002. Let him go...

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Zanim pozwolę wam przeczytać tą parodię oneshota, pragnę was przeprosić za to, że na razie nie wstawiam tu nic. Mam zaczętych ich aż sześć shotów, ale jest pewnien problem.

Kiedy tylko zaczynam coś pisać, to nagle w pewnym momencie załącza mi się blokada. Heh...

Obiecuję wam, że udostępnię te oneshoty, kiedy tylko będą gotowe. Nie chcę robić niczego na odpierdziel i wolę napisać je schludnie.

A teraz przedstawiam wam moje BARDZO krótkie pseudo dzieło zainspirowane odcinkiem 300.

Tak, ja wiem że to był sobowtór Mateusza, ale Mieciu tego nie wiedział... Kiedy go wtedy zobaczyłam po raz pierwszy w takim stanie, to prawie pękło mi serce 🥺

Miłego czytania, pozdrawiam.





Kiedy dotarł na miejsce tragicznego wypadku razem z resztą policji, zamarł... Nie mógł uwierzyć w to, co ujrzał. W tej jednej krótkiej chwili cały jego świat legnął w gruzach...

***

Jedenasty listopada, rok 2008. Jechał wtedy autokarem, a obok niego, od strony okna siedział blondwłosy mężczyzna trzymający w prawej dłoni różaniec.

Mietek zaczepił swojego towarzysza i poczęstował go pysznym sernikiem.

Wtedy nie przypuszczał nawet, że człowiek, który pomagał mu pałaszować ciasto zostanie jego nowym proboszczem i najlepszym przyjacielem...

Mateusz zawsze potrafił wysłuchać problemów Mietka. Zawsze również potrafił mu pomóc chociaż w drobny sposób nie oczekując nic w zamian.

Nocul zawsze był mile widziany na plebanii, a każda jego wizyta na niej kończyła się partyjką szachów, podczas której panowie urządzali sobie przyjacielskie pogawędki, najczęściej o śledztwach.

Mimo iż między nimi było dwanaście lat różnicy, to nie odczuwali jej. Jeden bez drugiego skrycie nie umiał żyć, a ich przyjaźń była dla nich cennym skarbem.

W głowie Nocula zakodowany był charakterystyczny i szczery uśmiech księdza. Zawsze, gdy Mateusz mu go posyłał, czuł jak jego serce się rozwesela.

Myślał, że ta przyjaźń będzie trwała już na zawsze...

Myślał...

***

Teraz stał oparty o maskę radiowozu i gorzko płakał. Nie potrafił spojrzeć na zwłoki przyjaciela... W jednej chwili jego serce pękło na milion kawałków, a ból jaki czuł po stracie bliskiej jego sercu osoby był niewyobrażalny...

W swoim życiu widział już wiele zgonów, jednak żaden nigdy nie wstrząsnął nim aż tak, jak ten jeden...

Wiedział, że jego życie już nigdy nie będzie takie samo, jak dawniej. Wiedział, że czasu nie da się cofnąć, lecz gdyby jednak istniała taka możliwość, to na pewno nie pozwoliłby mu odejść...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro