Rozdział 19

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Evie chodziła wściekła od paru dni. Regulus od pocałunku unikał jej jak ognia. Skończyło się na tym, że jakby nigdy nic rozeszli się, a chłopak przed odejściem delikatnie ją pocałował. A teraz jej unikał. Dawno dziewczyna nie była aż tak wściekła. Od wyjazdu Taylorów już w ogóle ją szlag trafiał, a wyjechali wczoraj. Ale też wiedziała, że Black został w szkole, ponieważ wmówił rodzicom, że ma dużo nauki, więc miała zamiar go dręczyć, póki nie dowie się co zrobiła źle.

Przerwa świąteczna w Hogwarcie wydawała się dziewczynie zawsze ciekawa, ale zawsze wracała na święta do babci, lecz teraz nie miała zamiaru wracać do domu. Powinna się cieszyć, zawsze chciała zobaczyć jak to tutaj wygląda. Ale nie teraz. Teraz była wściekła jak osa przez Regulusa Blacka i nie potrafiła cieszyć się niczym, a gdy dowiedziała się, że będą robić jakąś uroczystość świąteczną przy stole była zirytowana. Strasznie mało osób zostało w Hogwarcie. Ona, Black i zaledwie 5 uczniów.

- Gdzie jest to cholerstwo?! - zawołała wściekła wypatrując swojej czerwonej sukienki, którą była pewna, że wyciągała. Patrzyła za nią i zobaczyła, że leży na łóżku Pandory.

Jakim cudem? pomyślała dziewczyna i wzięła sukienkę kierując się do łazienki. Ubrała się w nią, założyła buty, rozczesała krótkie włosy i prawie od razu skierowała się na specyficzną ucztę, wręcz biegiem, bo jeszcze chwila i będzie spóźniona.

Wbiegła do pomieszczenia cicho dysząc, na co wszyscy zgromadzeni spojrzeli na nią. W tym też Regulus, który siedział w czarnej koszuli i spodniach od garnituru. Dziewczyna spojrzała na niego ze zdenerwowaniem, a z jeszcze większym, gdy zobaczyła, że jedynym miejscem przy małym stole zostało to właśnie obok niego. Przeklinając w głowie usiadła obok niego i jakiejś pierwszoklasistki. Evie grzecznie przywitała się i przeprosiła za spóźnienie.

Zaczęły się rozmowy (głównie ze Slughornem), a dziewczyna ciągle wpatrywała się w Blacka. Nie było żadnych ślizgonów, więc raczej nikogo to nie interesowało. Tak właściwie to większość była krukonami, a jeśli już był ktoś z innych domów, to byli to pierwszoklasiści, którzy raczej mieli ich gdzieś wpatrując się w jakiś punkt, lub rozmawiając z niektórymi nauczycielami.

- Jak długo masz zamiar przede mną uciekać? - zapytała Evie szeptem przesuwając się w stronę Regulusa. Przełknął cicho ślinę i odważył się na nią spojrzeć. Widział, że był zdenerwowany tym jak to się toczy, ale też zaskoczony.

- Nie uciekam przed tobą - odpowiedział, ale gdy to mówił odwrócił od niej wzrok.

- Unikasz mnie. Jeśli mnie nie unikasz, to zaraz po tej całej uczcie masz przyjść tam gdzie zawsze - powiedziała dziewczyna, a chłopak spojrzał na nią, ale nic nie odpowiedział i spojrzał na Slughorna, który ciągle coś mówił. Wychwyciła specyficzne spojrzenie Mcgonagal. Ciągle się na nich patrzyła w widocznym zaskoczeniu i niezrozumieniu. Evie uśmiechnęła się jak gdyby nigdy nic, ale Mcgonagal dalej wpatrywała się w nią tym samym niezrozumiałym wzrokiem, więc czarnowłosa po prostu odwróciła wzrok i również wpatrywała się w Slughorna.

Kiedy uczta dobiegła końca Regulus jak poparzony zerwał się z siedzenia i wyszedł. Evie zauważyła, że naprawdę szedł w stronę pokoju życzeń, co ją właściwie zaskoczyło, ale również tam poszła doganiając go piętro przed miejscem docelowym. Szli ramię w ramię, ale jednak dziewczyna musiała prawie biec, aby go dogonić. Wpatrywała się w jego twarz, ale nie potrafiła w żadnym stopniu wyczytać jego emocji.

- Jesteśmy tu sami - powiedziała dziewczyna wpatrując się w chłopaka, chcąc jakoś zacząć rozmowę. - Chcę wiedzieć dlaczego mnie unikasz - powiedziała od razu, a chłopak krótko na nią spojrzał, ale zaraz przyspieszył jeszcze bardziej, a Harris naprawdę musiała biec, aby go dogonić.

- Nie unikam - powiedział Regulus, a jej zielone oczy spojrzały na niego wścibsko.

- Kłamiesz - wysyczała wręcz dziewczyna, a chłopak jeszcze bardziej przyspieszył.

- Black, do cholery - powiedziała i próbowała wskoczyć mu na barana, przez co Regulus wywrócił się na brzuch, a zaraz na niego upadła dziewczyna.

- Kobieto, co ty robisz?! - wywrzeszczał chłopak na nią i obrocił się w jej stronę, przy tym ją wywalając.

- Usiłuje zrozumieć o co ci chodzi i nadążyć za tobą! - krzyknęła dziewczyna wdrapując się na niego spowrotem. - Dla mnie to nie jest normalne, że jednego dnia całujemy się i jest wszystko świetnie, a następnego udajesz że mnie nie ma! - powiedziała, a chłopak zaczerwieniony wpatrywał się w nią.

- Nie udaje, że Cię nie ma - powiedział chłopak szeptem, a dziewczyna spojrzała na niego zirytowana.

- Ale nie zachowujesz się tak jakbym była - powiedziała dziewczyna i westchnęła. - Reg... Jak się pocałowaliśmy, to chciałeś tego, zależy Ci na mnie...? - zapytała cicho, schodząc równocześnie ze ślizgona, który zamarł.

Nie rozumiał jak mogła o to pytać. Dla niego było oczywiste, że zależało. Całowali się. To nie było byle co.

- Zależy mi na tobie - powiedział Regulus, dopiero gdy czarnowłosa zaczęła odchodzić. Ledwo co usłyszała jego słowa, ale zatrzymała się.

- Żałujesz? - zapytała, a serce wręcz wyskakiwało jej z piersi. Czuła, że drży.

- Nie. Zrobiłbym to ponownie - powiedział chłopak po chwili milczenia.

- To czemu mnie unikałeś? - zapytała, a Reg zaczął się do niej ponownie zbliżać.

- Nie unikałem - odparł Black, gdy Harris ze zdenerwowaniem wyrzuciła ręce w górę.

- Właśnie, że unika... - zaczęła, ale zaraz zostało jej to przerwane przez Regulusa. Niby gwałtownie, ale jednak delikatnie pocałował dziewczynę, która delikatnie oddała pocałunek.

- Jeśli uważałaś to za unikanie, to przestanę tak robić - powiedział chłopak przerywając tym pocałunek i się od odsunął. Zagryzł wargę, oczy delikatnie zmrużył, a ręce delikatnie wyginał. Stresował się. Zachowywał się tak samo, gdy Evie powiedziała, że będą jeździć na łyżwach. Nawet jakiś czas później Regulus potwierdził, że się wtedy stresował.

- Czym się stresujesz? - zapytała Evie, ale nie usłyszała odpowiedzi i nie naciskała. Nie chciał mówić, więc nie musiał. Weszli do pokoju życzeń, a Harris spojrzała na Regulusa.

Czarne włosy dzisiaj były w strasznym nieładzie. Zawsze były w lekkim nieładzie, ale miały jakieś ułożenie. Teraz po prostu były rozwalone wszędzie gdzie się dało. Zielone oczy były zmęczone, a wory pod oczami tylko to potwierdzały. Jego twarz była po prostu zmęczona, a ciało zachowywało się tak, że był wręcz przygarbiony.

Evie spoglądała na chłopaka i podeszła przytulając go.

- Nie musisz mi nic mówić, Reggie - powiedziała dziewczyna, a chłopak mocno ją również przytulił. Nawet nie zdawała sobie sprawy, jak tym jednym objęciem dużo dla niego zrobiła. Gdy tragicznie dzieje się w domu i nie chcesz do niego już wracać, ale będziesz musiał oraz do tego robić tragiczne rzeczy, dobrze jest mieć chociaż mały promyk nadziei, że jakoś się z tego wyjdzie.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro