Rozdział 10

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Dziewczyna powoli skierowała się do zejścia z lodowiska, chcąc już iść do dormitorium. Ku jej dużemu zdziwieniu, Regulus dalej jeździł pilnując nóg, gdyż postanowił, że i tak musi iść trochę po niej, aby nic nie było podejrzane.

- NARA STARY ZGREDZIE! - wrzasnęła ile sił w płucach i zaczęła uciekać, a Regulus na te słowa podskoczył na łyżwach i się wywrócił, przez co dziewczyna dostała napadu głupawki.

- ZAMKNIJ SIĘ! - wywrzeszczał Black, któremu zrobiło się trochę wstyd, że w ogóle sobie na coś takiego pozwoliła. - NIENAWIDZĘ CIĘ! - wrzasnął, a dziewczyna cicho się zaśmiała i wyszła przez drzwi, kierując się do dormitorium, uważając czy nie ma nigdzie prefektów. Wszystko było fajnie, szła spokojnie, ale wszystko co dobre musi się skończyć.

- Evie gdzie ty się tak szlajasz? O trzeciej nad razem? - zapytał głos damski, a dziewczyna gwałtownie spojrzała w stronę z którego on się wydobywał.

- Alex? Co ty tu robisz? - zapytała Harris, a Taylor spojrzała na dziewczynę jak na walniętą.

- Mam dzisiaj dyżur - powiedziała ślizgonka, ku kompletnemu szoku krukonki. - Przecież jestem prefektem naczelnym. Też mam dyżur - dodała dziewczyna, a krukonka westchnęła.

- Wiem, wiem tylko nie myślałam, że dzisiaj...

- To Cię nie upoważnia do samotnego szlajania się po zamku - powiedziała Alex i skierowała się do pokoju wspólnego krukonów. - No chodź, odprowadzę Cię - powiedziała, gdy krukonka dalej stała w miejscu i już bez przeszkód dotarły do dormitorium.

- No to dziękuję - powiedziała Evie z uśmiechem, a Alex westchnęła.

- Minus dziesięć punktów dla Ravenclaw'u - powiedziała Taylor spoglądając na brunetkę, która westchnęła. - Mówiłam Ci ostatnio, że ostatni raz Ci odpuszczam. Jak coś obiecuje, to obiecuje - powiedziała Alex, a Harris pokiwała głową. - Fo zobaczenia.

- Do jutra - powiedziała Evie i poszła do swojego pokoju wspólnego, a zaraz po tym do dormitorium i wskoczyła na łóżko w ciuchach, obiecując sobie, że jutro wstanie wcześniej i się ogarnie.

~

- Ale się nie wyspałam - powiedziała do siebie dziewczyna wstając, a jak na zawołanie spojrzała na nią jedna dziewczyna z jej dormitorium.

- Bywa tak czasami - powiedziała dziewczyna, która zawsze była pozytywna. Pandora Monte była dziewczyną, która była zauroczona każdym zwierzęciem jakie istniało oraz żyła we własnym świecie, przez co często nie słuchała. Czasami gdy ktoś ją wręcz dręczyć, ona mogła nawet tego nie zauważała przez swoją pozytywność i się uśmiechała.

- Reszta już poszła? - zapytała, gdyż trzy dziewczyny z jej dormitorium zazwyczaj spały o wiele dłużej od niej.

- No tak. Tylko ja mam okienko na pierwszej lekcji - stwierdziła słusznie Pandora, a dziewczyna gwałtownie zerwała się z łóżka zaplątując się przy tym w kołdrę.

- JAK?! - wrzasnęła przestraszona wręcz dziewczyna, gdyż pierwszą jej lekcją była transmutacja, a krótko mówiąc nauczycielka jej nie lubiła. - Czemu mnie nie obudziłaś? - zapytała bardzo zdenerwowana Evie.

- Uroczo spałaś, wyglądałaś tak cicho i niewinnie. Pewnie śniło Ci się coś fajnego i nie chciałam Cię budzić - powiedziała Pandora i właściwie miała rację, ale nie chciała się do tego przed nią przyznać.

- Dobrze, ale proszę Cię obudź mnie następnym razem jak będę za długo spać - powiedziała łagodniejszym już tonem, gdyż nagle zrobiło się jej dziewczyny żal. Widywała czasami jak ktoś do niej krzyczał, bo niby przez jej dziwactwo go nie rozumiała, co nie miało dla niej większego sensu. Skoro podobno nie rozumiała to jak podniesie ton niczego to nie zmieni, ale nie zmieniało to faktu, że nie chciała jej tego przypominać, a tym bardziej w jakikolwiek sposób jej dręczyć. Sama była dręczona, wiedziała jak to jest i nie chciała napewno dręczyciela w najmniejszym stopniu przypominać.

- Jasne - powiedziała Pandora i zaraz sięgnęła po książkę o jakiś zwierzętach, którą czytała już milion razy, a Evie jak wariatka zaczęła biegać po całym dormitorium, aby chociaż zdążyć na drugą lekcje. Weszła do łazienki, szybko się przebrała i wzięła torbę kierując się do sali eliksirów i czekała. Nie opłacało jej się iść na transmutacje jak zostało jej tylko pięć minut lekcji przez które zapewne nauczycielka by na nią krzyczała, więc poszła od razu na drugą lekcje.

Po kilku chwilach zaczęły się zbierać tam już osoby z Ravenclaw oraz Slytherin'u i w ten oto sposób zaraz krukonka prowadziła rozmowę z rodzeństwem Taylor, a właściwie była przesłuchiwana i opierdzielana za szlajanie się po nocach, a pewna grupa ślizgonów przysłuchiwała się im z ciekawością.

- Może z Harris łaziłeś gdzieś po nocach? - zapytał uszczypliwie Sanders, a Regulus spojrzał na niego z widocznym zdenerwowaniem.

- Ciebie do reszty powaliło Sanders? Co ja nie mam co robić, żebym z jakąś szlamą po zamku łaził? Zresztą nawet jak nie miałbym co robić to bym z nią nie chodził - powiedział zdenerowany, że w ogóle o czymś takim śmiał pomyśleć, że mógł z nią się spotykać, nawet jeśli to była prawda.

- Uspokój się Reg, to tylko żarty - powiedział Danner, który trochę się przestraszył tak wybuchową reakcją Blacka.

- Tymi twoimi głupimi żartami możesz zniszczyć mi opinie, a ja na to nie pozwolę. Nie zadaje się z jakimiś głupimi szlamami, są brudni i jedyne do czego się nadają to szmaty do podłogi - powiedział Regulus twardym głosem. Ślizgoni słyszeli co mówi rodzeństwo i krukonka między sobą oraz oni też usłyszeli to co on mówi, a krukonke czy tego chciała czy nie cholernie to zabolało, tak jak za każdym razem, tylko wtedy nauczyła się to ignorować, ale teraz gdy to ustało nie była już aż tak uodporniona na wyzwiska. Krukonke to zabolało, a Sanderowi zainponowało.

- Oczywiście - powiedział Sanders i nie odezwał się już więcej, ale to właściwie nie dlatego, że nie chciał, a przyszedł Slughorn i nie dopuścił go ani razu do głosu.

- Cóż dzisiejsza lekcja będzie rywalizacją. Dobiorę was w pary i będziecie w tych parach rywalizować. Każdy eliksir będzie na różnym poziomie, a osoby zostaną podzielone ze względu na ich zdolności, będą mieć cięższe eliksiry do zrobienia - oświadczył Slughorn, a na twarzy dziewczyny pojawił się grymas. Miała obawę, że niestety ona wyląduje w osobą najmniej pożądaną przez nią w tym momencie. Pomimo, że dwójka Taylorów była również świetna w eliksirach i mógł ich dobrać w pary z nimi, to była prawie pewna, że Slughorn dobierze rodzeństwo w parę, a ona zostanie z osobą której naprawdę nie chciała teraz widzieć.

- Caleb, Chase, Regulus, Evie chodźcie - powiedział Horacy, a dziewczyna odczuła to samo nieprzyjemne uczucie co przed chwilą.

- Caleb i Chase będziecie razem, lubicie ze sobą rywalizować, a Regulus i Evie wy też będziecie razem - powiedział Slughorn, gdy do sali wpadł profesor Flitwick.

- Muszę zabrać Harris - powiedział mężczyzna. Jego mina była zmieszana, a krukonka miała wrażenie, że zaraz serce przestanie jej bić. Horacy również widział to zmieszanie na twarzy. Flitwick wydawał się być przerażony i smutny, na jej twarzy było widać jeszcze trochę współczucia. Nie wiedziała o co chodzi i jak miała być szczera chyba wolała nie wiedzieć.

- To bierz, jasne - powiedział nie wiedząc jak ma się inaczej zachować Horacy. - Zrobimy waszą rywalizację kiedy indziej - stwierdził. Regulus oparł głowę o dłoń kładąc ją na stole ze świadomością, że przez resztę lekcji będzie siedział tak naprawdę bezczynnie, a Evie usilnie próbowała się nie trzęść, gdyż przez całą sytuację zaczęła się naprawdę bać i skierowała się do wyjścia za nauczycielem.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro