16.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

50 gwiazdek = nowy rozdział!




Niestety Daniel miał rację, wraz z Claire i Phoebe poszłyśmy spać po trzeciej w nocy, a wstać musiałyśmy o szóstej. W ten sposób po wyłącznie trzech godzinach snu, wyglądałam jak zombie. Dziewczyny nie lepiej, jednak one mogły się pomalować, niestety nie.

- Daniel mnie zabije... - mruknęłam do szatynki, kiedy weszłyśmy do studia. Claire rozejrzała się wkoło wypatrując reżysera.

-Od razu leć do wizarzysty, szybko Cię ogarnie i będzie okey przy okazji ubierz się w komplet dla Ciebie przygotowany. Jeśli będziesz gotowa do roli to może się nie zorientuje. - zaproponowała blondynka. To była moja ostatnia deska ratunku, musiałam spróbować.

- Ja w tym czasie zajmę Daniela, żeby przypadkiem nie zaczął Cię szukać. - mruknęła Phoebe i od razu ruszyła w stronę jego pokoju. Westchnęłam i biegiem ruszyłam do garderoby. Nie byłabym sobą gdybym po drodze na kogoś nie wpadła.

-Bardzo przepraszam. - mruknęłam i podniosłam wzrok, aby spojrzeć na ofiarę mojego roztrzepania. Nie wierzę... Joseph.

-Widzę, że impreza udana. - zaśmiał się, dokładnie skanując moją twarz. Boże... Przecież ja wyglądam jak uosobienie nieszczęścia. Jaki wstyd.

- Daj spokój... - wyszeptałam zażenowana - Spałam tylko trzy godziny, Daniel mnie zabije, jeśli zauważy. - prychnęłam. Blondyn parsknął śmiechem i chwycił mnie za dłoń ciągnąc za sobą.

Matko boska. Joseph Morgan, z którym wczoraj się całowałam na potrzebę filmu, dziś z własnej woli trzyma mnie za rękę! Chyba zemdleje. Tylko nie wiem czy ze zmęczenia czy to przez niego...

Blondyn szybko wepchnął mnie do garderoby. Tylko, że nie była to garderoba dla wszystkich, a jego prywatna. Jestem z nim sam na sam w czterech ścianach. Na pewno zemdleję.

-Poczekaj idę po zaufanego stylistę. To mój znajomy, więc nie wyda Cię przed Danielem. - oznajmił i wyszedł, zostawiając mnie samą. Kilka minut później wrócił z jakiś facetem. Koleś na sto procent nie jestem brytyjczykiem, nie ta uroda.

-Mamma mia! Coś Ty z sobą zrobiła? Masz grać seksowną uczennicę, a nie uczennicę zombie! - wrzasnął i znalazł się przede mną. - Paulo zaraz to naprawi! - pisnął. Coś mu mówi, że Paulo jest Włochem.

I bum! Podkład, puder, korektor, rozświetlacz i bronzer, później maskara, czerwona pomadka i eyeliner. Odsłonił lustro. I wow...

Wyglądam świetnie. W ogóle nie widać śladów niewyspania czy zmęczenia. Wyglądam lepiej niż na codzień. Z wdzięcznością spojrzałam na czarnowłowego.

-Dziękuję! - uśmiechnęłam się szeroko. Mężczyzna skinął głową i wyszedł, zostawiając mnie samą z Josephem. Uśmiechnięta spojrzałam na blondyna. - Bardzo Ci dziękuję! - skinął głową.

- Nie ma za co. - machnął dłonią - Żebym to raz zarwał nockę przed zdjęciami. - wzruszył ramionami - Najważniejsze to nie wydać się przed reżyserem. Zapamiętaj! - pokiwałam głową. Jeszcze nie zrobiłam z siebie debilki. Mogę być z siebie dumna. - Daniel kazał ludziom naprawić drzwi. - poinformował - Myślę, że dziś nic nie zepsuję. - mruknął i pochylił głowę. Roześmiałam się.

-Mogło być gorzej. - wzruszyłam ramionami. Spojrzał na mnie kątem oka.

-Dzięki Bogu, że dobrze całuję. - stwierdził - Inaczej mógłbym mieć problemy. - spaliłam buraka i szybko zasłoniłam twarz włosami.

-Ja tego nie powiedziałam! - zaprzeczyłam, starałam się brzmieć normalnie, ale wyszedł mi z tego jakiś pisk.

- Ale pomyślałaś! - zakpił szczerząc się. Zażenowana wbiłam wzrok w podłogę. Zabierzcie mnie stąd. - Ha! Wiedziałem. - dumnie wypiął pierś.

- Ja... - zaczęłam się jąkać. Kurwa. A jednak się ośmieszyłam. To była kwestia czasu...

-Żartuję. - mruknął i podszedł do mnie, aby objąć mnie ramieniem. Przez moje ciało przeszedł dreszcz. Mam nadzieję, że tego nie zauważył... - Liczę, że się nie gniewasz. - pokręciłam głową.

-Pewnie, że nie. - mruknęłam - Dobra, ja lecę się przebrać... - oznajmiłam i szybko opuściłam jego garderobę. Zatrzasnęłam drzwi i oparłam się o nie, głośno wzdychając.

- Co sie tam działo? - przede mną znalazła się uśmiechnięta Phoebe, ze skrzyżowanymi rękami na piersi. Zagryzłam dolną wargę.

-Nic. - wzruszyłam ramionami i poszłam po swój strój, w którym będę dziś nagrywać.

- Ja i tak się dowiem prawdy! - usłyszłam krzyk szatynki za swoimi plecami. Tia... Wiem, że się dowie. Tak samo jak Claire. Mogłyby pracować w FBI.



*****
Gwiazdki i komentarze mile widziane, do następnego rozdziału kochani! 🖤

Xoxo Emilia Mikaelson

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro