Rozdział 17

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Ostatnio zbyt często przesiadywałam w pokoju Iwanowów. Gdy Victoria wspomniała o piciu piwa w pokoju chłopaków, nie sądziłam, że brała mnie pod uwagę (jak się okazało, nie brała, ściągnęła też Simona, żeby nas przesłuchać). Skubałam nitki na poduszce Tristana, a przy tym za wszelką cenę starałam się ignorować zapach, jaki przywarł do poszewki. Świeże, słodkie perfumy z kokosową nutą działały na mnie w jakiś niewytłumaczalny sposób, powodując, że ciepło rozlewało się w dole brzucha. Nawet Ivar nie pachniał tak cholernie dobrze.

Simon siedział po turecku, opierając kolano na moim udzie, między nogami postawił butelkę wina, którą udało mu się podkraść, gdy Ivar po niego poszedł. Lekko wstawiony przyglądał się wszystkim po kolei ze swoim głupkowatym uśmiechem. Założę się, że wkrótce wybuchnie śmiechem na absurdalność tej sytuacji. Raczej nigdy nie przeszło mu przez myśl, że wyląduje w sypialni Iwanowów, którzy przyglądali mu się nieprzychylnie.

— Odpowiesz w końcu na pytanie? — warknęła Victoria, energicznie otwierając lodówkę. Wyjęła z niej trzy zimne piwa. Otworzyła je, podała braciom oraz mi.

— Ach, tak — zachichotał Simon, podnosząc swoje wino. Upił kilka łyków, zanim znów przemówił. — Jestem Pschykiem, ale nie czytam w myślach. Po prostu myśląc o Navi, co zdarza się często — kolejny chichot — urywki jej wspomnień pojawiały się w mojej głowie. A potem skupiłem się na was. I wasze wspomnienia też widziałem.

Spojrzałam na niego z przymrużonymi powiekami. Do tej pory nie miałam pojęcia, jakie zdolności posiadał mój przyjaciel. Jasne, byłam świadoma tego, że należał do Psychików, ale nie przeszło mi przez myśl, że mógł odczytywać wspomnienia. To fascynujące.

— Kamień prowadzi do księgi, a księga do zagłady, bo wasi rodzice chcą stworzyć armię Odmiennych, bla, bla, bla... — Pokiwał na boki głową, w rytm swojego „bla, bla, bla". — Jesteście bardzo podli dla mojej słodkiej, uroczej, pięknej, mądrej...

— Simon, przestań — przerwałam jego pijacki bełkot, ale kąciki ust mimowolnie uniosły mi się w górę. Powinnam być poważna, naprawdę powinnam, ale to było takie zabawne. A widok Trsitana, kiedy siedział oparty o ścianę i ściskał mocno w dłoni butelkę piwa (mogłam się założyć, że była już ciepła od jego dotyku) dodatkowo mnie rozśmieszał. Iwanowie nie pomyśleli o tym, że sprowadzenie do pokoju pijanego Simona przyniesie takie skutki.

Cieszyłam się, że miałam kogoś po swojej stronie. Czułam się mniej samotna. Teraz zamiast siedzieć zmartwiona na stołówce, nareszcie mogłam podzielić się z kimś moimi zmartwieniami. Będę mogła zwierzyć się na temat siostry, w końcu znajdę pocieszenie, może jakieś słowa wsparcia, albo dostanę dawkę dennego humoru, który rozwieje najczarniejsze myśli.

— Powinniśmy znaleźć kogoś, kto wymaże mu pamięć — skomentowała skrzywiona Victoria, przykładając do ust butelkę.

— Mogę przywalić mu tak mocno, że nie będzie pamiętał ostatniego miesiąca — dodał Ivar, na co westchnęłam pod nosem. Nie ufali Simonowi, ale przecież nawet ledwo ufali mi. Byłam raczej koniecznością, którą musieli tolerować. Gdyby wybór należał do nich, nigdy nie zostałabym wtajemniczona w sprawę kamienia. Prawdopodobnie obwiniali o wszystko Pen. — Daj mu jeszcze jedną butelkę wina, to sam zapomni o dzisiejszej nocy — szepnął Victorii na tyle głośno, że wszyscy w sypialni go słyszeli.

— Nie wie, że go słyszę. — Simon pochylił się do mojego ucha, a jego oddech łaskotał mój delikatny płatek. Czułam dotyk jego ust na skórze. Dokładnie w tym miejscu miałam gilgotki. — Głupek.

Ledwo udało mi się powstrzymać śmiech. Ivar wyglądał, jakby tu i teraz chciał zatłuc mojego przyjaciela na śmierć. Tristan wpatrywał się w trzymaną przeze mnie poduszkę zapewne zastanawiając się, co to za cyrk, w którym uczestniczy, a Victoria wybuchła śmiechem tak głośnym oraz szczerym, że przez moment mnie zatkało.

Przez tą chwilową normalność zakuło mnie w sercu, jakby kilka igiełek wbiło się równocześnie w osłabiony mięsień. Gdybym zamknęła oczy, mogłabym przenieść się do małego salonu Artis, w którym ze znajomymi piliśmy piwo przy głupich kreskówkach w tle. Trafił do mnie fakt, że już nigdy do tego nie wrócę. Życie normalnej nastolatki przepadło wraz z pojawieniem się kamienia. Nie dowiem się, czy wyszedł nowy sezon „Supernatural", nie przeczytam już najnowszych książek z rynku wydawniczego, nie będę spędzała całych dni na przeglądaniu socjal mediów i obserwowaniu celebrytów. Ponieważ to wszystko nie miało teraz znaczenia, liczyło się tylko to, czy uda mi się odnaleźć hasło, czy zostaniemy zaatakowani, czy przeżyję do cholernych świąt.

To zabawne jak jedna zatajona informacja mogła odmienić czyjeś życie. A to wszystko przez rodziców, którzy postanowili okłamać mnie oraz Pen na temat tego, kim byłyśmy. Jedna myśl wracała do mnie jak bumerang od ponad tygodnia — gdybyśmy wiedziały wcześniej, byłybyśmy bezpieczne. To oni odpowiadali za śmierć Penelopy. Oraz za to, że zostałam zmuszona do ucieczki, a teraz, choć znajdowałam się w akademii, wcale nie byłam chroniona. Prawdopodobnie już nigdy nie będę w stanie iść przez życie nie patrząc za siebie. Takie uroki bycia Odmiennym — nieważne, gdzie się znajdujesz, wszyscy czekają, aby cię dorwać.

Zerknęłam na budzik stojący na szafce nocnej. Mieliśmy sporo czasu, zanim impreza się skończy i będziemy mieli wolną drogę do przeszukania korytarzy. Pewnie moglibyśmy się rozdzielić, ja z Simonem wróciłabym na bal, albo do mojego pokoju i wrócilibyśmy o wyznaczonej godzinie, ale z jakiegoś powodu nikt nas nie wygonił. Victoria oraz Ivar wydawali się wyjątkowo wyluzowani, nawet jeśli Simon rzucał co chwila nieśmiesznymi dowcipami. Rzecz jasna ja się z nich śmiałam. Nawet Tristan uśmiechał się pod nosem.

— Co do... — Wszyscy odwróciliśmy się, usłyszawszy głos Indiry. Wpatrywała się w nas wybałuszonymi w szoku oczami.

— Heeej! — krzyknął Simon, wymachując rękami tak gwałtownie, że prawie przewrócił butelkę wina. — Jak impreza, koteczku?

— Powoli dobiega końca. Szukałam was — powiedziała zdezorientowana, patrząc to na mnie, to na Simona. Upiłam kilka łyków piwa, zanim odpowiedziałam.

— Nie mieliśmy już ochoty na bal.

— Widzę.

Victoria zerknęła na Tristana, a ten ledwo zauważalnie pokręcił głową.

— Siadaj! Napij się z nami. Vic, rzuć jej piwo! — wykrzyknął z entuzjazmem Salzman, poganiając Victorię dłońmi.

— Indira, wróć do pokoju. Zaraz do ciebie przyjdę — poinstruowała Victoria, a przez twarz przyjaciółki przeszedł cień bólu. Wyraźnie widziałam, jak zaciska szczękę. Patrzyła na mnie wielkimi, brązowymi oczami, w których teraz dostrzegłam złość. Nie wiedziałam, jak mogłam wyjaśnić naszą obecność w pokoju Iwanowów, nie zdradzając żadnych informacji. Gdyby chodziło o mnie, mogłabym skłamać, że spotkałam się z Ivarem i on mnie zaprosił. Ale był jeszcze Simon. Nasza dwójka w tym miejscu wydawała się aż nazbyt podejrzana.

— Nie, niech zostanie, możemy napić się razem. Prawda? — spojrzałam błagalnym wzrokiem na Tristana. Jeśli wygonimy Indirę, zacznie w końcu węszyć. A nie mogliśmy pozwolić, by jeszcze jedna osoba odkryła prawdę. Nawet tak nieszkodliwa jak ona. Powinna trzymać się od tego z daleka, nie chciałam, by sprowadziło to na nią niepotrzebne niebezpieczeństwo.

— Prawda — wycedził w odpowiedzi, nie odrywając ode mnie wzroku. — Możesz na chwilkę? — Głową wskazał drzwi.

Z westchnięciem wstałam z miejsca, wygładzając szybkimi ruchami sukienkę. Simon poklepał moje miejsce, na którym usadowiła się Indira.

— Co ty wyprawiasz? Już jednego z twoich przyjaciół musimy niańczyć, nie potrzebujemy kolejnego — zbeształ mnie, gdy tylko wyszliśmy na pusty, zaciemniony korytarz.

— To nie moja wina, że nie zamknęliście drzwi. Poza tym, Indira też jest waszą przyjaciółką — odpowiedziałam szeptem, krzyżując ramiona. Naprawdę próbował zwalić winę na mnie? Niedorzeczne! — Gdybyśmy ją wyrzucili, zaczęłaby zadawać za dużo pytań. Dobrze wiesz, jaka jest ciekawska... Później jej powiem, że znowu spotykam się z Ivarem i dlatego do was przyszliśmy.

W kłamstwo na temat Ivara powinna uwierzyć. Chociaż ostatnio naściemniałam, że podoba mi się Tristan. Dlaczego cały czas muszę kłamać, że ktoś mi się podoba, żeby ludzie się ode mnie odczepili? Powoli zaczynałam się w tym gubić... Oby tylko Simon nie palnął niczego głupiego. Sporo wypił, a to znaczyło, że mogło go wziąć na zwierzenia.

— Znowu Ivar? Tym razem nie ja? — Uniósł do góry równą brew, a na ustach zagościł kpiarski uśmieszek. Świetnie, on też o tym już wiedział. Zaraz cała akademia zacznie gadać, że latam z kwiatka na kwiatek. Ale sama byłam sobie winna.

— Nie. Podobasz. Mi. Się — zaznaczyłam dobitnie, z każdym słowem trącając go palcem w pierś. Zignorowałam fakt, jak twardą miał klatkę piersiową. I próbowałam wyrzucić z głowy jego widok bez koszulki. — Posiedzimy trochę, Victoria zaprowadzi Indirę do pokoju, a potem zaczniemy poszukiwania. Jasne, Iwanow?

— Jasne, Chambler — odparł sarkastycznie, otwierając drzwi.

Przystanęłam w progu z przekrzywioną głową. Simon leżał rozwalony na łóżku Tristana, pochrapując cicho. Indira szeptem kłóciła się o coś z Victorią, a Ivar przyglądał się temu, patrząc raz na jedną, raz na drugą. Wyglądało to, jakby oglądał mecz tenisa. Ostatnim, co usłyszałam, nim dziewczyny zauważyły naszą obecność było donośne, przepełnione złością: „Nienawidzisz jej, a teraz macie jakieś pieprzone tajemnice! Wykluczyliście mnie!".

— Z niczego cię nie wykluczyliśmy. Ja się z tobą nie przyjaźnię, więc nie mam obowiązku mówienia ci o wszystkim. A moja siostra nie może ci zdradzać rodzinnych spraw — wyjaśnił Tristan obojętnie, z niezadowoleniem patrząc na Simona śpiącego na jego łóżku. Nawet się nie poruszył, twarz miał schowaną w poduszkę, którą mocno do siebie przytulał.

— Ale Navinne może wiedzieć? — obruszyła się, posyłając mi pełne pogardy spojrzenie. Pierwszy raz widziałam ją tak wściekłą. Do tej pory zawsze panowała nad emocjami (nad tymi złymi oczywiście). Uważałam ją za zbyt sympatyczną, by była w stanie się na kogoś obrażać. A teraz ewidentnie się dąsała. I to bardzo. Przez głowę przeszła mi myśl, czy w ogóle mi na tym zależało. Kiedy wszystko się ułoży, miałam zamiar wrócić do Nowego Jorku. W razie czego będę już potrafiła się bronić, a jeśli uda nam się zniszczyć księgę lub kamień, kryzys zostanie zażegnany. Więc nie, nie zależało mi na tym, by Indira mnie lubiła. Nawet lepiej, żeby się do mnie zraziła. Przynajmniej nie będzie tęsknić, gdy już wyjadę.

— Navinne jest... — Tristan się zawahał. Też nie wiedział, jak najlepiej wyjaśnić moją obecność wśród nich. Byłam nikim. Jedynie hasłem potrzebnym im do aktywowania kamienia. Zapewne pozbędą się mnie, gdy tylko uda nam się je odkryć. Co też wcale nie uważałam za takie złe.

— Nową dziewczyną Tristana — dokończył Ivar z szerokim uśmiechem, przykładając butelkę do ust. Jego oczy błyszczały psotnie. Poczułam, jak mięśnie Tristana się napinają. Ciągle staliśmy w progu. Wepchnął mnie do środka, trzymając ciepłą dłoń na odkrytych plecach. Przeszedł mnie dreszcz, który usilnie starałam się powstrzymać. Zamknął drzwi, ale jego ręka pozostała na miejscu. Stanął jeszcze bliżej, jego klatka piersiowa muskała mnie przy każdym lekko przyspieszonym oddechu.

Indira zamrugała kilkukrotnie, patrząc na naszą dwójkę. Zerknęła na Ivara, który popijając piwo, wpatrywał się w dłoń brata utkwioną na mojej skórze. Przeszywał nas ostrym spojrzeniem, iskierki niedawnego rozbawienia zgasły, przygasając tęczówki. Wściekał się, choć to on sam postawił nas w takiej sytuacji.

Victoria wstała, otrzepując ze spodni niewidzialny pył. Spojrzała wymownie na Faye, a wyraz jej twarzy mówił, że miały jeszcze sporo do przegadania. Głową wskazała drzwi. Indira wstała z ociąganiem, a kiedy nas mijała, posłała mi nieufne spojrzenie. Nie sądziłam, by uwierzyła w słowa Ivara. Prawdopodobnie zaczynała coś podejrzewać, wszystko się pokomplikowało. Iwanow pewnie wybije jej wszystko z głowy, sprawi, że będzie trzymać się od tego z daleka. Jeśli komuś miało się to udać, to tylko jej.

Kiedy wyszły, niezręczność w pokoju tak zgęstniała, że można by ją ciąć nożem. Tristan wciąż się nie odsunął, jego palce niemal wypalały ślady na mojej skórze, tak samo jak spojrzenie drugiego z braci. Nie byłam w stanie się ruszyć.

— Twoja obsesja zaczyna robić się śmieszna — skomentował Tristan, odsuwając się ode mnie. Razem z nim odeszło gorąco, które czułam aż w koniuszkach palców.

Wzięłam swoje nadpoczęte piwo, usiadłam na krawędzi łóżka, przesuwając nogi Simona, by zrobić sobie miejsce i łapczywie upiłam kilka łyków, bo nagle zaschło mi w gardle. Przez chwilę słychać było jedynie coraz głośniejsze chrapanie. Czy nie mogłam prowadzić tak beztroskiego życia jak mój przyjaciel? Spać, podczas gdy inni wokół jeszcze bardziej komplikowali sprawy między sobą? Moja relacja z Ivarem zakończyła się, zauroczenie, które ogarnęło wszystkie zmysły, minęło. Wciąż czułam COŚ za każdym razem, gdy moje spojrzenie na nim spoczęło, ale jeszcze nie wiedziałam czym to było. Lubiłam go, podobało mi się zainteresowanie, którym mnie obdarzał, jednak nijak się to miało do czegoś głębszego. Nie miał powodów do zazdrości o brata. Nie łączyło mnie nic ani z jednym, ani z drugim. Wkrótce nasze drogi się rozejdą, zapomnimy o sobie w ciągu kilku dni.

— To nie obsesja, bracie — odpowiedział w końcu Ivar smętnym tonem. Nie odrywał ode mnie wzroku, zupełnie jakby chciał mi coś przekazać tym swoim zbitym spojrzeniem. Sugerował, że mnie kochał? W życiu bym w to nie uwierzyła. Gdyby coś do mnie czuł, nie całowałby się z innymi dziewczynami, nie próbowałby mnie siłą zaciągnąć do łóżka. Pragnąć a kochać to dwie zupełnie odmienne rzeczy. — Nie rozpoznałbyś miłości, nawet gdyby uderzyła cię prosto w twarz.

— A ty byś rozpoznał? — prychnął Tristan, kręcąc na boki głową. — Nie bądź śmieszny. W życiu się nie zakochałeś.

— Zakochałem. Teraz.

— Nie — powiedzieliśmy równocześnie.

— Chyba chodzi mu o piwo — wymamrotał sennie Simon, obracając się w naszą stronę. Kolanem uderzył mnie w plecy, ale nawet tego nie zauważył. Na powrót zamknął oczy, zapadając w sen. Musiał cholernie dużo wypić. Zazdrościłam mu.

Z westchnieniem uniosłam butelkę do ust. Jeśli miałam przetrwać do powrotu Victorii w obecności tej dwójki, potrzebowałam chwilowego rozluźnienia. Nie mogłam wrócić nawet do własnego pokoju, prawdopodobnie panowała tam jeszcze gorsza atmosfera niż tutaj.

 Wykorzystując chwilową ciszę, skupiłam się na naszym planie. Czy miałam rację? Czy Pen faktycznie ukryła wskazówkę w którymś z obrazów? To miało wiele sensu. Z drugiej strony może to tylko jej widzi mi się — lubiła to dzieło, więc postanowiła rozwiesić je w każdym możliwym miejscu. Jeśli faktycznie mój pomysł okaże się klęską, nie miałam pojęcia co dalej. Żaden inny nie przychodził mi do głowy. Kiedyś znałam Penelopę na wylot, niemal czytałam jej w myślach, po śmierci rodziców wszystko uległo zmianie. Jeśli tej nocy nam się nie uda, porozmawiam z Dorianem. W końcu to on znał ją najlepiej, pewnie nawet lepiej niż ja. Co jeśli to on otrzymał jakąś wskazówkę? Może to pomyłka, może to on znał hasło?

Drzwi otworzyły się z cichym skrzypieniem, a przez nie wkroczyła dziarskim krokiem Victoria. Spodziewałam się, że wpadnie wściekła, a z oczu będą strzelać pioruny, ale nie, cień zadowolonego uśmiechu błąkał się na jej ustach. Najwidoczniej udobruchała Indirę bez problemu.

— Zaczynamy? — zapytała z błyskiem w oku.

— Mhm — przytaknął Ivar, podnosząc się z łóżka. — Ja i Navinne możemy zająć się dwoma ostatnimi piętrami. Wy przeszukajcie te wyższe.

— Navinne pójdzie ze mną — odpowiedział mu twardo Tristan, przeczesując blond włosy szczupłymi palcami.

— Czyżby? — Spojrzał na mnie spod przymrużonych powiek. Zaciskał gniewnie szczękę, wyraźnie widziałam poruszające się mięśnie.

— Nie mamy na to czasu — westchnęłam, zerkając na Vic, która ewidentnie świetnie bawiła się naszą wymianą zdań. — Widzimy się tutaj za godzinę? — Spojrzałam na wszystkich po kolei, a gdy przytaknęli, dodałam cicho:

— To bosko.

— Ta, bosko — usłyszałam jeszcze odpowiedź Ivara kipiącą irytacją, zanim wyszedł na korytarz. 

*****

Patrzcie na banner! Dokładnie tak wyobrażam sobie Tristana i Navinne. Co myślicie? 


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro