///odrodzenie/6/

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Czekałem aż ktoś podda mi dłoń.

Dzisiaj to ja mógłbym ją poddawać.

Nic samo nie przyszło.

Już się świat nie rozpada.

Bałem się o problemach rozmawiać.

Dzisiaj wszystko naprawiam.

Już nie udaję, że ogarniam.

Już nie jestem na wakacjach.

Za długo omijałem ten talent.

Teraz chcę się tylko temu oddać.

Czemu wokół tyle widzę kalek?

Czemu to zdobywa poklask?

Zastanawiam się, gdzie ci artyści.

Jak sam nim się stałem?

Tę duszę musiałem oczyścić.

Widziałem to otoczenie zbladłe.

Nie musisz mnie nazywać poetą.

Po prostu doceń moją sztukę.

Te słowa mnie leczą.

Już nie zawrócę.

Już tylko piszę.

Bo to będzie mój rok.

Zapamiętają tylko imię.

Już zaczynam świecić jak neon.

Na szczęście to szczerość.

Oni by tylko kogoś udawali.

Są jak zagubione dziecko.

Jakby uwagi się domagali.

Mało widzą.

Ja patrzę z góry.

Chcę już tylko zniknąć.

Oni pytają się mnie o skróty.

Jakbym się nimi poruszał.

To już zabawne.

Wszędzie już jest fałsz.

Widzą tylko mój cień.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro