Rozdział 12

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

- Jesteś idiotką - powiedziała do lustra Evie wpatrując się w samą siebie ze wściekłością. Dawno nie była na siebie aż tak zła, nawet wtedy gdy dowiedziała się że to jej wina że jej babcia nie żyje. To było chore, że bardziej przejęła się wtedy pobitym Regulusem, niż swoją babcią.

Dalej była w pokoju życzeń doglądając Blacka co jakiś czas, lecz sama już nawet nie próbowała się położyć, tylko prowadziła wściekłą rozmowę z samą sobą, gdy Regulus spokojnie sobie spał, ona ciągle mówiła jaką idiotką była bijąc go i wyżywając się na nim, gdy zaraz chciała walnąć pięścią w lustro.

- Harris uspokój się już - powiedział głośno Reg lekko znudzonym już tonem, na co Evie szybko odwróciła się i spojrzała w stronę chłopaka.

- Czemu nie śpisz? - zapytała dziewczyna szybko podchodząc do chłopaka, aby zaraz już spokojniej usiąść na krańcu jego łóżka.

- Bo wstałem? - powiedział Black jakby to było logiczne, a krukonka cicho westchnęła.

- Przepraszam, nie chciałam Cię obudzić - powiedziała Harris i spojrzała na niego przepraszająco.

- Dobra ale weź już tak siebie nie wyzywaj - powiedział ślizgon, co wydawało się Evie troską więc spojrzała na niego zaskoczona, a ślizgon odchrząknął. - Bo przy tym nie da się spać - dodał jakby dla wyjaśnienia bardzo oschłym tonem Black, przez który od razu poczuła się dziwnie. Jak mogła myśleć że on ma zamiar się o nią troszczyć? Aż tak i to tak szybko brakowało jej uczucia troski? Jedyne już straciła bezpowrotnie i musiała nauczyć się z tym żyć.

- Jasne - powiedziała dziewczyna delikatnie przyglądając się brzuchowi chłopaka i na bandaż, który był we krwi. To ona aż tak mocno mu walnęła? - Muszę Ci wymienić bandaż, bo zaraz zaschnie i się przyklei oraz będzie przeciekać.

- Nie potrzebuje twojej pomocy. Sama mi to zrobiłaś, więc niby z jakiej racji mam Ci zaufać, że jak tego nie zdejmiesz to mnie nie dobijesz? - zapytał kpiąco Regulus, a Evie westchnęła.

- Nie wiem. Przepraszam - powiedziała delikatnie się czerwieniąc ze wstydu. - Żałuję i to bardzo, przepraszam. Co mogę zrobić abyś wybaczył? - zapytała ponieważ chciała pozbyć się cholernych wyrzutów sumienia które ją przez to dręczyły.

- Masz przysiądź, że już nigdy mnie nie uderzysz i jak powiem, że masz mnie nie dotykać, masz tego nie robić - powiedział Black, ciekawy czy Harris się zgodzi.

- Przysi...

- Nie. Nie tak - powiedział Black po chwili. Wyciągnął różdżkę, a zaraz z komody kartkę i pióro. - Daj dłoń, którą nie piszesz - powiedział, a dziewczyna dała tą dłoń na której Black zaklęciem rozciął ranę, a ona już wiedziała o co mu chodzi.

- Zapisz to co przysięgłaś i mów co przysięgasz. Regulus Arcturus Black - powiedział Regulus, a dziewczyna delikatnie zamoczyła kraniec pióra w ranie.

- Ja Evie Megan Harris przysięgam, że nigdy nie uderzę Regulusa Arcturusa Blacka chyba, że mi na to pozwoli, oraz gdy powie, że mam go nie dotykać nie dotknę go - powiedziała dziewczyna zapisując to samo na pergaminie oraz pisała jeszcze słowa które on jej dyktował. Później Black sam sobie rozciął rękę pisząc coś jeszcze, ale dziewczyna skupiła się na swojej ręce, która ją strasznie piekła.

- Już - powiedział Regulus który skończył zaklęcie, a dziewczyna spojrzała na niego ze strachem, ale i lekkim zachwytem, który nie wiadomo skąd się wziął, lecz i tak przeważał strach.

- Wiesz że to jest potężna czarna magia, prawda? - zapytała Evie chłopaka który wyczuł jej strach.

- Wiem o tym, ale to nie oznacza, że musisz się mnie bać kochana - powiedział Black słodkim tonem, który jednak bardziej przerażał niż słodził. Wiedział o tym bardzo dobrze, ale za to, że go pobiła, chciał ją trochę nastraszyć. - Naprawdę się mnie nie bój krukoneczko - mówił słodkim tonem co kojarzyło jej się strasznie z tym, gdy w niektórych książkach jakiś przestępca uspokajał swoją ofiarę po to aby chwilę później leżała martwa na ziemi, a chłopak mówiąc to uleczył jej rękę, która jeszcze krwawiła i zaraz po tym swoją. Szkoda, że umiał tak robić tylko z ranami które sam wyrządził, bo tak to dawno każda rana by zniknęła.

- Okej - powiedziała tylko dziewczyna chcąc iść z tamtąd jak najszybciej.

- Przebierzesz mi bandaże? - zapytał już dosyć normalnie, a dziewczyna pokiwała głową i pomimo tego, że za każdym razem kończyło się na tym, że dziewczyna ufała osobie i zazwyczaj ginęła, ona postąpiła identycznie. Zaufała mu, pomimo strachu, bo życie w strachu było okropne, a te czasy świadczyły o tym wybitnie i był on nie unikniony, a nie chciała się wtedy jeszcze kolejnej osoby bać. W końcu sam powiedział, że wcześniej chciał aby tu przyszła aby się zapytać jak się czuje, prawda? Więc raczej nie miała powodu by się go bać.

- Tak - powiedziała i delikatnie posadziła go w wygodny dla siebie sposób do zmiany bandaża. - Nie ruszaj się - powiedziała i zaczęła ściągać bandaż. - No nie ruszaj się - powiedziała krukonka, gdyż ślizgon naprawdę się wiercił.

- Łatwo Ci mówić. Wiesz jak to jest nie przyjemne? - zapytał chłopak zdenerwowany, a dziewczyna cicho westchnęła.

- Wiem o tym o wiele bardziej niż może Ci się wydawać - powiedziała Evie, gdyż niestety duża część jej życia w Hogwarcie była nie za bardzo przyjemna, a sam Black zdawał się być tym faktem zaskoczony lecz się nie odezwał, a po chwili dziewczyna delikatnie, ale sprawnie zdjęła bandaż.

- Teraz załóż - powiedział widząc że dziewczyna ma już bandaż ale nic z nim nie robi.

- Muszę przejrzeć jeszcze rany - powiedziała dziewczyna wpatrując się w klatkę piersiową chłopaka.

- Nie patrz się tak na mnie - powiedział chłopak stanowczym tonem, a dziewczyna spojrzała na twarz chłopaka i spostrzegła delikatne rumieńce na policzkach.

- Dobrze - powiedziała krukonka sama przy tym delikatnie się zaczerwieniając i zaczęła na nowo delikatnie smarować jego rany. Na początku szło dobrze, ale gdy doszło do jednej z ran było gorzej.

- TĄ ZOSTAW! - krzyknął Regulus, gdy dziewczyna tylko minimalnie musnęła ranę, a ta cała zaczęła go boleć.

- Regulus proszę - powiedziała dziewczyna nie chcąc odpuścić. Chciała posmarować tylko jego ranę, ale ten rzucał się jak oszalały.

- Nie. Nie dotykaj jej - powiedział ślizgon, a dziewczyna westchnęła.

- Proszę Cię - powiedziała Evie, a chłopak pokręcił głową na nie. - Proszę Cię, jeden jedyny raz - powiedziała i delikatnie dotknęła jego ramienia, a Black spojrzał na nią z furią w oczach.

- Dobra - zgodził się w końcu, a dziewczyna najdelikatniej jak potrafiła dotknęła rany, a Black magicznie chciał się teraz położyć oraz za sekundę wstać i tak ciągle.

- Cholera jasna - powiedziała dziewczyna już porządnie zdenerwowana, gdy Black po raz kolejny się położył. Szybko i delikatnie usiadła na końcówce klatki piersiowej chłopaka i jedną ręką delikatnie przytrzymała go w jednym miejscu, a drugą zaczęła powoli smarować. Black co chwilę syczał, krzyczał, warczał i wiercił się, lecz w końcu udało Evie się go posmarować.

- Nareszcie - powiedział Black gdy rana była już posmarowana.

- Jeszcze bandaż mój drogi kolego - powiedziała Evie, a Regulus tylko zaczął burczeć coś, że wie i spojrzał w stronę zegara. Było dziesięć po północy, czyli prawie pół godziny się z tą raną użerali, a wtem Evie zaczęła delikatnie ale dosyć ciasno owijać go bandażem.

- Nareszcie - powiedział ślizgon, a dziewczyna w duchu bardzo się z nim zgadzała. Delikatnie ułożyła go na łóżku i zaczęła głaskać po włosach tak jak wcześniej, ale chłopak nic już nie powiedział, aby go puszczała czy, że ma go nie dotykać, tylko dał się spokojnie położyć do snu i zasnął. Dziewczyna chciała wstać gdy chłopak złapał ją za rękę przez sen i nie chciał wypuścić, a krukonka po prostu odpuściła nie chcąc się szarpać i po chwili siedzenia osunęła się na łóżko, a dokładniej na ramię ślizgona.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro