jak to było przy odczarowaniu strzygi? On wali flachę, zostaje z nią do rana, a ona budzi się dziewicą? Tak, chyba tak to leciało. Wypowiedziałem //Rebelion//, a na mojej prawej dłoni pojawiła się czarna rękawiczka z niebieskimi runami. Zamrugałem parę razy zastawiając się co mi do kurwy dali i westchnąłem ciężko.

Wykonałem zgrabny unik w bok przed pazurami bestii. Coś czuje, że to będzie długa noc. Wykonałem ponowny unik i dotknąłem prawą dłonią kamiennych schodów, które podskoczyły w górę i zamknęły jedyne wyjście jak i wejście do krypty. Mijała godzinna za godziną, a ja cały czas unikałem jej ataków lub broniłem się za pomocą kamiennych ścian. Dobrze, że to nie była pierwsza strzyga jaką w życiu spotkałem. Tak jak myślicie jedynym sposobem na odczarowanie strzygi jest zostanie w jej legowisku z nią do samego rana. Co jak się okazuje nie jest łatwe jeśli nie masz w tym obeznania. Pierwszą strzygę jaką w życiu spotkałem musiałem zabić, gdyż nie dawałem sobie najzwyczajniej w świecie rady. Byłem wtedy mniej doświadczony niż teraz i bez problemu omijałem szybkie cięcia bestii. 

Zmęczony tym pierdolonym skakaniem przez kilka godzin oparłem się o ścianę. Strzyga skoczyła w moim kierunku, ale zatrzymała się w połowie i upadła na ziemię zwijając się z bólu. Dobrze wiedziałem, że na zewnątrz zaczyna świtać, więc zapaliłem papierosa by odetchnąć po długim starciu. Strzyga wyła i zrywała z siebie płaty skóry. Po jakimś czasie na kamiennej posadzce leżała naga, blond włosa kobieta. Zdjąłem z siebie marynarkę i okryłem nią dziewczynę. Wziąłem ją na ręce i skierowałem się do wyjścia z krypty. Ciekawe czy coś z tego będzie pamiętać?

⊙⊙

Zakapturzona postać wrzuciła związaną kobietę do środka krypty. Stanęła ona po zewnętrznej stronie krwawego kręgu. Wyjęła ona nieduży kamienny sztylet i rzuciła prosto w pierś kobiety. Dziewczyna próbowała krzyknąć, ale miała zaklejone usta. Ostrze zaczęło świecić i rozpadać się na drobne kawałeczki. Gdy już się całkowicie rozpadało, wleciało w nią przez ranę. Wygięła się w łuk, kiedy jej kości zaczęły pękać. Twarz się zdeformowała i wydłużyła jak pysk. Zęby przemieniły się w ostre i długie kły, a przednie kończyn urosły i wyglądały jak u goryla. Z jednym małym szkopułem, gdyż palce miały długie i ostre pazury. Zaczęła warczeć i rozrywać swoje więzy. Spojrzała na zakapturzoną postać i ryknęła na nią.

  — Nie zawiedź mnie strzygo — powiedziała, odwracając się.

Kiedy weszła w cień kompletnie zniknęła, zostawiając bestie łaknącą mięsa całkowicie samą. 

Więc Chris jest człowiekiem czy nie? O tym się dowiecie XD Młodemu wyrosły skrzydła, a chłopaki zabawili się z trupami... dobra to źle brzmi XD

W twoim bestiariuszu pojawił się wpis: "Strzyga"

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro