40

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Zdziwiły mnie trochę słowa kobiety. Jak to jej jedyną rodziną? Przecież Stefan Kraft. Ten bydlak który jak dla mnie powinien zginąć jest bratem Andreasa. Czyżby ich matka odwróciła się od Stefana ?? Może ona o wszystkim wie ?? Muszę ją o to spytać ale nie teraz kiedy niewiemy czy Andreas przeżyje. Co ja gadam ? On przeżyje nie ma innej opcji. Tylko kto mu to zrobił. Chwilę ten samochód który widziałam należy do Stefana. Czyli on go pobił?? Ale dlaczego ?? Przecież on nie wiedział o tym że go znam a do tego to jego brat.
Jest już późno a ja wciąż siedzę przed jego salom i czekam tylko aż lekarz wyjdzie i powie nam
,, Mam dla państwa dobrą wiadomość. Andreas się wybudził ma się dobrze i za tydzień wyjdzie ze szpitala. "
Możecie się spodziewać że nic z tego. Wychodzę ze szpitala. Jestem mega zmęczona i nie dała bym już dłużej rady tam siedzieć. Jego mama jeszcze tam została i widać że tylko z mojego powodu podtrzymywała łzy bo gdy tylko z nią się pożegnaliśmy można było usłyszeć nasilający się szloch kobiety. Cene odwiózł mnie do domu i po godzinie pojechał do siebie. Cieszę się że go mam. Dzięki niemu trzymam się jeszcze na nogach. Tyle rzeczy się wydarzyło a on wciąż mnie wspiera.
Następny dzień.
Po tej jakże krótkiej nieprzespanej nocy budzą mnie promienie słońca padające prosto na moją twarz. Wstałam ubrałam się zjadłam śniadanie i stwierdziłam że czas porozmawiać szczerze z Oliwią co dalej z jej ciążą. No ale jest problem. Nigdzie jej nie ma. Idę do pokoju w którym pozwoliłam jej spać. Jedyne co znalazłam to karteczka z napisem na wierzchu „ Do Wery ". Bałam się ją otworzyć lecz to zrobiłam ciekawość była silniejsza odemnie. To co tam zobaczyłam mnie po prostu zszokowało. Nie była to jakaś długa wiadomość ale wystarczająca aby wyrwać mnie z równowagi a brzmiała tak: Weronika wiem co teraz po myślisz ale to moja decyzja. Był dziś rano tutaj Stefan i mnie przeprosił. Powiedział że pomoże mi z dzieckiem. Dziękuję ci za to że mnie wspierałaś. Jak będziesz chciała zostawiam ci numer:*********. Twoja kuzynaka. Ps:Mam nadzieję że mnie nie z nienawidzisz.
Wciąż nie mogę uwierzyć w co czytam. Niewieże w to że Stefan chce tego dziecka. Napewno chce jej coś zrobić tak jak zrobił to Andreasowi. Tak jestem pewna że to on i jego goryle go wtedy napadli. Cały dzień dzwonię do niej ale ona nie odbiera. Jest już dwudziesta czwarta i zaczynam się coraz bardziej martwić. Nie mam już na to siły. Andreas jest w śpiączce a Oliwia przy tym bydlaku. I co ja teraz mam zrobić? Jestem bezsilna.
☺☺☺☺☺☺☺☺☺☺☺☺☺☺☺
Mamy to . Czterdziesty rozdział. I jak się podoba ?? Zdążyłam się nawet już przywiązać do tej historii. Jak na razie końca książki nie widać ale niestety kiedyś będzie musiał nadejść ale jeśli będziecie chcieli to będę mogła pomyśleć nad kontynuacją. Pewnie i tak ją zrobię bo trudno mi będzie pożegnać się z tymi bohaterami. Życzę wam miłego tygodnia w szkole. 😎😎😎
Pingwellinger😘😘😘

Słowa:500

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro