5. Może byście w końcu zamknęli te drzwi? [1/3]

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

[Klemens]

Biegam koło skoczni ze słuchawkami na uszach, całkowicie pogrążony w swoim świecie. Muzyka dudni w uszach głośniej niż krew. Przez chwilę jestem w stanie nie myśleć o swoich problemach, próbuję skupić się na kwalifikacjach, które zaczynają się za parę minut. Minęły już te czasy, kiedy był to dla mnie po prostu trening. Ostatni rok był rozpaczliwą walką o punkty.

Ktoś klepie mnie w ramię, więc ściągam słuchawki i zatrzymuję się lekko zdyszany.

- Klimek, masz się zbierać powoli. – Kamil klepie mnie przyjacielsko po plecach. – Powodzenia!

Kiwam głową i idę po sprzęt. Z wysokości wyciągu podziwiam skocznię i tłum, który powoli gromadzi się na trybunach. Jakaś część mnie łudzi się, że gdzieś tam będę w stanie ją dostrzec, jednak natychmiast karcę się w myślach.

Powinienem skupić się na skoku.

Lato w moim wykonaniu nie zaliczało się do udanych, ale jakąś w miarę dobrą pozycję udało mi się wypracować. Dlatego na belce siadam z takim numerem startowym, że wskoczenie do pierwszej piątki da mi spokojną kwalifikację. Czekam na zielone światło i znak od Łukasza.

Wszystko co robię, wykonuję mechanicznie, tu nie ma czasu na myślenie, jest tylko odruch. W powietrzu czuję, że mam mocny wiatr pod narty, gdybym go wykorzystał, mógłbym polecieć bardzo daleko. Mnie jednak dopada ta obojętność, która nie pozwalała mi czerpać radości ze skoków przez ostatni rok. Spadam tuż za punktem K, ląduję niedbałym telemarkiem i dojeżdżam do operatora kamery. Macham, bo wiem, że mój syn siedzi przed telewizorem i trzyma kciuki. Posyłam żonie całusa, składam narty i schodzę z areny, nawet nie patrząc, jaki osiągnąłem wynik.

Zdejmuję szybko kombinezon i wychodzę by z całą resztą oglądać skok Kamila. Po drodze wpadam na jakąś dziewczynę. Obracam się za nią, gdyż wygląda znajomo, jednak ona szybko znika w tłumie. Myślałem, że to ona. Naprawdę zaczynam już chyba wariować.

- Brawo, Klimek! Było całkiem nieźle! – Koledzy klepią mnie po plecach, a ja w końcu patrzę na tabelę wyników. Na dziesięciu skoczków przed końcem jestem dwudziesty, a więc kwalifikacje zakończę na trzydziestym miejscu. Nie jest to zły wynik, ale wiem, że stać mnie na dużo więcej.

Kamil prezentuje bardzo ładny styl, ale nie bawi się w straszenie rywali. My zbieramy się powoli, aby jak najszybciej znaleźć się w hotelu i się trochę zrelaksować przed konkursem. Oraz przyjąć kubeł zimnej wody, którą Łukasz wyleje nam wieczorem na głowę. A przynajmniej mi.

Kiedy wsiadam do samochodu, mój wzrok przyciąga grupa słoweńskich skoczków, która tłoczy się wokół młodej dziewczyny. Ta stoi do mnie tyłem, ale charakterystycznie niedbale zapleciony warkocz sprawia, że się zatrzymuję. Coś każe mi podejść do grupki, ale koledzy wołają mnie, więc zmuszam się, by odwrócić wzrok i wsiadam do auta.


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro