3.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Na różowych szpilkach i w zakrótkiej czarnej sukience podeszła do chłopaka który miał na głowie czapkę z daszkiem a na oczach okulary przeciwsłoneczne. Zawiesiła na nim ramiona i szepnęła mu cos do ucha, chłopak sie zaśmiał lecz nie sądziłam że zaraz zdarzy się coś co nie przypuszczałam ze sie zdarzy...

*************
Jessica została delikatnie odepchnięta przez chłopaka. Nasza Jessicka została odrzucona. Widząc jej minę parksbelam śmiechem a niektóre cheerleaderki mi zawtórowały.

On nawet na nią nie patrząc odsunął sie od auta i spojrzał w moim kierunku

- długo ma na ciebie jeszcze czekać ? - powiedział dość głośno ale wystarczająco żebym go usłyszała.

Prychnełam i przepchnęłam się między koleżankami żegnając sie z nimi i ruszyłam w kierunku auta mijając po drodze wściekłą Jessice. Spojrzałam w jej oczy wzrokiem zwycięstwa. Mimo ze nie cierpię chłopaka i wolałabym sie utopić niż z nim jechac dobrze było zobaczyć wściekła jak osa Jess i z nią wygrać. A o tym że nie lubię Chrisa nie musi wiedzieć.

Uśmiechnęłam sie do niej i podeszłam do chłopaka prychajac po drodze i odrzucając włosy do tylu uderzając przy okazji nimi chłopak w twarz. Wsiadłam do auta i czekałam aż chłopak zrobi to samo.

- ciebie tez miło znowu widzieć księżniczko - usłyszałam ale zamiast jakos mu odpowiedzieć spiorunowałam go wzrokiem po czym sie zamknął

Przez całą drogę milczeliśmy. Na szczęście. Jakos nie miałam ochoty na jakiekolwiek kłótnie. Gdy w koncu zatrzymaliśmy sie pod moim domem, szybko wyskoczyłam z auta zabierając moja sportową torbę i udałam sie do środka

Gdzie jest moja mała królewna? - wykrzyczałam zdejmując buty.

Najpierw usłyszałam zamykające się za mną drzwi na co tylko prychnęłam rzucając wzrokiem na Chrisa a następnie usłyszałam tupot małych nóżek. Mała Aaliyah biegła do mnie, gdy tylko znalazła się blisko mnie kucnęłam i porwałam ją w ramiona. Dziewczynka zaczęła się śmiać gdy tylko zaczęłam całować ją po całej twarzy i lekko gilgotać w brzuszek.

- ciocia psiestań - mała zaczęła się wyrywać więc ją odstawiłam - jestem juź duzia nie chce całusów.  - tym razem pobiegła do salonu

- widzisz. Nawet dzieci cie nie lubią - odstawiłam dziewczynkę na ziemie i odwróciłam się do niego wściekła podnosząc rękę z zamiarem uderzenia go w twarz ale on był szybszy. Złapał moją rękę w nadgarstku i lekko szarpnął przez co się zachwiałam i poleciałam w jego stronę .

- Tatusiu. Ciocia B i wujek Klis dają sobie buzi. Fuuuuuuuuu - usłyszałam i szybko przerwałam naszą bitwe na wzrok i odsunęłam się od niego zarzucając włosami za siebie odwróciłam się do niego tyłem przez co mój plan się udał i brunet dostał nimi po twarzy po raz drugi dzisiejszego dnia

- Idiotka - warknął

- frajer - odpowiedziałam i poszłam do salonu gdzie byli już wszyscy ale nie tylko.

Na kanapie siedziała reszta zespołu razem z Yocy i szczerzyli się do mnie jak głupi do sera.

- co się tak szczerzycie. Wiem że jestem piękna ale bez przesady.

- W snach kotku - uslyszałam przy samym uchu głos tej cioty

- oczywiście. W twoich na miliony procent śnisz o tym że naprawdę masz talent i ludzie lubią cię nie z litości ale za to kim naprawde jesteś. Ale przykro mi niszczyć twoje sny KTOKU. Jesteś beztalenciem i niestety to tylko litość jezeli masz jakis przyjaciół. - cmoknęłam w powietrzu i poszłam dumna z siebie do kuchni ale usłyszałam jeszcze za plecami śmiechy i jego odpowiedź

- szmata - warknął

- Kutas - wykrzyknęłam machając uroczo i zniknęłam za ścianą.

Zrobiłam sobie kanapkę i nalałam do szklanki sok jabłkowy. Wzięłam wszystko w ręce i pokierowałam sie do wyjscia z kuchni ale gdy tylko minęłam przejscie poczułam jak sok rozlewa mi sie na koszulkę i troche na twarz a kanapka roztrzaskała się na podłodze razem z talerzem. Otworzyłam oczy i zobaczyłam szczerzącego się Chrisa

- ty debilu. Patrz co zrobiłeś. - wsciekła uderzyłam go ze 3 razy w klatkę piersiową.

- trzeba uważać jak się chodzi sieroto - wsciekła w akompaniamęcie cichych śmiechów w tym mojej małej bratanicy wróciłam do kuchni.

Wyjełam sok porzwczkowy, otowrzyłam go i poszlam znowu do salonu. Chris w białej koszulce stał tyłem do mnie, IDEALNIE. Podeszłam cicho do niego i wylałam całą zawartość opakowania na nic nieświadomego chłopaka.

- zawsze miej oczy dookoła głowy SIEROTO - zadowolona z efektu poszłam do swojego pokoju słysząc w tle śmiechy pozostałych i przekleństwa Chrisa. Ale przyznam że uroczo wyglądał w mokrych włosach opadających mu na twarz.

Co ty bredzisz . Opanuj się bo to się źle skończy. Jeszcze chwila a się w nim zakochasz. A to jest twój największy wróg. Opanuj się dziewczyno!!

- obawiam się że już chyba jest za późno. - powiedziałam na głos juz w swoim pokoju.
Wkurwia mnie jak nikt inny kiedy kolwiek. Ciągle robi mi na złość, dokucza, jest ciemnotą, debilem, idiotą, chamem frajerem ale przyznajmy się, jest nawet uroczym i słodkim frajerek. Prawda?
NIE NIE NIE PRAWDA. Nienawidze gnidy.

- boże co ja wygaduje - znowu mowie sama do siebie! Ugh

- wiesz. To się leczy. Znam dobry szpital psychiatryczny. - podskoczyłam ze strachu i szybko odwróciłam się do osoby ktora weszła do mojego królestwa.

- a skąd wiesz że dobry? Ha już wiem! Leczysz się tam. Wszystko jasne - uśmiechnęłam się uroczo.

Chłopak zmrużył oczy przez co wydał się jeszcze bardziej pociagający.
STOP.
Speszona własnymi myślami szybko odwóciłam się do niego tyłem

- puka się. Zapamiętaj to sobie . Po co tu przylazłeś? Już się tobą znudzili? - zapytałam podchodząc do sciany gdzie wisiało lustro

- bardzo zabawne - chłopak podszedł do mnie niebezpiecznie blisko

Stanął za mną niemalże dotykając klatką piersiową moich pleców. Zestresowana szybko obróciłam się przodem i oparłam o lustro by być jak najdalej od niego ale chyba się nie udało.

Christopher tylko się wyszczerzył i podszedł jeszcze bliżej tym razem już naprawde stykając swoje ciało o moje. Podniósł rękę i oparł ją o ścianę na wysokości mojej głowy. Podniosłam głowe by zobaczyć że chłopak intensywnie mi się przygląda. Delikatnie się nachylił a w mojej głowie pojawił się plan.
(Coś w tym rodzaju tylko bez pocałunku)

Położyłam obie dłonie na ramiona chłopaka i przybliżyłam się jeszcze bliżej. Moje i jego usta dzielily może milimetry. Ręka chłopaka wylądowała niedużo nad moimi pośladkami, zamknął oczy a ja to wykorzystałam i z prawie całej siły podniosłam kolano. Chłopak gwałtownie odemnie odskoczył łapiąc się za krocze

-zwariowałaś! Jesteś popieprzona - wykrzyknął kucając

- Być może ale czuje się z tym fantastycznie. Wiem że na mnie lecisz ale nigdy więcej się do mnie nie zbliżaj bo skończy się to dla ciebie gorzej. A teraz zapytam jeszcze raz po co tu przylazłeś - minęłam skulonego chłopaka i usiadłam na łóżku

- Richaed kazał przyjść do ciebie żebys dała mi jakąś jego koszulkę - mruknął powoli się podnosząc.

Prychnęłam tylko poszłam szybko do pokoju brata po koszulkę i wróciłam do swojego pokoju. Chris dalej tam byl. Lekko pochylony jedną ręką opierał się o kolano a drugą dalej trzymał się za krocze

- masz i spadaj . - rzuciłam koszulką w jego twarza ale on zareagował znacznie szybciej niż przypuszczałam i złapał ją w locie.

- Dzięki idiotko

- spierdalaj już idioto - chłopak był już w przejściu ale szedł strasznie wolno więc mu pomogłam , podniosłam nogę i kopnęła go w tyłek przez co poleciał na ścianę w korytarzu, zanim jednak jakkolwiek zareagował zatrzesnęlam za nim drzwi

- debilka - usłyszałam za drzwiami, cicho prychnęłam po czym z bananem na ryju rzuciłam się na łóżko.

************
Licze na gwiazdki i komentarze 🔥❤️

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro