#3

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

- Viiiiiiictooooorku! "Napisze do Ciebie", tak? - zaświergotał Chris znacznie przeciągając moje imię. Spojrzałem na niego z politowaniem siadając na swoim miejscu w ławce.

- To aż takie dziwne, że chcę kogoś poznać? - zapytałem przymrużając oczy. Z torby powoli wyciągnąłem podręcznik na zbliżającą się lekcję.

- To nie jest dziwne, że chcesz kogoś poznać.. Tylko, że TY chcesz poznać GO. - powiedział Phichit siadając obok. Prychnąłem na jego słowa.

- Brzmisz jakbyś był zazdrosny. - oznajmiłem podpierając swoją twarz na ręce. - Może jakieś małe randez vous? 

- To, że masz pociąg u większości uczniów obojga płci w tej zacofanej szkole to nie znaczy, że wśród nich do stóp lgnie Ci Phichit. - mruknął Yurio próbując rozprawić się z niesfornym blond kosmykiem, który opadał na jego prawe oko. Kiedy już praktycznie się poddał nachylił się do niego Otabek i zwinnym ruchem zaczesał jego włos za ucho.

- Ciuu, ciuu... - szepnął uśmiechając się szeroko. Powstrzymywałem się od pikantnego komentarza dotyczącego Otayuri. Yurio odwrócił głowę od nas zapewne chcąc ukryć rumieńce jakie pojawiły się na jego bladych polikach.

- O ile się założysz na hard yaoi? - mruknął w moją stronę JJ co skwitowałem szerokim uśmiechem. Chris widząc mój wyraz twarzy uniósł wysoko jedną brew. Pokiwałem przecząco głową odmawiając szatynowi.

- Co takiego czai się w tych waszych zapchanych, brudnych myślach? - zagaił Chris zaciekawiając się naszym szeptom. 

- Nic takiego. - zaśmiałem się. - Takie ciężkie myślenie JJ. Wiesz.. Trzeba chłopaka podbudować.

Szatyn spojrzał na mnie zabijając mnie wzrokiem. Uniosłem wysoko ręce odwracając się do wszystkich tyłem, a przodem do tablicy. Darky... Kim jesteś i co w sobie skrywasz? Jak to możliwe, że znasz każdego, a nikt nie zna Ciebie? Intrygujesz mnie. Chcę odkryć Twoją tajemnicę. Nawet jeśli będę musiał znaleźć Cię po IP komputera. Nie poddam się tak łatwo.

- Ooo... - rozczulił się Yurio. - Nikiś się zakoooochał.

- Po czym to stwierdzasz? - spojrzałem na niego unosząc wysoko brew.

- Nie zaprzeczyłeś. - zaśmiał się. Ciągle zapominam, że pomimo jego dziecinnego wyglądu i sylwetki, ten chłopak ma wciąż 17 lat oraz niesamowitą zdolność wprowadzania ludzi w kozi róg.

- Nie jestem w nim zakochany. - burknąłem pod nosem. Jak mogę zakochać się w osobie, która kazała mi spieprzać już na początku rozmowy? Może trochę przesadzam... Na początku znajomości.

- Potrafiłbyś udowodnić? - na twarzy blondyna pojawił się chytry uśmieszek, który świadczył tylko o problemach. Tego wolałem uniknąć. Nie chciałem tego zaczynać, nie z nim. Ale moja duma nie może pozostać urażona. Nie dam mu się. - Victor, którego znam jest bezdusznym łamaczem damskich i męskich serc, dla którego uczucia są tematem tabu. Więc.. Co ty na małe wyzwanie?

- Dawaj. - nachyliłem się do niego. Naszą rozmowę przerwał dzwonek, którego brzmienie rozeszło się po korytarzach liceum. - Na przerwie.


Blondyn oparty o parapet w zamyśleniu spoglądał na biały sufit szkoły jakby szukał inspiracji na kolejne, trudne do przejścia wyzwanie. Yurio może i wygląda jak dziecko, ale to były tylko pozory jego 17-letniego żywota. W rzeczywistości potrafił zaskakiwać swoimi wybitnymi pomysłami, które potrafiły zbić z nóg najwyższej klasy urzędnika. Westchnął cicho po raz kolejny poprawiając swoje długie, blond włosy sięgające do ramion.

Spojrzałem na pozostałą trójkę. Chris jakby z przejęciem wpatrywał się na Pilsetskyego chcąc jak najszybciej usłyszeć jego wyzwanie, JJ niezbyt zainteresowany tematem rozglądał się dookoła szukając dla siebie lepszego zajęcia. Padło na podglądanie podwiniętej spódnicy dziewczyny, która przechodziła akurat obok szatyna. Otabek z fascynacją obserwował powolne myślenie Yuria. Od zawsze po cichu go podziwiał, ale nie chciał wyznawać swoich uczuć jako pierwszy i prawdopodobnie ostatni. Phichit z kolei spędzał kolejną godzinę na Chattingu pisząc z losowymi osobami o pierdołach otaczającego go świata.

- Mam! - uśmiechnął się szeroko blondyn wpatrując zawzięcie w jeden punkt. Wskazał dłonią na osobę pod ścianą i odwrócił się do mnie twarzą. - Nadal jesteś taki pewny siebie? - zapytał patrząc na mnie spod gęstych rzęs.

- Oczywiście. - zacisnąłem zęby nieco zniecierpliwiony. - Yurio błagam pośpiesz się za chwilę mamy lekcję, a ja nie mam wie..

- Pocałuj Yuriego. - powiedział, a mnie zamurowało. Że ja kurwa przepraszam co mam zrobić?! - Ale przed tym, podrywaj go. Masz jeszcze jakieś siedem minut. Powodzenia.

- Że co?!

- Robi się ciekawie. - zaśmiał się JJ odrywając wzrok od kobiecych wdzięków. - Dawno nie widziałem Victora w akcji.

- Wymiękasz? - blondyn wydął wargi robiąc smutną, ale jakże irytującą minę.

Bez słowa odwróciłem się i zacząłem podążać w kierunku czarnowłosego. Nie byłem do końca pewny tego co robię. Naprawdę muszę coś udowodnić raniąc osobę, której praktycznie nie znam? Ledwo co łapię z nim raz na ruski rok kontakt wzrokowy, gdzie każdy z nas walczy z determinacją o nieodwracanie wzroku. 

Stój Victor! Czym ty w ogóle się zamartwiasz? Już nie raz wykonywałeś takie zakłady czy też testowałeś wypindrowane dziewczyny, które zapewniały o swojej wierności ich chłopakom. Biedacy.. Do dziś im współczuję.

Ale jak ja mam do niego zagadać? Zwykłe "hej" byłoby najlepsze, ale czy nie dziwne, że tak nagle...? Może ja nie chcę go skrzywdzić... Stop! Po prostu podejdę i wykonam to zadanie! Poderwę, pocałuję i zostawię, tak? To nie jest takie trudne! Więc czemu ja tak się przejmuję?!

- Eee...

Usłyszałem cichutki pomruk przed sobą. Cholera. Tak się zamyśliłem, że nie zauważyłem kiedy przycisnąłem go do ściany swoim ciałem.

No to zaczynamy.

***

Hey!

Jak tam xD ?

Kolejny rozdział, uff... Dzieje się, dzieje, a w planach tyle pomysłów, że nie wiem jak je tu pomieścić.

Dziękuję Wam za wszystko <3

Do napisania,

Sashy ;3

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro