11.
45 gwiazdek = nowy rozdział!
I znów ten nieznośny dźwięk. Już miałam sięgnąć dłonią, aby wyłączyć piekielne urządzenie zwane budzikiem, kiedy poczułam uderzenie w czoło.
-Ał. - pisnęłam i poderwałam się, aby usiąść. Zobaczyłam Claire, która powoli otwiera oczy i patrzy na mnie zaskoczona.
-Wybacz, El. - mruknęła zaspana - Przyzwyczaiłam się, że budzik mam z prawej strony i jak zwykle chciałam go wyłączyć. - wyjaśniła i również podniosła się, aby usiąść obok mnie - Przepraszam. - uśmiechnięta pokręciłam głową.
-Nic nie szkodzi. Idziesz pierwsza do łazienki? - mruknęłam.
-Jeśli mogę. - uśmiechnęłam się i kiwnęłam głową, a dziewczyna wstała z łóżka. Szybko chwyciła za walizkę i wyciągnęła z niej ubrania oraz kosmetyczkę, po czym opuściła mój pokój. Westchnęłam i wyturlałam się z łóżka. Otworzyłam szafę i wyciągnęłam z niej czarną, obcisłą spódniczkę i tego samego koloru, sweterek. Wzięłam też czystą bieliznę i czekałam aż Claire wróci z łazienki, co stało się już po chwili.
-Masz w pokoju lusterko? - wskazałam jej na lustro przy biurku - Bosko. - na jej twarzy pojawił się szeroki uśmiech. Szybko poszłam do łazienki i wykonałam poranną rutynę. Miałam ochotę na zrobienie chociaż lekkiego makijażu, ale wolałam nie ryzykować. Jeszcze się okaże, że już dziś będzie nagrywana któraś z moich scen, a ja będę wyglądała nie tak jak trzeba...
Ciche westchnienie opuściło moje usta. Spojrzałam w lustro, nigdy nie malowałam się mocno. Jedynie podkład, puder, tusz do rzęs i do czasu do czasu jakaś pomadka. Na szczęście nie miałam problemów z cerą i dzięki temu moja twarz nie wyglądała aż tak źle bez makijażu.
Już po chwili wraz z blondynką siedziałam w kuchni i robiłam gofry.
-Wyrobimy się? - zapytałam patrząc na nią. Rzuciła okiem na zegarek.
-Mamy pół godziny. - oznajmiła, gdy nakładałam jej porcję na talerz.
- Nie zdążymy. - mruknęłam zmartwiona. Droga ode mnie z domu do studia trwała właśnie pół godziny. A my nawet nie zaczęłyśmy jeść.
- Nie martw się. Już pisałam do Nate'a. - wzruszyła ramionami - Będzie po nas za jakieś dziesięć minut, więc będziemy jeszcze przed czasem. - uśmiechnęła się. Odetchnęłam z ulgą. Naprawdę wolałabym się nie spóźnić na plan, Daniel zdecydowanie nie byłby tym zachwycony.
Po kilku minutach po naszym śniadaniu nie było ani śladu, a przed moim domem był juz Nathaniel, który czekał na nas w aucie. Szybko zamknęłam drzwi i dołączyłyśmy do niego.
-Miło was widzieć, drogie Panie. - uśmiechnął się i ruszył z piskiem opon.
-Ciebie też. - uśmiechnęłam się.
-Elies? - zmarszczył brwi i spojrzał w lustro i przeniósł wzrok na mnie. Pokręciłam głową.
-Byłeś blisko. Ella. - oznajmiłam uśmiechnięta.
-Wybacz, nie mam pamięci do imion. - wytłumaczył się. Wzruszyłam ramionami.
- Nie szkodzi. - posłałam mu delikatny uśmiech.
-A swoją drogą, uważaj na Charles'a. - mruknął - Na różne sposoby próbuje zdobyć twój numer. - uprzedził. Parsknęłam śmiechem.
-Dzięki za informację. - puściłam mu oczko. Claire wybuchła śmiechem.
-Typowy Charles. - stwierdziła - Kiedy się poznaliśmy na wszystkie sposoby starał się zwrócić na siebie moją uwagę. - wyjaśniła - Nate, podrzucisz nas po nagrywkach do domu Elli? - zapytała szatyna. Ten jedynie pokręcił głową.
-Wybacz, ale nie dam rady. Mam plany. - w kącikach jego ust pojawił się uśmiech.
-Kim jest ta dziewczyna? - zaśmiała się blondynka, a ja jej zawtórowałam.
- To Ola, opowiadałem Ci o niej. - mruknął. Claire skinęła głową.
-Taak. - skinęła głową - Piękna, niebieskooka z idealną figurą. Trudny charakter, ale ciężko jej nie polubić... - przewróciła oczami - Już pamiętam ten twój ideał. - puściła mu oczko, na co jedynie się zaśmiał.
W tym samym momencie dojechaliśmy na parking przed studiem. Szybko wysiedliśmy z auta. Nate otworzył drzwi i przepuścił mnie i Claire.
Nie sądziłam, że tak szybko będę mogła powiedzieć, że moją codziennością jest siedzenie na planie. To naprawdę cudowne uczucie.
Claire i Nathaniel ruszyli w swoją stronę a ja w swoją. Ledwo usiadłam na podłodze i oparłam się o ścianę, a obok mnie znalazła się Phoebe.
- Nie uwierzysz. - pisnęła uśmiechnięta od ucha do ucha. Zmarszczyłam brwi.
-Hej, Phoebe. Ciebie też miło widzieć. U mnie dobrze, dzięki, że pytasz a co u Ciebie? - zakpiłam. Sztynka przewróciła oczami.
-Dziewczyna, która miała grać jedną z kochanek naszego diabła Josepha, została wyrzucona. - wyszeptała mi na ucho. Wytrzeszczyłam oczy.
-Chyba żartujesz. - mruknęłam.
- Nie. - rozejrzała się czy nikt nas nie obserwuje - Okazało się, że jest z nią coś nie tak i wczoraj od razu po skończeniu nagrywania ruszyła za Josephem i go śledziła. - mruknęła mi na ucho, aby nikt inny nie słyszał. Wybuchłam śmiechem.
-Jakaś nawiedzona. - prychnęłam.
-Powiedziała ta, co obczaja każdy jego ruch na planie. - zaśmiała się, a ja przewróciłam oczami - Daniel dziś będzie szukał kogoś na jej miejsce. Będzie uważnie obserwował, więc zrób dobre wrażenie. - warknęła.
-Phoebe, ja na castingu powiedziałam, że chcę być statystką. - wyjaśniłam - Jestem pewna, że nie dam rady wydusić z siebie przy nim ani słowa... - mruknęłam.
- Nie interesuje mnie to. Zrób dziś dobre wrażenie. - syknęła i odeszła. Wariatka... Ja mówię jedno, a ona drugie. Pomocy.
- Zaczynam mieć wrażenie, że Daniel ma zamiar pozbyć się połowy obsady. - prychnęłam. Westchnęła głośno kręcąc głową.
-Bardzo możliwe, studenci zaczęli go denerwować. - wyjaśniła.
-Ile on w ogóle ma lat? - zapytałam.
-Trzydzieści dwa. - odparła.
-A Ty? - spojrzałam na nią zainteresowana.
-Dwadzieścia siedem. - skinęłam głową - To nie tak duża rocznica... - zamierzała się bronić.
-Wiem. - wzruszyłam ramionami - Między moimi dziadkami jest dwanaście lat różnicy. - odpowiedziałam.
******
Gwiazdki i komentarze mile widziane, do następnego rozdziału kochani! 🖤
Xoxo Emilia Mikaelson
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro