[LietBela] Garść tabletek i krew

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Not Otp challenge~ (❁´◡'❁)

Wlepił zmęczony wzrok w kawałek wilgotnej kartki. Znalazł ją z samego rana pod drzwiami swojego domu. Była to ta sama kartka, ściślej mówiąc list, który podrzucił dzień wcześniej dziewczynie jego marzeń - ślicznej, acz zimnej jak lód Natalii, młodszej siostry jego znajomego Ivana.

Podniósł kartkę papieru i westchnął ciężko, zrezygnowany wyrzucił ją do kubła na śmieci.
Odrzuciła go.
Znowu.

Był tym wszystkim zmęczony, ciągłe niepowodzenia doprowadzały go do niemego szału. Pragnął krzyczeć, płakać, wyć z żalu! Niestety nie mógł, nie miał na nic siły...

Już za czasów liceum pragnął zdobyć serce niedostępnej dziewczyny, która kompletnie go nie zauważała, cały czas podążając krok w krok za starszym bratem. Głupi myślał, że jeśli pójdzie na studia i dostanie dobrą prace, ta zwróci na niego uwagę. Pomylił się, cholernie się pomylił, mimo starań nadal nic dla niej nie znaczył, niczym zeszłoroczny śnieg...

Spojrzał na zegarek na jego lewym nadgarstku, było dopiero po piątej rano. Tej nocy nie spał, więc co za tym idzie nie mógł się także obudzić. Myślał o Natalii cały czas, a melancholijny nastrój pogłębiał każdy następny kubek czarnej, gorzkiej kawy, którą od kilku tygodni spijał dosłownie litrami.

Usłyszał stukot na schodach, a po chwili do pokoju wszedł szary kot - jego jedyny przyjaciel, który spojrzawszy na właściciela wykonał kilka susów, a będąc tuż obok zaczął się łasić i mruczeć rozkosznie. Brunet uśmiechnął się blado, i pogłaskał kociaka za uchem. Patrząc na niego oczy zaszkliły mu się, wiedział, że powinien go komuś oddać, albo przynajmniej go wypuścić, przecież to kochane stworzenie nie przeżyje samo w wielkim domu.

Wziął zwierzaka na ręce i wystawił go za drzwi wejściowe. Futrzak był przyzwyczajony do okazyjnego wypuszczenia na dwór, więc bez zastanowienia zeskoczył z kilku schodów i pobiegł w pobliskie krzaki. Toris został sam.

Udał się do sypialni, gdzie wyjął z szafki nocnej wszystkie posiadane przez niego leki. Nikt o tym nie wiedział, ale regularnie kupował tabletki już od kilku tygodni, i wydawał na nie większość swoich oszczędności. Fakt, że szczędził na wszystkim byle kupić jak najwięcej medykamentów mógłby wyjaśnić kwestie, dlaczego w ostatnim czasie niesamowicie schudł, i zaczął palić papierosy. Oczywiście był to tylko jeden z powodów...

Westchnął ciężko i połknął na raz całe ogromne opakowanie leków przeciwbólowych. Serce chłopaka dręczył ból, ale nie fizyczny. Ten, który uprzykrzał mu życie od kilku lat był niezniszczalny, a mogła go ukoić tylko jedna osoba... Chwycił telefon i napisał krótką wiadomość do szefa, oznajmił mu, że rezygnuje.

Pochłonął kolejne opakowanie leków, tym razem nasennych, dla różnorodności. Drżącymi dłońmi napisał wiadomość do starego znajomego ze szkoły, z którym jednak kontakt urwał się praktycznie do zera. Podziękował mu w niej za wiele pięknych, niezapomnianych chwil.

Otworzył następną paczkę tabletek, teraz już nawet nie patrzył jaką. Opróżnił ją bez popijania, a potem kolejną.
Trzecią wiadomość wysłał do braci. Napisał, że ich kocha, oraz że prosi ich o przygarnięcie jego kota.

Jeszcze pisząc smsa czuł zawroty głowy, miał ochotę wymiotować, ale położył się na łóżku. Ostatkiem sił połknął kolejne dwa opakowania lekarstw, które tym razem z trudem przeszły mu przez zaciśnięte ze strachu gardło.

Wybrał numer ukochanej, ale nie odważył się zadzwonić, postanowił napisać. Dłonie mu drżały, powoli zaczął tracić ostrość widzenia. Mimo tego zdołał napisać to, co chciał jej powiedzieć od lat - kocham Cię. Mimo wątpliwości wysłał wiadomość, wiedział, że nie miał już nic do stracenia.

Nagle poczuł ostre ukłucie w brzuchu, na co aż skulił się mimowolnie. Zrobiło mu się gorąco, serce niespodziewanie przyspieszyło, jakby miało lada moment wyskoczyć z piersi. Czuł nadchodzący koniec.

Z ledwością otworzył galerie, gdzie odnalazł zdjęcie sensu jego życia, zrobione kiedyś potajemnie, będąc w gościach u Ivana. Nigdy nie lubił jej starszego brata, ale zadawał się z nim tylko ze względu na nią, miłość wymaga poświęceń...
Zdobył się na wytężenie wzroku, aby ujrzeć ją po raz ostatni. Uśmiechnął się na jej widok, tak mocno ją kochał...

Nagle wstrząsnęły nim niespodziewane spazmy, które wykrzywiły jego ciało nienaturalnie. Z kącików oczu bruneta wyciekły łzy, a potem zaczął kasłać, na skutek którego ubrudził się własną krwią. Nie widział już nic, jedynie czuł na sobie gorącą, gęstą ciecz, która z wolna spływała po jego torsie. Po kilku kolejnych spazmach uderzył głową o ramę łóżka, a po chwili serce przestało bić.

Krew nadal spływała po stygnącym ciele, gdy ekran telefonu podświetlił się, jednocześnie wydając z siebie krótką wibracje. Sygnał przychodzącej wiadomości.

"Ja Ciebie również kocham, Torisie.
Napisałam to na odwrocie Twojego wczorajszego listu, ale w nocy padało, więc mogłeś tego nie zauważyć.
Spotkajmy się dziś proszę
Natalia "

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro