Oczekiwania

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Miała dość. Dość ciągłego porównywania do Peggy, wytykania błędów. Nie była idealna. Nie była tak silna, tak wytrzymała. Tak mądra i piękna. Nie potrafiła być. Chciała być inna. Być taka, jaka chciała być. Chciała zostawić wszystko zasobą. Nazwisko: Carter.

Oczekiwania

Jego. No właśnie, Steve. Zakochała się, czuła, że naprawdę Go kocha. Za późno zrozumiała, że w jego oczach jest jedynie gorszą wersją Margaret.

Ciągłe oczekiwania

Że on kocha jej nazwisko, nie ją. Zrozumiała to, gdy już oddała mu całe serce. Zranił ją. Mimo tego chciała, by był szczęśliwy. Ale nie z nią. Ich związek nie miał przyszłości, więc odeszła.

I tak by to zrobił, w końcu zrozumiał, że Sharon nie jest swoją ciocią.

Oczekiwał czegoś innego

Ale miał tylko ją. W pewnym sensie ją wykorzystał. Ale nie. Nie miała mu tego za złe. Była inna. To nie jego wina.

Nigdy nie sprosta oczekiwaniom

W pracy było tak samo. Jedynie kilka osób naprawdę ją rozumiało. Reszta chciała, by była jak ciocia. By zasłużyła na nazwisko Carter.

Oczekiwali po niej wielkich czynów

A ona? Mimo tego, kochała tę pracę. Poświęciła jej wszystko. Ale to wciąż było za mało.

Ich oczekiwania

Kiedy skandal wypłynął, było jeszcze gorzej, kiedyś mogła z tym żyć, teraz już nie. Nie wiedziała, że gdy się całowali, zarejestrowały ich kamery. Oboje nie wiedzieli. On też nie miał łatwo, fala hejtu popłynęła. Mówili, że niby tak kochał starszą Carter, a już zabawia się z młodszą. Ale przy tym, co mówili o niej, to było nic. W końcu on był złotym chłopcem Ameryki, a ona zwykłą agentką. W oczach innych, ile by nie zrobiła, to zawsze było za mało. Od tej pory nie miała życia.W pracy, na ulicy. To był jej koniec.

Nie sprostała oczekiwaniom

Ludzie tak łatwo osądzają. A tak ciężko im zrozumieć. Po prostu zrozumieć, że ma prawo do bycia inną i do miłości. Wróciła do domu pędząc po ulicach, by uniknąć komentarzy, pogróżek. Wzięła tabletki, popiła alkoholem. Nie miała innego wyjścia. Już od dawna nie istniała. Jej nazwisko było jej przekleństwem. Zabiło ją. Nie mogła zmienić go i wyjechać, zawsze ktoś by ją rozpoznał. Ludzie nie pozostawili jej wyboru. Więc odeszła, zrobiła to czego chcieli, wyręczyła ich.

Oczekiwania

Te słowa wciąż chodziły jej po głowie. Wtedy usłyszała głos. Jedyny życzliwy w jej życiu.

-Sharon? Jesteś tu?

Maria Hill weszła do mieszkania blondynki. Gdy znalazła na biurku kartkę z napisem:

Przepraszam. Niemogłam sprostać im wszystkim

-od razu zrozumiała. Wchodząc do salonu dziewczyny, zauważyła rozbite szkło. I już wiedziała. Wiedziała, że zawiodła.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro