17.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

50 gwiazdek = nowy rozdział!




W koszuli, spódniczce i muszkieterkach, które miałam na sobie wczoraj stanęłam przy drzwiach. Na całe szczęście Daniel się nie zorientował, że bez makijażu wyglądałabym jak zombie. Na plan wbiegł Joseph, który zapinał guziki białej koszuli.

-Już jestem! Jestem! - krzyknął, gdy stanął obok mnie i zauważył minę reżysera.

-Spóźniony jesteś... - westchnął i przetarł dłonią twarz.

- Ale jestem! - uśmiechnął się. Daniel podniósł wzrok na blondyna.

-Naucz się człowieku zapinać koszulę. - prychnął. Spojrzałam na klatkę piersiową Morgana. Guziki były źle pozapinane, od dołu został jeden, a na środku zapiął je nie po kolei... - Jak ty tego dokonałeś? - zdziwił się szatyn kręcąc głową. - Niechże mu ktoś pomoże! - warknął zażenowany.

Od razu wokół Josepha znalazł się tłum kobiet. Osz kurwa. Naprawdę ma branie, ale ja tym wolała go rozebrać niż ubrać...

-Dość! - ryknął - Każda na swoje miejsce! Ella pomóż dziecku specjalnej troski zapiąć koszulę. - rozkazał i wrócił do czytania skryptu. Aktor przewrócił oczami, ciągle się uśmiechając.

Westchnęłam i z drżącymi dłońmi zaczęłam odpinać guziki, aby później zapiąć je prawidłowo. Szło mi to dość opornie i z całych sił starałam się nie myśleć o tym, jak blisko niego stoję.

Jestem naiwna, liczę na to, na co tysiące innych kobiet na świecie. Że Joseph Morgan tak po prostu zwróci na mnie uwagę? Pff. Marzenie ściętej głowy. Powinnam raczej doceniać to, że ja przynajmniej mam szansę go poznać i zagrać z nim w jednym filmie, w dodatku kogoś z kim całuje się kilkukrotnie. Z drugiej strony jestem tylko jedną z wielu, z którymi się całuje podczas nagrywania tego filmu. Lepszy rydz niż nic.

W końcu udało mi się zapiąć wszystkie guziki.

-No proszę, czyli jest coś co zwykli ludzie potrafią, a aktor światowej sławy nie. - zakpiłam uśmiechając się. Mężczyzna zagryzł wargę zębami. Ale on jest seksowny...

-Umiem zapiąć koszulę! - zbulwersował się - Po prostu się spieszyłem. - mruknął wzruszając ramionami. Na mojej twarzy znów pojawił się uśmiech. Każde słowo wypowiedziane przez niego sprawia, że po prostu jestem szczęśliwa. Sama nie wiem dlaczego. Czy to już choroba?

-Jasne, panie gwiazda. - przekomarzałam się.

-Nieee. - jęknął - Tylko nie "pan gwiazda" wystarczy, że Phoebe i Daniel tak na mnie wołają... - mruknął.

- Co Ci w tym nie pasuje? - spytałam, jednak zamiast odpowiedzi usłyszłam kolejny wrzask reżysera.

-Weź mu jeszcze tę koszulę trochę popraw, wygląda jakby pies mu ją wszamał i wypluł. - prychnął i znów gdzieś polazł. Czy ja tu robię za kostiumologa? Westchnęłam i chwyciłam mężczyznę za nadgarstek i poprawiłam mankiety koszulki, najpierw z prawej strony, a później z lewej.

-Więc? - mruknęłam - Co Ci nie pasuje w ksywce "pan gwiazda"? - spojrzałam mu w oczy, jednak szybko spuściłam wzrok na kołnierzyk, moje dłonie automatycznie chwyciły za niego i wyprostowały. Wygadał jak Elvis Presley...

- Po pierwsze, czuję się staro gdy słyszę słowo "pan" skierowane w moją stronę. Mam tylko dwadzieścia dziewięć lat. - mruknął - A po drugie...

-Joseph, gotowy? - przed nami znalazł się Daniel. Zeskanował wzrokiem blondyna - Świetnie. - skwitował i przeniósł wzrok na mnie - Ty też genialnie. - uśmiechnął się i znów zasiadł na swoim krzesełku. Pierwszy raz widzę go, tak szeroko uśmichającego się. - Światła! Kamera! - znów zaczął krzyczeć, Joseph od razu znalazł się przede mną - I... Akcja!

Blondyn szybko wpił się w moje wargi. Znów musiałam się powstrzymać, żeby nie jęknąć w jego usta i przyszło mi to z trudem. Mężczyzna pchnął mnie na drzwi, nie odrywając się od moich warg. Poczułam jego prawą dłoń na biodrze, lewą nacisnął na klamkę i szybko pchnął drzwi. Jego obie dłonie znalazły się na moich udach, podrzucił mnie lekko w górę. Zrozumiałam o co mu chodzi i nogi owinęłam wokół jego pasa, a dłonie skrzyżowałam na jego karku. Przez moją krótką spódniczkę, cała scena była jeszcze bardziej podniecająca. Poczułam jak mój tyłek ląduje na biurku. Odchylił lekko głowę w tył. Odsunęłam się od niego i spojrzałam na tył klasy, gdzie na ławce siedziały dwie dziewczyny.

-Will. - mruknęłam, wciąż będąc blisko warg mężczyzny, który stał z zamkniętymi oczami - Odwróć się. - wyszeptałam odpowiednio głośno, aby kamery to zarejestrowały. Morgan szybko spojrzał we wskazanym przeze mnie kierunku. Przysunął się do mnie.

-Ogarnę to. - wymruczał mi do ucha. Zagryzłam dolną wargę i skinęłam głową. Szybko zeskoczyłam z biurka i wyszłam przez drzwi. Od razu poszłam usiąść obok Phoebe.

-I jak? - przygryzła dolną wargę i spojrzała na mnie z diabelskim błyskiem w oku.

-Jeśli tak dalej pójdzie, to będę potrzebowała terapii, żeby się od niego nie uzależnić. - mruknęłam załamana. On mi się coraz bardziej podoba... Jak się pozbyć tego cholernego uczucia?

-W końcu! Po tylu próbach udało wam się nagrać coś dobrze! Joseph, Ella moje gratulacje! Oby tak dalej. - uśmiechnął się i spojrzał na skrypt - Lecimy ze sceną szesnastą! Violet, Grace na plan! Już! - ryknął.

Xoxo Emilia Mikaelson

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro