014. Smacznie i po ludzku [+18]

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

UWAGA!
Oneshot zawiera bardzo czarny i niepoprawny humor. Jeśli masz potężnego kija w tyłku, a żarty o kanibaliźmie cię nie bawią, to wyjdź stąd i nie komentuj, bo pousuwam twoje komentarze.

Autor oneshota nie promuje kanibalizmu i innych drastycznych czynów. Nie zachęcam też do nich, gdyż są to rzeczy niemoralne i obrzydliwe. Jak już mówiłem, jest to moje mocno spierdolone i skrzywione poczucie humoru.

Proszę się ze mnie nie śmiać, bo nigdy nie kroiłem ludzia, a z podstawami chirurgii mam tyle wspólnego, ile Hans Kloss z baletem.

Miłego czytania. Mam nadzieję, że nie zwymiotujecie w trakcie, bo są tutaj drastyczne opisy :D

PS. Nie umiem prowadzić show kulinarnych. Nigdy też ich nie oglądałem, ale mam nadzieję, że niczego nie spierdoliłem.

PS2. Jest sporo dialogów, bo to w końcu show kulinarne.

PS3. Chaotycznie w chuj.

Nie zabijajcie mnie, błagam XD

____________________

- Światła, kamera, akcja! - szepnął Grzelak, stojący po drugiej stronie kamery.

- A więc witam was w mojej zajebistej kuchni, nazywam się...

- A nie, czekaj. Nie nagrało się. - przerwał rudowłosy.

*podejście drugie*

- Witam was w mojej zajebistej kuchni! Nazywam się Mateusz Żmigrodzki i za chuja nie umiem gotować, ale moje show jest jedyne w swoim rodzaju. Jeśli liczysz, że pokażę tu jakieś błahe dania, to muszę cię rozczarować. - powiedział z dumą do swoich widzów.

Waldek z trudem tłumił w sobie śmiech, gdyż nie chciał zepsuć przyjacielowi nagrania. Mateusz widząc jego ucieszoną mordę również się powstrzymywał.

- Moje dania to kuchnia na wyższym poziomie. Tutaj nie znajdziesz nudnych i powtarzalnych rzeczy, ponieważ głównym składnikiem moich potraw jest mięso z najsmaczniejszego zwierzęcia na świecie, czyli z człowieka. Mieciu, zapraszam!

Wtedy do kuchni wszedł Nocul, który trzymał w łapskach martwe ciało księdza Jacka. Policjant położył zwłoki na stole, po czym spojrzał na blondwłosego.

- Jeśli inspektor dowie się o tym, to pójdę siedzieć razem z księdzem! - spanikował aspirant.

- Nie dowie się, bo Waldek wytnie ten moment podczas montażu filmu. A teraz spierdalaj, bo będziesz głównym składnikiem następnego odcinka.

Pulchny czym prędzej uciekł z miejsca zdarzenia, gdyż nie chciał mieć nic wspólnego z kulinarnym show przyjaciela. Matteo spojrzał w kierunku kamery i uśmiechnął się jak psychol.

- Naszą dzisiejszą potrawą będzie wątróbka z frajera oraz pyszne pureé z ziemniaczków. Nie będę wam pokazywał jak robić pureé, bo mi się nie chcę i nie mam tyle miejsca na kamerze. Jak chcecie się dowiedzieć jak zrobić pureé, to zapraszam do linku znajdującego się w opisie filmu. No chyba, że Waldek zapomni go wkleić. - wyjaśnił księżulek.

*Cięcie*

- Krok pierwszy, rozcinamy klatkę piersiową naszej ofiary i wyjmujemy z niej niepotrzebne na tę chwilę składniki.

Matias rozciął klatkę piersiową nieboszczyka. Rozpoczął od mostka, a skończył prawie na samym dole brzucha. Krew wypływała strumieniami na stół, a potem na podłogę. Księżulek nie przejął się bałaganem i po prostu jakby nigdy nic nałożył na dłonie lateksowe rękawiczki.

Przysunął sobie sporych rozmiarów miskę i wsadził łapsko w brzuch Jacusia, z którego wyjmował jelita. Nie było to wcale proste, gdyż flaki były bardzo długie i śliskie.

- Naszym głównym składnikiem jest oczywiście wątroba. Przepis na flaczki pojawi się w kolejnym odcinku. O ile oczywiście policja mnie najpierw nie schwyta.

Niebieskooki wsadził rękę w rozcięty brzuch i chwycił wątrobę, którą następnie wyrwał. Kiedy spojrzał na zakrwawiony organ, załamał się.

- Kurwa, no nie! Marskość wątroby? No tego bym się nie spodziewał po Jacku. Pierdolony alkoholik zjebał mi program! - wrzasnął wkurwiony proboszcz, po czym rzucił organem o ścianę.

- Wygląda na to, że nie masz wyjścia i musisz zrobić flaczki. - pisnął Grzelak zza kamery.

*Cięcie*

- Dobra widzowie, wybaczcie faila. Jednak tym razem nie będzie wątróbki, bo ja nie będę truł moich gości zmarszczonym wątróbskiem. Pamiętajcie, zanim upolujecie wasz obiad, to upewnijcie się, że nie był alkoholikiem.

- Streszczaj się, Mateusz! Bateria niedługo jebnie. - szepnął rudzielec.

- Dobrze, zatem... Nasze flaki najpierw musimy umyć w zlewie. Jeśli nie macie zlewu w domu, to współczuję.

Duchowny odkręcił wodę w kranie i zaczął dokładnie myć jelita z krwi. Było to bardzo relaksujące zajęcie.

*Cięcie*

- Witam po kolejnej przerwie. Następny krok wykonałem już poza nagraniem, dlatego że nie jest to jakiś mega wyczyn. Umyte flaczki dokładnie pokroiłem na mniejsze kawałki, dlatego że iluśmetrowe jelito gotowałoby się w cholerę długo, a gaz jest drogi. - wytłumaczył mistrz kuchni.

Matteo podszedł do jednej z szafek kuchennych i wyjął z niej sporych rozmiarów garnek, który postawił na blacie. W międzyczasie prawie potknął się o leżące na podłodze ciało Jacora, które wykrwawiło się całkowicie. Mężczyzna postawił gar na stole i wpakował do niego flaki.

- Następnie nasze flaki musimy zalać wodą i przyprawić według własnych kubków smakowych. Polecam wpierdolić sól, w chuj dużo pieprzu, wegetę i jeszcze jakieś tam inne specyfiki, na przykład arszenik. Ja niestety nie posiadam arszeniku, ale wy możecie się w niego zaopatrzeć.

Duchowny zalał flaki wodą, a po paru sekundach postawił kociołek na kuchence gazowej, na małym ogniu. Odpalił ją i zaczął doprawiać wywar różnymi przyprawami.

- Nasze flaki będą się gotować od trzydziestu minut, do nawet godziny. To wszystko zależy od ludzia, którego upolowaliście. Nie powinno się przykrywać garnka podczas gotowania. Należy natomiast raz na jakiś czas przemieszać, żeby się nie przysrało do spodu.

*3 godziny później*

- Witam ponownie. Wybaczcie za pożar w tle, ale plebania mi się zajarała, bo gaz pierdolnął. Ale to nic, bo flaczki ocalały. - rzekł uśmiechnięty szef kuchni stojący w ogródku.

- Natalia cię zabije. - zaśmiał się Waldek, który wciąż nagrywał show.

- Nie ważne. Generalnie w moim kulinarnym programie stawiam na różnorodność oraz otwartość na ludzi, dlatego pokusiłem się o to, by zaprosić do pierwszego odcinka dwóch specjalnych gości, którzy przyjechali do nas aż zza oceanu, a konkretnie ze stanu Wisconsin. Waldku, zapraszam za mną.

Mateusz wyszedł z kadru, a ex więzień podążał za nim, trzymając w łapskach kamerę. Duchowny podszedł do stolika stojącego na świeżym powietrzu, przy którym siedziało dwóch mężczyzn. Były to dosyć znane na świecie osoby, niekoniecznie z dobrych rzeczy.

- Moimi gośćmi specjalnymi, którzy spróbują mojego wybitnego polskiego dania będą znani na całym świecie smakosze mięsa ludzkiego i wybitni szefowie kuchni. Przedstawiam wam Edwarda Theodora Geina oraz Jeffreya Lionela Dahmera.

Kanibale spojrzęli w kamerę, a Ed niezręcznie uśmiechnął się do niej. Żaden z nich ni chuja nie rozumiał o czym Mati do nich pierdolił, ale czuli się, jakby mieli noże na gardle.

- Helloł misters kenibals. - powiedział z entuzjazmem kapłan.

- Can we get our food? We've been waiting here for seven hours. - spytał rzeźnik z Plainfield.

- Jes, of kors. - odparł gospodarz płonącej plebani.

Żmigrodzki nalał swoim gościom flaczków na głębokie talerze. Danie przez niego przyrządzone wyglądało jak obrzydliwe gówno, przez co jego goście byli zniesmaczeni i nie mieli ochoty na jedzenie.

- EAT IT! - wrzasnął księżulek.

- Ed... This man scares me. Can I eat him instead of this shit? - szepnął zniesmaczony kanibal z Milwaukee.

- Shut up and eat it. - odpowiedział starszy seryjny morderca.

Mężczyźni niepewnie skosztowali potrawy, i o dziwo, bardzo im ona zasmakowała. No przynajmniej Dahmerowi, dlatego że Ed wypluł to, co parę sekund wcześniej wziął do ust.

- Disgusting! I'm not gay! I only eat the flesh of women! - wykrzyczał rzeźnik.

- Shut up, Ed! It's the best meal I've ever eaten. I love it! - powiedział młodszy z kanibali.

Dokładnie w tym samym momencie na podwórko wleciała banda uzbrojonych antyterrorystów wyposażonych w karabiny maszynowe. Wszyscy zaczęli strzelać do seryjnych morderców oraz do Mateusza.

- Mateuszu Żmigrodzki, jesteś aresztowany za kanibalizm oraz karmienie innych osób mięsem ludzkim! - krzyknął jeden z nich.

Dahmer i Gein zostali zestrzeleni przez uzbrojony gang, natomiast Matias został skuty od tyłu. Kiedy już mieli go zabierać, spojrzał w kamerę po raz ostatni.

- Mam szczęrą nadzieję że mój pierwszy i zarazem ostatni odcinek wam się spodobał. Zapraszam do skorzystania z mojego poradnika, dzięki któremu zjecie smacznie i po ludzku.






__________________

Ostrzegałem.

Jeśli w którymś momencie skaleczyłem mój angielski, to wybaczcie XD

Pliss, nie zabijajcie mnie.

W razie, gdyby Wattpad się czepiał, to usunę tego oneshota.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro