6.
45 gwiazdek = nowy rozdział!
Steven i Danielle spisali się na medal i tak jak było zaplanowane, dostali upragnione role. Przyszedł czas na mnie i szczerze mówiąc powoli zaczynałam panikować. Daniel nie nadawał się na reżysera. Był zbyt narwany i reagował zbyt emocjonalnie. Westchnęłam, gdy zobaczyłam jak Claire woła mnie gestem ręki, abym podeszła.
Spokojnie. Dam sobie radę. Uczyłam się tekstu i znałam go na pamięć. Poradzę sobie. Powoli wstałam z krzesła i poszłam we wskazane miejsce. Daniel prawie od razu zabrał głos.
- Nie mam czasu, aby szukać ludzi, z którymi grasz. - westchnął - Powiedz co masz powiedzieć i zrób to dobrze, a wtedy każdy szczęśliwie wróci do domu i zaczniemy się ze sobą męczyć od jutra. Brzmi świetnie, prawda? - mruknął. Pokiwałam głową.
- Tak. - zgodziłam się.
-Rewelacyjnie! Więc scena dwudziesta trzecia i akcja! - wrzasnął i znów usiadł na swoim krzesełku. Westchnęłam głośno, przymknęłam na chwilę oczy. Gotowa uśmiechnęłam się lekko i spojrzałam na reżysera, który siedział z trójką z wczorajszego castingu.
Czas pokazać na co mnie stać.
-Nie wierzę w to. - mruknęłam, starając się jak najbardziej wczuć w sytuację - Jestem na sto procent pewna, że Elizabeth się z nim przespała i dlatego dostała pięć z kolosa. - udałam zażenowanie, patrząc prosto w oczy reżysera.
-Nawet jeśli, to co z tego? - Claire chwyciła za scenariusz - Jak patrzę na profesora Willa, to sama mam ochotę wskoczyć mu do łóżka. - doczytała tekst do końca.
Zagryzłam dolną wargę i posłałam blondynce najbardziej zażenowane spojrzenie na jakie było mnie stać.
-Ty też tak myślisz, Violet? - zakpiłam, ale nie miałam pojęcia kto przeczyta kwestię tej dziewczyny, więc mój wzrok znów wylądował na twarzy reżysera.
Usłyszałam głos zza pleców.
-Widziałaś go? To cholerny Bóg seksu! - odwróciłam się i ujrzałam szatynkę ze scenariuszem w dłoni. Posłała mi szczery uśmiech, który od razu odwazemniłam.
- Mi bardziej przypomina diabła. - stwierdziłam mrucząc. Koniec. Odwróciłam się i popatrzyłam na Daniela. Co masz mi do powiedzenia, reżyserku? Wykaż się.
- Co tu dużo mówić? - westchnął - Masz tę rolę, Ella. - uśmiechnęłam się szeroko.
Będę w prawdziwym, pełnometrażowym filmie!
- Moje gratuluję. Do zobaczenia jutro. - dodał jeszcze i zabierając ze sobą scenariusz, gdzieś poszedł.
Na mojej twarzy wciąż był szeroki uśmiech. Udało mi się! Spojrzałam na szatynkę, która czytała rolę Violet. Ta od razu do mnie podeszła.
- Jestem Phoebe. - uśmiechnęła się i wysunęła dłoń w moją stronę. Uścisnęłam jej rękę, delikatnie nią potrząsając.
-Ella, miło mi. - oznajmiłam.
-Więc będziesz grać Katie? - zapytała, a ja pokiwałam głową.
-Na to wychodzi. - wzruszyłam ramionami - A Ty? Kogo grasz? - pokręciła głową.
- Nie jestem aktorką. - wyjaśniła - Jestem narzeczoną Daniela. - o w mordę. Taka fajna laska z kimś takim? - Wiem co o nim myślisz, ale wcale nie jest taki zły. Po prostu spoczywa na nim duża odpowiedzialność i przez to jest strasznie nerwowy. - mruknęła. Wzruszyłam ramionami.
-Ja go nie znam, więc mnie nie oceniać. Skoro tak mówisz, to pewnie masz rację. - skwitowałam - Ale ciężko mi w to uwierzyć. - zaśmiałam się.
-Wcale Ci się nie dziwię. Na planie potrafi być prawdziwym dupkiem. - prychnęła - Ale naprawdę jest fajnym facetem. - skinęłam głową.
-Widzę, że już się znacie. - obok mnie pojawiła się Claire. Pokiwałam głową.
-Powiedz mi, Ella, co takiego zrobiłaś, że tyle osób już Cię tutaj zna? - parsknęłam śmiechem.
- To nie do końca moja zasługa. - mruknęłam i wskazałam palcem wskazującym na burzę loków, na mojej głowie - Zawdzięczam to im. - obie kobiety wybuchły śmiechem.
-Robisz coś z nimi? Masz takie naturalne czy używasz lokówki? - zapytała Phoebe i chwyciła pasmo moich włosów.
-Naturalnie się kręcą, próbowałam różnych sposobów, żeby przestały, ale wszystko na nic. - westchnęłam.
-I dobrze. - prychnęła - Takie włosy to skarb! Nawet nie wiesz jak ci zazdroszczę. - mruknęła.
- Nie ma czego, żyją własnym życiem. - wyjaśniłam - Nie gniewajcie się, ale dopiero dziś dostałam zwolnienie z wykładów, ze względu na nagrywanie i muszę je dostarczyć na uniwersytet. - wyjaśniłam.
- Do jutra. - szatynka pomachała mi na pożegnanie, po chwili blondynka zrobiła to samo. Uśmiechnęłam się pod nosem i ruszyłam do wyjścia.
To może być całkiem niezła przygoda.
******
Gwiazdki i komentarze mile widziane, do następnego rozdziału kochani! 🖤🖤🖤
Xoxo Emilia Mikaelson
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro