2.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

40 gwiazdek = nowy rozdział!

Siedziałam w studiu już trzecią godzinę i czekałam na swoją kolej. Riley wyszła już ponad godzinę temu, była załamana, bo nie chcieli jej nawet jako statystki. Nie mam pojęcia co takiego zrobiła, żeby nie mogła nawet stać w kadrze nic nie mówiąc, ale musiała coś odwalić. Westchnęłam patrząc na zegarek. Mam dość. Wracam do domu. Wstałam chwytając za torebkę, kiedy nagle otworzyły się drzwi, a w nich stanął jakiś szatyn.

-Ella Eyre. - mruknął patrząc na kartkę z nazwiskami. Wzięłam wdech i ruszyłam w jego stronę, przepuścił mnie w drzwiach i wszedł za mną. - Na którym roku jesteś? - zapytał siadając między blondwłosą kobietą i czarnoskórym mężczyzną.

Westchnęłam stojąc na środku. Dłonią zgarnęłam niechciane kosmyki włosów z czoła i popatrzyłam na nich.

- Na drugim. - odparłam.

-Którą rolą jesteś zainteresowana? - zapytała kobieta. Czemu oni się tak na mnie gapią? To mnie stresuje... Chyba nie nadaję się na aktorkę.

-Szczerze? Chciałabym być statystką. - wyjaśniłam. Skrzyżowałam ręce na piersi, patrząc na nich wyczekująco.

-Z taką urodą? - zdziwił się mężczyzna siedzący po lewej - Jesteś naprawdę ładna plus masz wyjątkowe włosy, zwracasz na siebie uwagę. Takie osoby są nam potrzebne, charakterystyczne. - mruknął. Zagryzłam dolną wargę.

- Nie jestem pewna czy się nadaję. - wzruszyłam ramionami.

- Ale z jakiegoś powodu tu przyszłaś. - uśmiechnęła się blondynka. Wzięłam głęboki wdech i skinęłam głową.

- Tak...

-Ja widzę Cię jako osobę, która ma coś do powiedzenia. - przerwał mi facet, który mnie tu przyprowadził. Kurde. Może naprawdę się nadaję?

- Co powiesz na rolę uczennicy, która w całym filmie ma trzy sceny? - zapytała. Zagryzłam dolną wargę.

-Mogę wiedzieć jakie? I z kim będę grała? - zapytałam. Kobieta od razu chwyciła za scenariusz i poszukała odpowiednich scen. Po chwili podała mi kilka stron. Przejrzałam stos kartek. Scena pierwsza z dwiema innymi uczennicami. Scena druga w klasie z jakąś dziewczyną i chłopakiem. Scena trzecia z chłopakiem. Okey. Wygląda to całkiem nieźle.

-I jak? - cała trójka spojrzała na mnie z wielkim zainteresowaniem.

-Bardzo chętnie zagram... - spojrzałam na skrypt - Katie. - uśmiechnęłam się.

-Wizualnie świetnie pasujesz nam do tej roli, nie wiemy co prawda jak to wyjdzie i jak dobrze grasz, ale wolałbym, żebyśmy przećwiczyli to już na planie. Pasuje ci taka opcja? - zapytał szatyn. Od razu pokiwałam głową.

-Pewnie, ale to znaczy, że teraz mam nic nie czytać? - zdziwiłam się.

-Jeśli jutro źle Ci pójdzie, to zakończymy współpracę. - mruknęła kobieta - Jeśli się wykażesz to zostaniesz. - podsumowała - Może tak być?

- Tak. Nauczę się kwestii i powinno być dobrze. - uśmiechnęłam się do nich.

-Błagam Cię, wykaż się. - mruknął czarnoskóry. Zmarszczyłam brwi, posyłając mu pytające spojrzenie. - Wyglądasz po prostu świetnie! Chcę mieć kogoś takiego na planie. - zaśmiał się. Parsknęłam śmiechem kręcąc głową.

-Postaram się nie zawieść. - obiecałam.

- Czy gdzieś wśród danych, które były konieczne do pytania był twój numer telefonu? - zainteresował się. Pokręciłam głową.

- Nie. Nie musiałam go podawać. - uśmiechnęłam się lekko.

-Musimy naprawić ten błąd! - uderzył dłonią w stół i wyrwał kartkę z zeszytu, po czym skierował wzrok na mnie - Dyktuj, Ella. - czarnoskóry posłał mi szeroki uśmiech, przy okazji odsłaniając szereg białych zębów.

- To nie należy do naszych obowiązków, Charles. - przerwała mu blondynka. Zagryzłam wargi, aby nie parsknąć śmiechem. Cała ta sytuacja była dość absurdalna.

-To akurat moja sprawa prywatna. - mruknął i skrzyżował ramiona - Więc się nie wtrącaj, Claire. - przeniósł wzrok na mnie - To jak z tym numerem? - uśmiechnął się.

Krew odpłynęła mi z twarzy. To on tak na poważnie? Ja byłam pewna, że to jakiś głupi żart. Myślałam, że mnie wkręca!

-Pan, tak na poważnie? - pozostała dwójka wybuchła śmiechem - Ja przepraszam, byłam pewna, że to tak na rozluźnienie atmosfery. - mruknęłam - Nie sądziłam, że to na serio. - zażenowana podrapałam się po głowie.

-Niczym się nie martw, Ella. - mruknęła Claire - Widzimy się tutaj jutro o siódmej rano. Jasne? - zapytała a ja pokiwałam głową - Świetnie. - skwitowała - To zmykaj. - uśmiechnęłam się po raz ostatni i ze scenariuszem w dłoni, wyszłam z pokoju.

Po zamknięciu drzwi, odetchnęłam z ulgą. Mam rolę. I to całkiem niezłą.

******
Gwiazdki i komentarze mile widziane, do następnego rozdziału kochani! 🖤🖤🖤

Xoxo Emilia Mikaelson

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro