ROZDZIAŁ 27

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

ZAPRASZAM! 💕

Olivia pov

(...) Chociaż byłam bardzo zmęczona, to zaczynałam budzić się z błogiego snu. Byłam strasznie obolała. A w dodatku czułam cały czas ten okropny zapach. Jakby coś się paliło... Nagle zaczynałam sobie wszystko powoli przypominać. Droga; dziecko; ciężarówka; krzyk; brak możliwości wychamowania pojazdu; drzewo, a na koniec mocne uderzenie i ciemność. Podniosłam lekko powieki i przestraszyłam się. Na zewnątrz auto się paliło, ale nie w środku. Jak? - niestety nie miałam czasu tego analizować.

-- Nikola! -- powiedziałam, szturchając przyjaciółkę. Dziewczyna ani drgnęła. Była ranna. Poczułam łzy na policzkach. Nika prawdopodobnie uderzyła się w głowę, o czym świadczyła jej rana. Powtórzyłam tę czynność jeszcze z dwa razy, ale nadal nic. Chciałam ponowić próbę, ale wtedy z tyłu odezwał się ktoś niemrawym głosem prosząc o pomoc. Lily. Żyła!

-- Lily! -- niemal krzyknęłam, łapiąc ją za ramiona. Chciałam dostać się do tyłu i jej pomóc.

Byłam bardzo obolała i było mi strasznie niedobrze. Nie przejmując się tym co mi dolega, otworzyłam szybko drzwi i wyskoczyłam z auta równie szybko je zamykając. Czułam, że ogień drasnął moją skórę, ponieważ piekła. Gdy podeszłam do drzwi, zorientowałam się, że ich nie otworzę, bo płoną. W jednej chwili zadzwoniłam po pomoc, a w drugiej - chociaż wiedziałam, że to najgłupszy pomysł - wzięłam długi i gruby patyk, który leżał metr dalej i sprawnym ruchem wsadziłam co za klamkę i pociągnęłam. Udało się zanim patyk się zapalił.

-- Boże Lily -- rzekłam słabym głosem. Było mi cholernie słabo, jednak ogień dostawał się już do środka - musiałam ją wyciągnąć. Wzięłam ją za ramiona i ostrożnie zaczęłam ciągnąć. Szło mi to opornie, ponieważ przyjaciółka była w potrójnej ciąży. Na tę myśl uśmiechnęłam się walcząc z łzami i dusznością, która mnie dopadała. Gdy już ją wygramoliłam z samochodu, położyłam ją na trawie. Na pierwszy rzut oka, była poharatana. Dziewczyna poruszyła lekko głową.

-- Nika. Ratuj ją -- usłyszałam jej błagalny szept.

Dobiegłam do Nikoli, płacząc z przerażenia i bólu jaki mną zawładnął. Ogień dostał się na tylne siedziska, więc miałam mało czasu. W oddali usłyszałam głosy syren, ale nie wiedziałam za ile tu dotrą. Nie wiedziałam ile ogień da jej czasu. Ściągnęłam swoją kurtkę i załapałam za klamkę. Po raz kolejny udało się. Doskoczyłam do niej, złapałam za
ramiona i ciągnęłam w swoją stronę. Po chwili obie byłyśmy już na zewnątrz. Położyłam brunetkę na ziemi. Byłam wykończona tym. Chris... I odpłynęłam w ciemnociach...

Richard pov

Siedzieliśmy w piątkę w salonie, grając sobie. Jednak zaczynałem się niepokoić tak długą nieobecnością dziewczyn. Chyba nie tylko ja...

-- Gdzie one są? -- zapytałem na ogół sam siebie.

-- Pewnie zaraz będę -- odpowiedział Joel.

-- Jest już późno. Dzwoniłem do Lily kilka razy, ale nie odbierała -- oznajmił Zabdi.

-- Joel ma rację. Pewnie wyłączyły sobie komórki i chciały spędzić ten dzień tylko ze sobą -- stwierdził uśmiechnięty Erick.
-- Nie zapominajmy - jutro jedna z nich wychodzi za mąż -- dodał z tym swoim bananem.

-- No tak... - odrzekłem i uśmiechnąłem się wzmiankę o moim jutrzejszym ślubie.

-- Tak, więc nie martwmy się na zapas -- rzekł Chris.

Gdybyśmy tylko wtedy wiedzieli...

Niespełna 10 minut później usłyszeliśmy dzwonek do drzwi. Ucieszyłem się, że już wróciły. Wstałem i ruszyłem im otworzyć.

-- A nie mówiłem -- powiedział Erick, kiedy podchodziłem do drzwi.

Otworzyłem je i gdy zobaczyłem, kto faktycznie za nimi stoi, przeraziłem się.

-- Zabdiel de Jesus? -- zapytał policjant

To co później usłyszałem było straszne.

Zabdiel pov

Gdy usłyszałem swoje nazwisko coś mnie ukuło. Przeszył mnie strach.

-- To ja. Coś sie stało? -- zapytałem zdezorientowany i podszedłem do drzwi. Policjanci spojrzeli smutno na siebie i ten wyższy rzekł : "Pańska żona miała wypadek, wraz z dwoma dziewczynami. Są ciężko ranne".
Co? Jak to? - zrobiło mi się słabo...

Niemal 20 minut później byliśmy na miejscu. Biegiem ruszyliśmy w stronę recepcji.

-- Zostały tu przywiezione dziewczyny z wypadku. Gdzie one są? Co z nimi?! -- mój głos drżał, a w głowie czarne scenariusze...

Moja ukochana Lily. Moje kochane trojaczki, które jeszcze się nie urodziły. Tak bardzo błagałem aby to był tylko zły sen. Tak bardzo...

Chris pov

"Pańska żona miała wypadek wraz z dwoma dziewczynami. Są ciężko ranne"  - te słowa były dla mnie, dla nas jak wyrok. Na szczęście jeszcze nie wydany. Po usłyszeniu tego byliśmy przerażeni. Szybko udaliśmy się do szpitala, w którym obecnie przebywały. Tak bardzo bałem się, że je stracimy. Bałem się, że stracę Olivkę, bez której nie wyobrażam sobie dalszego życia. Nie przeżyłbym chyba tego...
Teraz siedziałem na krześle i czekałem. Wszystkie wspomnienia z nią zaczynały mi przebiegać przez głowę. Odtworzyłem sobie w myślach scenę, kiedy to po raz pierwszy ją zobaczyłem. Pamiętam to, jakby było to wczoraj. Mimo strachu i łez uśmiechnąłem się, przypominając sobie, jak mnie oblała tymi drinkami.

-- Wszystko będzie dobrze -- zapewnił nas siedzący Joel i dodał po chwili, próbójąc się uśmiechnąć -- one są sile, mówię wam.

Tak bardzo chciałem w to wierzyć. Tak bardzo...

Po 30 minutach czekania na jakieś wieści, przyszedł doktor, a po jego twarzy dało się wyczytać, ż coś jest nie tak. Całą piątką stanęliśmy przed nim.

-- I co z nimi? -- zapytałem wierząc, że lekarz powie "wszystko w porządku". Jednak los jest przewrotny.

-- Pani Nikola Kowalska i pani Lily de Jesus są wciąż operowane -- oznajmił lekarz, a następnie dodał: "A pani Olivia Cabello jest stabilna. Może pan do niej zajrzeć, ale tylko na chwilkę".

Te słowa były dla mnie, jak grom z jasnego nieba. Szybko pognałem do mojej ukochanej.
A gdy tylko ją zobaczyłem, rozpłakałem się. Tak bardzo się cieszę, że żyje! Podszedłem do niej, usiadłem na krześle obok jej łóżka i złapałem ją za rękę, głaszcząc drugą jej głowę. Tak bardzo pragnąłem ją teraz przytulić...

-- Wszystko będzie dobrze, księżniczko -- oznajmiłem jej i dodałem: "Kocham Cię, Olivka. Najmocniej jak tylko się da".

Justin pov

-- Kurwa, kurwa, kurwa!!! -- ryknąłem zły na samego siebie.

-- To ty skurwielu jebany miałeś jechać tym pierdolonym autem! Nie one!

Dowiedziałem się o nim przez przypadek, ponieważ pokazali co w telewizji. Byłem w tej chwili taki zły na siebie, że szlag mnie trafiał. Przeze mnie one, a w tym moja kochana Lily walczą o życie. To wszystko moja wina! To ja rok temu robiłem im te zdjęcia i nieraz groziłem. Chciałem ją odzyskać, ale NIE - ten jebany chuj musiał się wpierdolić i wszystko spierdolić! Dlatego teraz zamierzałem się go pozbyć raz na zawsze. Przeciąłem w jego furze hamulce. Nie spodziewałem się, że to dziewczyny zabiorą ten wóz. Gdybym mógł cofnąć czas... - naprawiłbym wszystko. Tak! Gdyby wtedy nie poszedł z jej kuzynką do łóżka wszystko byłoby inne. Miałbym dziecko z Lily. Kto wie!, może kilka dzieci. Byłbym z nią i nie musiałbym posuwać się do takich kroków. Gdyby też nie ten cholerny blondyn. Po jaką cholerę musiał pojawić się w jej życiu?! Nie mógł sobie innej wybrać?! Tylko akurat ją?!

Co ja mam teraz zrobić? Iść na policję I się przyznać? A może do psychiatry, bo oszalałem z miłości i przez nią musiałem to zrobić? Co ze mną kurwa nie tak?! Co ja mam robić...? - zapytałem siebie w myślach i osunąłem się bezwiednie na podłodę, płacząc.

Richard pov

Podczas, gdy lekarz przekazywał nam informacje nastąpiło zatrzymanie akcji serca Nikoli. Pielęgniarka wtedy przebiegła do niego i razem biegiem ruszyli w stronę sali operacyjnej. Modliłem się cały czas aby moja najdroższa Nika przeżyłam. Aby ją uratowali. Jutro, a właściwie to już dzisiaj (ponieważ jest godzina 3:24) mieliśmy brać ślub. Za niecałe 10 godzin miała zostać moją żoną. Ja ją tak bardzo kocham, że to aż boli... Czekałem cały czas. Nie tylko ja bo reszta chłopaków również siedziała, na tych niewygodnych krzesłach i czekali na jakieś wieści. Kiedy zauważyłem doktora, który zmierza w naszą stronę od razu poderwałem się na równe nogi. A chłopaki za mną. Jego mina była... - nie, to nie może być prawda! W filmach jest czasami tak, że lekarze tylko na pierwszy rzut oka zachowują się, jakby operacja im nie poszła, a potem uśmiechają się i mówią: "Operacja się udała". Wierzyłem, że teraz, tutaj też tak będzie.

-- Co z moją narzeczoną? -- zapytałem zrozpaczony, kiedy doktor otworzył drzwi z bloku.

-- Pańska narzeczona... -- zaczął...

Hejka kochani! 💓

Z racji tego, że mamy kwarantannę, a przez to dużo czasu wolnego - postanowiłam dokończyć tę książkę 😁
Cieszycie się?

Jeżeli macie ochotę możecie napisać czy podobał wam się rozdział... 😊

W ogóle jak wasze samopoczucie w tym dziwnym czasie? Mam nadzieję, że wszystko u was dobrze! ❤

Podzielcie się również tym jak go spędzacie 😄

Życzę Wam dużo zdrówka!  💙

DO ZOBACZENIA! 🙋😘

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro