7.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

45 gwiazdek = nowy rozdział!



Przetarłam oczy, gdy usłyszałam pierwsze dźwięki budzika. Godzina szósta rano, a ja muszę się zbierać na plan filmowy. Westchnęłam i szybko wyłączyłam urządzenie, chwyciłam telefon w dłoń i sprawnie sprawdziłam social media. Nic nowego. Powoli wysunęłam się z łóżka i stanęłam na puchatym dywanie. Chwyciłam czerwono-czarną koszulę w kratę, czarne jeansy z wysokim stanem oraz bieliznę i ruszyłam do łazienki.

Szybko opłukałam twarz i umyłam zęby, po czym ubrałam się w wybrany komplet. Postanowiłam się nie malować, bo kto wie co będą chcieli ze mną zrobić na planie?

Szybko pobiegłam do kuchni i chwyciłam za drożdżówkę i sok pomarańczowy, po czym wrzuciłam je do torby, zawieszonej na ramieniu.

-Ella, nie zaczynasz dziś zajęć o dziesiątej? - zdziwiła się moja matka, gdy weszła do kuchni. Uśmiechnięta pokręciłam głową.

-Zaczynam, ale dostałam rolę w nowym filmie i dziś zaczynamy zdjęcia. - wyjaśniłam dumna z siebie. Twarz kobiety od razu rozjaśnił uśmiech.

-Kochanie, jestem z Ciebie taka dumna! - oznajmiła i szybko mnie przytuliła. Odwzajemniłam uścisk. - Co to za rola?

-W Londynie jest kręcony nowy film - Pamiętnik Diabła, główną rolę gra Joseph Morgan. Ja jestem raczej postacią drugoplanową a może nawet epizodyczną. - wzruszyłam ramionami - Ale jak na pierwszy raz to całkiem nieźle. - skwitowałam.

- To rewelacyjnie. - podsumowała uśmiechnięta - Joseph Morgan to ten aktor, którego tak bardzo lubisz? - potwierdziłam kiwnięciem głowy - Może uda ci się go poznać! To byłoby świetne, czyż nie? - zapytała podekscytowana. Starałam się uśmiechnąć, ale jestem pewna, że wyszedł z tego grymas.

- Tak... Byłoby super, gdyby mi się udało. - mruknęłam. W ogóle nie brzmiało to przekonująco... Jakim cudem ja dostałam tę rolę? Jestem fatalną aktorką.

-Nie gniewaj się kochanie, ale praca wzywa. - pocałowała mnie w czoło i wyszła z domu, uprzednio zakładając szpilki na stopy.

Tak jak mówiłam, rodzinka aktorów. Matka gra w jakimś serialu, a ojciec wyjechał na miesiąc, żeby pracować we Francji nad jakimś filmem. Nawet nie wnikam już w szczegóły, nie bardzo mnie to interesuje.

Spojrzałam na zegarek, który wskazywał szóstą dwadzieścia. Na planie muszę być na siódmą, ale mam pół godziny drogi i niestety żadnego autobusu w tamtą stronę. Czeka mnie poranny spacerek. Westchnęłam i założyłam ramoneskę oraz klasyczne czarne szpilki. Zamknęłam drzwi na klucz i ruszyłam do studia. Oczywiście nie wyobrażam sobie, żeby iść bez muzyki. Słuchawki szybko znalazły się w moich uszach, a już po chwili mogłam usłyszeć pierwsze dźwięki Into You, autorstwa Ariany Grande.

Kocham jej twórczość, każdy album jest wyjątkowy na swój sposób, a jej głos jest po prostu cudowny. Miałam okazję być nawet ma jej koncercie i mogę szczerze powiedzieć, że było warto.

Droga nie była taka zła i sprawnie szło mi, pokonywanie jej, jednak nagle z nieba zaczęły lecieć krople deszczu.

Spojrzałam w górę. Deszcz zaczął nabierać na sile i już po chwili, miałam całe mokre włosy. Kurwa. Teraz dopiero będę miała szopę na głowie... Przecież ja tych włosów niczym nie ogarnę. To istna masakra.

Wyjęłam słuchawki z uszu i schowałam jej do torby. Przyspieszyłam, żeby jak najszybciej dotrzeć do studia, ale miałam do przebycia jeszcze spory kawałek. Westchnęłam gdy poczułam kolejne krople spadające na moje ciało.

-Ella! - usłyszłam krzyk znajomego mi głosu. Szybko się odwróciłam i ujrzałam Daniela z Phoebe w aucie. Szatynka pomachała dłonią, dając mi znak, żebym wsiadła do samochodu. Uśmiechnęłam się i szybko do nich podbiegłam. Otworzyłam drzwi i wskoczyłam na tylne siedzenie.

-Cześć Phoebe. - mruknęłam - Dzień dobry. - dodałam patrząc w lusterku na Daniela. No niby co innego mam powiedzieć? Nie przeszliśmy na "Ty" i mam wrażenie, że on nie ma ochoty, aby się spoufalać z kimkolwiek z obsady, a ja nie lubię się narzucać.

-Cześć. - uśmiechnęła się kobieta.

-Witaj. - mruknął jedynie, ale na jego ustach zauważyłam lekki uśmiech. No proszę, może nie jest aż taki okropny ma jakieś ludzkie odruchy.

-Coś czuję, że dopiero teraz włosy dadzą Ci w kość. - zaśmiała się szatynka. Parsknęłam śmiechem i pokiwałam głową.

-Nawet nie wiesz jak bardzo... - westchnęłam - To co mam z nimi na co dzień to już masakra, a jak poczują wilgoć to istna katastrofa. - mruknęłam. Zaśmiała się głośno.

-W takich momentach Ci współczuję, ale ogólnie włosy dodają Ci uroku i wyglądasz bosko, więc nie masz co żałować. - pocieszyła mnie. Uśmiechnęłam się lekko.

-Dziękuję.

-Drobiazg, kochana. - odparła. Reszta drogi minęła w całkowitej ciszy. Szybko znaleźliśmy się w studiu i każdy ruszył w swoją stronę.





*****
Gwiazdki i komentarze mile widziane, do następnego rozdziału kochani! 🖤🖤🖤

Xoxo Emilia Mikaelson

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro