36.
70 gwiazdek = nowy rozdział!
Siedzieliśmy w sypialni Josepha i kończyliśmy pić drugie wino. Powoli zaczynało mi się kręcić w głowie. Ależ ja jutro będę umierać... Daniel mnie zabije.
-O czym myślisz? - zapytał blondyn biorąc kolejny łyk czerwonego trunku. Westchnęłam.
-O tym, że Daniel mnie jutro zabije... - odparłam - Ale jestem głupia, jestem na randce z facetem moich marzeń, a myślę o takich głupotach. - usłyszłam jego śmiech. Nosz kurwa! Czy ja to powiedziałam na głos? Nie wierzę. Jest ze mną coraz gorzej. Powiem, że to przez alkohol! Przychyliłam kieliszek i odłożyłam puste szkło na półce przy łóżku. - Możesz o tym zapomnieć? - mruknęłam kładąc się na łóżku. Jakie to łóżko jest wygodne i ta satynowa pościel, cudo.
- Mam wrażenie, że będę musiał zapomnieć większość z tego co mówisz. - prychnął i położył się obok mnie. Patrzyłam na sufit i miałam wrażenie, że się kręci.
-Niee. - mruknęłam kręcąc głową - Tylko wszystko co mówię gdy jestem pijana i gdy gadam głupoty, więc... - zastanowiłam się chwilę - fakt. Będziesz musiał zapomnieć wszystko co mówię. - podsumowałam. Przekręcił głową i spojrzał na mnie.
-Nigdy nie zrozumiem kobiet. - skinęłam głową.
-Możliwe. - wzruszyłam ramionami - Masz jeszcze jakieś wino? - mruknęłam i przechyliłam głowę, aby na niego patrzeć. Uśmiechnął się pod nosem.
-Chcesz mnie upić i wykorzystać? - puścił mi oczko, a ja zaczęłam się śmiać. Pewnie dlatego, że alkohol zaczyna działać.
- Tak. - mruknęłam - Wykorzystam Cię w twoim własnym domu, w sypialni. - wybuchł śmiechem.
-Tego się właśnie obawiam. - mruknęłam wstając z łóżka. Otworzył barek i wyciągnął kolejną butelkę wina. Oh yeah. To mi się podoba.
Na mojej twarzy od razu pojawił się szeroki uśmiech. Lubię wino. Lubię też wódkę. W sumie lubię każdy alkohol. Czy to już alkoholizm? Mam się zacząć martwić?
-Podaj kieliszek. - polecił. Jęknęłam i mocniej wtuliłam się w ciepłą pościel. Jest taka miękka. Zamknęłam oczy, gdy do mojego nosa dotarł cudowny zapach Morgana.
-Weź sobie. - wyszeptałam i machnęłam dłonią w stronę kieliszka.
- Po alkoholu jesteś bardziej śmiała. - zaśmiał się. Usłyszałam jak podchodzi bliżej i sięga po mój kieliszek. - Wstaniesz czy mam sam wypić oba kieliszki? - otworzyłam oko i lekko się uśmiechnęłam.
-Wstanę. - ukazałam szereg zębów i się podniosłam. Podał mi szkło przez co na mojej twarzy pojawił się jeszcze większy uśmiech.
-Za nas. - usiadł obok mnie i stuknął swoim kieliszkiem o mój.
-Kto by pomyślał, że przyjdzie dzień, w którym będę siedziała w sypialni Josepha Morgana i piła z nim wino. - zaśmiałam się. Choć bardziej wyszedł z tego pijański chichot. Gdybym była trzeźwa pewnie bym się tym martwiła.
- Masz fazę. - stwierdził dokładnie skanując moją twarz. Przymrużyłam oczy obserwując go.
-Ty też. - uśmiechnęłam się chytrze. Skinął głową z krzywą miną.
-Tia... Masz rację. - parsknął śmiechem i usiadł obok mnie - Wiesz, że to już trzecie wino? - mruknął - A zaczęliśmy pić godzinę temu.
-A która jest godzina? - zapytałam przełykając trunek. Blondyn odsunął rękaw koszuli, aby spojrzeć na zegarek.
-Dwudziesta pierwsza. - odparł.
-Będziemy umierać jutro na planie... - westchnęłam. Pokiwał głową.
-Owszem. Daniel będzie chciał nas zabić. - stwierdził - Ale jeśli Cię to pocieszy, to niepierwszy raz kiedy z nim wspołpracuję i niepierwszy kiedy doprowadzę go do białej gorączki. - zaśmiał się.
-On Cię czasem nienawidzi. - zaśmiałam się.
-Żeby tylko czasem, nienawidzi mnie przez dziewięćdziesiąt procent czasu, który razem spędzamy. - mruknął - Pozostałe dziesięć to czas, w którym gram i nie mam go jak wkurzać. - wyjaśnił. No nieźle...
Połowa kieliszka jest pełna... Dam radę wypić tyle na raz? Oczywiście, że tak! Zacisnęłam dłoń na słupku kieliszka i go przechyliłam. W końcu poczułam, że to koniec. Zadowolona z siebie odsunęłam szkło od ust. Blondyn pokiwał głową z uznaniem.
- Masz talent.
-Wiem. - zaśmiałam się. Joseph chwycił swój kieliszek i zrobił to samo, co ja przed chwilą. Co za szpaner... Ja i tak zrobiłam to lepiej!
-Jestem lepszy. - uśmiechnął się pod nosem, ale ja pokręciłam głową.
-Chciałbyś. - prychnęłam. Blondyn rzucił się w moją stronę i przygniótł mnie swoim swoim ciałem, a moje plecy przylgnęły do satynowej pościeli.
******
Gwiazdki i komentarze mile widziane, do następnego rozdziału kochani! 🖤
Xoxo Emilia Mikaelson
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro