#20

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Poczułem szturchanie i ból rozchodzący się po moim ciele. Co się właściwie stało? Otworzyłem powoli oczy i z zaskoczeniem odkryłem, że leżę na podłodze, a nade mną wisi jakaś niebieskowłosa dziewczyna.

- Gdzie ja jestem? - mruknąłem podnosząc się delikatnie do siadu. - I kim ty jesteś? Nie pamiętam Cię? Jesteś siostrą albo kimś takim?

- No chyba nie. - wzdrygnęła się. - Szczęście, że nie ma tu moich znajomych, bo byłaby siara na cały tramwaj. - zaśmiała się pod nosem. - A teraz poważnie. Ile pamiętasz?

- Jechałem pociągiem do domu wraz z Yu... GDZIE JEST YURI?! - ocknąłem się oraz wstałem na równe nogi. - Cholera... Cholera, cholera, cholera, cholera!

- Uspokój się! - warknęła dziewczyna i dała mi z liścia w policzek. Za co?!

- Mogłaś delikatniej.. - jęknąłem pocierając obolałe miejsce.

Dopiero teraz zorientowałem się co właściwie się wydarzyło. Czyżby pociąg w coś przydzwonił? Najpierw było ciemno... Chwyciłem Yuriego za rękę, a potem.. A chwilka. To ja przydzwoniłem. Przejechałem sobie dłonią po twarzy. Co tutaj się stało? Jak?

- Nie wyglądasz na jakiegoś inteligentnego. - mruknęła dziewczyna. - IQ nie grzeszysz prawda staruszku?

- Widziałaś może takiego chłopaka co siedział obok mnie? - zapytałem ignorując jej docinki. Nie jestem głupi...

- Człowieku. Jestem z innego wagonu. Jak miałam go widzieć? - westchnęła. - Pociąg prawdopodobnie uderzył w drugi nadjeżdżający z naprzeciwka. Nie wiem jak to się stało i Ci tego nie wytłumaczę. Może ktoś przełączył tory i zapomniał je przywrócić do poprzedniego łączenia. Mnie nie pytaj wróżbitą nie jestem.

- Rozumiem... A-ale.. Naprawdę nie widziałaś takiego chłopaka?

- Jakiego? Wiesz ilu jest facetów na świecie? Chociaż opisz jak wyglądał. - no tak... w sumie racja...

- To czarnowłosy Japończyk, który nosi okulary. Wzrostem jest raczej mi do ramion. Jest strasznie nieśmiały, ale chamski dla mnie. Był ubrany na czarno, wracaliśmy z cmentarza... - spojrzałem na nią wzrokiem pełnym nadziei. Dziewczyna posmutniała i pokręciła przecząco głową.

- Wybacz. Nikogo takiego nie widziałam. - powiedziała cicho. 

- No przecież nie rozpłynął się w powietrzu... - podszedłem do foteli i oparłem się o nie dłońmi. - Muszę go znaleźć!

- Zaczekaj! - krzyknęła. - Za chwilę przyjedzie ambulans! Krew Ci cieknie po czole, a ty chcesz szukać jakiegoś chłopaka?

- Co? - spojrzałem na dłoń, która niedawno miała kontakt z moją twarzą. Faktycznie. - Yuri to nie jakiś chłopak! 

- Ale co możesz zrobić?! Wszyscy tutaj są w zbyt wielkim szoku. Każdy jest poddenerwowany, rozdrażniony i zagubiony. Niektórzy są w ciężkim stanie, kilka osób już umarło na moich oczach. Ciebie wybudzałam dobą godzinę. Pomyśl o wszystkich pasażerach, a także o sobie! Czy biegający po pociągu siwulec nachalnie wypytujący każdego o pewnego chłopaka nie sprawiłby większych problemów? To nie czas na chowanego byś szukał jak opętany wariat! Zrób to dla siebie oraz tego Yuriego i na początek się uspokój! - krzyknęła. Odetchnąłem, gdy skończyła. AMEN.

- Może i masz rację... W sumie jakby ktoś go znalazł to by mu pomógł, prawda? - uśmiechnąłem się delikatnie.

- Właśnie. Odetchnij. Wdech... I wydech... Jakbyś parł. - prychnąłem i odwróciłem wzrok w stronę okna.

- Mam nadzieję, że nic mu nie... - zauważyłem leżące ciało nieopodal pociągu. - YUUUUURI!!!!

Widząc czarnowłosego nieprzytomnie leżącego na tej zimnej ziemi przestałem racjonalnie myśleć. Zamiast jak człowiek wybiec przez drzwi wolałem wyskoczyć przez pęknięte okno. Oczywiście skutek był jeden. Wylądowałem po drugiej stronie twarzą w ziemi z dodatkowymi ranami na ciele. Ignorowałem krzyki niebieskowłosej, rozwścieczonej dziewczyny i jak najszybciej doczołgałem się do chłopaka.

- Yuri, Yuri, Yuri! Żyjesz?! Powiedz, że tak! Odezwij się! Daj mi znak! - zacząłem nim trząść z całej siły. - Kuźwa jak nie przeżyjesz to Cię zabije!

Nie odzywał się. Jego twarz nie wyrażała nic. Wyglądał jakby był pogrążony we śnie.

- N-nie rób mi tego... Dobrze? - poklepałem go po policzku. - No już budzimy się...

Moje oczy zaszły łzami. Błagam... nie. Nie, nie, nie, nie...

- Yuri nie żartuj sobie ze mnie, dobra?! Budź się do cholery! Proszę.. Yu-Yu... ri... K-kocham Cię... 

Przytuliłem się do jego martwego ciała.

- Przepraszam Yuri... Przepraszam Cię za wszystko co zrobiłem.. Wiem, że już na to za późno. Spóźniłem się. Cholernie się spóźniłem. Przepraszam, że byłem takim idiotą. Dlaczego od początku do Ciebie nie podszedłem? Poznałbym Cię szybciej, zakochał... Nie doszłoby do tej sytuacji. Zaufałbyś mi w pełni. Przepraszam, naprawdę... Kurwa jestem takim idiotą... Yuri.. Przepraszam. Jesteś.. Byłeś najlepszym co mnie w życiu spotkało.

Łzy już swobodnie spływały po moich policzkach i opadały na czarną bluzką Katsukiego zostawiając na niej okrągłe plamki. Gdybym tylko mógł cofnąć czas...

- Kurwa mać nowa koszula, a ty mi ją zasmarkałeś swoimi glutami! Odsuń się pojebie i daj mi oddychać.

Otworzyłem szeroko oczy. To nie sen, prawda? To się dzieje naprawdę, tak?!

- Yuri! - przytuliłem go mocno. - Nie umieraj nigdy więcej.

- Spałem idioto. - warknął mierząc we mnie swoimi brązowymi oczami. - I.. dziękuję za Twoje słowa.

Otarłem dłonią zapłakane policzki i przybliżając się do chłopaka namiętnie go całując. Wsadziłem swoją dłoń w jego miękkie włosy jednocześnie przyciągając go mocniej w moją stronę. Chłopak mruknął zarzucając swoje ręce na moją szyję. Nie pamiętam kiedy ostatnio tak zachłannie Cię całowałem. Uwielbiam te Twoje miękkie usta i zwinny języczek. Doprowadzasz mnie do szału nawet po wypadku kolejowym...

Nie obchodziło nas to co się dzieje dookoła. Ani krzyki ludzi, ani odgłos wyjących syren nie był w stanie teraz nam przeszkodzić. Kocham Cię, Yuri.



***

Hey!

PRZEPRASZAM za moją nieobecność. No tak jakoś... Nie mam wytłumaczenia. Po prostu wena.

I ostatnio chęć na nowe FF z MysMes mnie dobiło. ( 6 książek = R.I.P.)

Dziękuję Wam za wszystko, a w szczególność za wytrwałość. <3

Mam nadzieję, że wytrzymacie do końca tej książki. A teraz zła informacja... Zostało 6 części do końca. Hyhyhyhyhyhyhyhhyhyhhyhyhyhyhyhyhyhyhyhyhyhyhyhyhyhyhyhyhyhyhyhyhyh...

lololololololololololololololololol

Odbija mi.

Do napisania,

Sashy ;3

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro