ROZDZIAŁ 67

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Specjalna dedykacja dla JULA551 <3 Miłego czytania :*

PS. Przeczytajcie notkę na dole, proszę. To ważne <3



* Perspektywa Freyi *

               Zawsze marzyłam o prawdziwej rodzinie. Chciałam poznać swoje rodzeństwo, chociaż było to dosyć trudne. Zostałam wychowana przez ciotkę, która zabierała mi moc, aby wzmocnić samą siebie. Chciałam być dla niej dobra, starałam się, jednak zawsze wychodziło mi to źle. Marzyłam o założeniu rodziny, jednak przez nią musiałam z tego zrezygnować. Moja matka popełniła błąd, za który przyszło mi słono zapłacić. Nie miałam jej jednak tego za złe, ponieważ chciała dobrze. Zapłaciła najwyższą z możliwych cen i wiem, że żałowała swojej decyzji, przynajmniej czasami.

                Kiedyś obiecałam sobie, że zrobię wszystko, aby moja rodzina była szczęśliwa. Początki bywały trudne, w szczególności z Klaus'em. Nie potrafił zrozumieć sytuacji, w której się znalazł. Nie chciał uwierzyć w słowa, które wypływały z moich ust. Wszędzie szukać oszustwa i kłamstw, które mogły zagrozić jego córce. Wcale mu się nie dziwie, Hope jest jego oczkiem w głowie i jest gotowy oddać za nią życie. Długo walczyłam o jego zaufanie, aż w końcu mogłam cieszyć się miłością z jego strony.

                 Na początku nie chciałam dopuszczać do siebie nikogo, kto nie miał na nazwisko Mikaelson. Okazało się jednak, że to dosyć trudne zadanie. Moje rodzeństwo przyjęło w swoje ręce pewną osobę, która na początku mi nie pod pasowała. Nina Fortem, pół czarownica i pół wampir. Szczerze powiem, że bałam się jej, jej relacji z moją rodziną. Dla niektórych była ważniejsza ode mnie, oni bardziej kochali i ufali jej niż mi. Byłam zazdrosna,przyznaję. Gdy widziałam, w jaki sposób z nią rozmawiają, było mi źle. Traktowałam ją źle, nie ufałam jej. Myślałam, że chce odebrać mi rodzinę, którą dopiero odzyskałam, jednak strasznie się myliłam co do niej.

               Nina Fortem okazała się być osobą uczciwą i pełną uczuć. W swoim życiu przeszła wiele, tragedie były dla niej czymś normalnym. Poznałam jej historie, która mnie wzruszyła i jednocześnie zraniła. Nie potrafiłam sobie wyobrazić jej bólu, który musiała odczuwać. Spotkała ją okropna tragedia, z którą musiała żyć po dziś dzień. Musiała stanąć do walki z własnymi demonami, które ścigały ją w każdym możliwym momencie. Nie poddała się, była silna. Tego chyba właśnie brakowało mi.

               Nina potrafiła postawić się w sytuacji każdego z nas. Stawała po stronie mojej rodziny w każdym momencie. Nie bała się ich wrogów, wręcz przeciwnie, walczyła z nimi z uśmiechem na twarzy. Ryzykowała własne zdrowie i życie, aby tylko być przy nich. Dla małej Hope była w stanie się poświęcić całkowicie, rzucała wszystko, aby tylko przyjechać i walczyć z wrogami, którzy mieli czelność zaatakować małą Mikaelson. Zapunktowała u mnie tym, nie powiem.

                 Nie byłam do niej przekonana, chociaż pokazywała, że moja rodzina wiele dla niej znaczy. W końcu porozmawiałyśmy szczerze, powiedziałyśmy wszystko, co leżało nam na sercu. Wyznałyśmy swoje obawy, które w nas siedziały. Okazało się, że Nina również obawiała się mnie. Bała się, że teraz to ja będę najważniejsza, a o niej zapomną. Nic bardziej mylnego, ona na zawsze pozostanie w sercach rodziny Mikaelson. Kobieta okazała się być ciepłą osobą, która w każdej chwili rzucała wszystko i ratowała innych. Wysłuchałam jej historii, każda była dla mnie czymś niezwykłym. Sama nie wiedziałam, czy byłabym w stanie poświęcić się tak bardzo dla obcych osób, jak ona. Nina nie miała z tym problemu. Zawsze ratowała tych, którzy tego potrzebowali.

                 Teraz, gdy znam jej historię i obawy, nie mam problemu z pomocą jej. Chciałabym, aby w końcu zaznała spokoju i szczęścia. Po tym wszystkim, co przeszła, zdecydowanie jej się to należy. Wycierpiała wystarczająco dużo, teraz powinna dostać za to nagrodę. Życie jednak nie jest dla niej zbyt miłe, ciągle jakieś problemy pojawiają się na jej drodze, czego szczerze jej współczuję. Dlatego właśnie postanowiłam jej pomóc. Chcę zrobić wszystko, aby zaznała nareszcie spokoju, na który zdecydowanie zasługuje.

- Masz coś? - zapytał Klaus, wchodząc do mojego pokoju.

- Mam, ale za ciekawie to nie wygląda.

- Co to? - Elijah usiadł koło mnie, patrząc w księgi naszej matki.

- Znalazłam pewną przepowiednie – zaczęłam niepewnie. - Mówi ona o istocie urodzonej naturalnie, o jej niezwykłej mocy, która może zniszczyć inne istoty nadprzyrodzone.

- Chyba nie bardzo rozumiem – Klaus zmarszczył brwi. - O czym mowa?

- Raczej o kim – stwierdziłam. - Właśnie też się nad tym zastanawiam. Są dwie opcje. Może chodzić o Hope, albo o Nine.

- O Nine? - zapytała Allison, wchodząc do pomieszczenia. - W co ona znowu się wpakowała?

- Raczej w co wpakowali ją rodzice. W księgach mamy jest zapisana pewna przepowiednia – znalazłam odpowiednią stronę i spojrzałam na resztę. - Nie do końca wiem, o kim mowa.

- Przeczytaj to – poprosił Elijah.

- ,,Na świecie pojawi się ktoś, kto nie powinien istnieć. Istota tak potężna, zdolna do wywołania zamieszania w świecie nadprzyrodzonym. Urodzi się piętnastego dnia, gdy księżyc będzie górował nad ziemią, a gwiazdy będą świecić wokół niego. Każdy będzie miał przed nią obawy, chociaż sama w sobie nie będzie groźna. Jednak stanie się niszczycielem, jeśli dobrze się jej nie przypilnuje. Ma moc, o której nikomu się nie śniło. To od niej zależy, co się stanie. Ona ma siłę i władzę. Każdy jej zaufa, czy ona zaufa komuś? Każdy, kto ją zobaczy, obdarzy ją miłością i wiernością, zaufaniem i sympatią. Zamieniona przez krew, która płynie w jej krwi.''

- Dziwne to jest – mruknęła Allison. - Pasuje do kilku osób.

- Nie – zaprzeczył Elijah. - Sami zobaczcie. Istota potężna, jak mało kto. Nina i Hope, obie są potężne.

- Urodziły się jako ktoś, kto nie powinien istnieć – odparł Klaus. - Obie są dziwną mieszanką.

- Jednak Nina jest starsza i silniejsza. Hope nigdy nie będzie wstanie jej dorównać mocą – powiedziałam. - Hope jest mieszanką trojga, a Nina tylko dwojga. Moc starszej jest potężna, jest wstanie zabić nawet Pierwotnego, Hope tego nie potrafi. Nina odblokowała swój wampirzy gen podczas zabójstwa matki, przez co przelała czystą krew, Hope się taka urodziła. Do tego Hope nie urodziła się piętnastego.

- Co masz na myśli? - zapytał podejrzliwie Elijah.

- Nina może być niszczycielem. Ona może zniszczyć świat nadprzyrodzony.



* Perspektywa Niny *

                W życiu każdego z nas przychodzi moment, w którym mamy ochotę się całkowicie wyłączyć i przestać czuć to, co dzieje się wokół nas. Każdy z nas chce dobrze, jednak nie wychodzi to zawsze tak, jakbyśmy tego chcieli. Walczymy o coś, co całkowicie nie ma sensu. Chcemy pomóc innym, a w zamian otrzymujemy ból. Staramy się być lepsi, jednak czy naprawdę nam to wychodzi? Chyba nie, chociaż my myślimy inaczej.

                Wczorajszy dzień pokazał mi, jak można wszystko zepsuć w jedną chwile. Każdy z nas starał się utrzymywać w tajemnicy prawdziwe pochodzenie Malii, co skończyło się dla nas źle. Ja osobiście przyczyniłam się do tego, aby pozostawić tą informacje w tajemnicy. Scott i Stiles chcieli wyznać prawdę, a ja im kategorycznie zabroniłam. Czyja to wina? Oczywiście, że moja. Biorę za to wszystko odpowiedzialność, nie mam zamiaru udawać, że było inaczej. Pewnie gdybyśmy powiedzieli prawdę, Malia nie byłaby na nas zła.

                Dlaczego postąpiłam tak, a nie inaczej? Postawiłam się na jej miejscu. Ja osobiście byłabym zła, gdybym dowiedziała się po tylu latach, że moi rodzice nie byli moimi biologicznymi rodzicami. Chciałabym za wszelką cenę poznać prawdę, co mogłoby skończyć się tragicznie. Malia wiele przeszła w swoim życiu, przez połowę była zamieniona w kojota i nie potrafiła wrócić do swojej prawdziwej postaci. Dopiero zaczęła przyswajać do wiadomości swoje nowe życie, dopiero zaczęła wszystko poznawać. Nie potrafiłam zburzyć jej spokoju, który zdążyła sobie wypracować. Wyszło na to, że popełniłam jeden z największych błędów w swoim życiu.

               Poranek pokazał się być dla mnie dosyć ciężki. Nie chciało mi się wstawać z łóżka, co oczywiście nie było żadną nowością. Ostatnio wolałabym zdecydowanie spędzić czas w domu, niż w szkole. To wszystko mnie przerastało, chociaż nie mogłam sobie na to pozwolić. Musiałam walczyć o siebie o przyjaciół, o obcych mi ludzi. Żałowałam, że to ja przeżyłam. Nie mogłam jednak tego zmienić, musiałam zmierzyć się z przeciwnościami losu.

                 Wstałam z łóżka i przeciągnęłam się. Skierowałam się od razu do łazienki, aby obmyć się z koszmarów nawiedzających mnie co noc. Nie było to dla mnie łatwe, po przebudzeniu czułam się, jakby te koszmary miały się za niedługo spełnić. Dzisiaj śnił mi się Kol, który przebił moje serce z uśmiechem na twarzy. Ten scenariusz jest akurat bardzo prawdopodobny, niestety. Nie miałam na to większego wpływu, Kol i tak zrobi to, co będzie chciał, a ja jedynie będę mogła się bronić, jeśli mi się to uda.

                   Po szybkim prysznicu skierowałam się do garderoby. Na dzisiaj wybrałam czarne spodnie, czarną bluzkę na ramiączkach, czarne, długie buty na szpilkach oraz, wyjątkowo, białą kurtkę. Czas chyba coś zmienić w swoim życiu, zacznę od garderoby. Małymi kroczkami do celu, byleby nie za szybko. Mogłabym zadziwić niejedną osobę, przychodząc do szkoły ubrana cała na biało. Trzeba ich stopniowo przyzwyczajać do zmiany.

                Gotowa, ubrana i umalowana zeszłam na dół i skierowałam się do kuchni. Jak co rano, zaparzyłam sobie kawę i przelałam woreczek krwi do szklanki. Usiadłam przy stole i myślałam nad swoim życiem. Wiele się zmieniło, cały czas coś się dzieje. Kiedyś narzekałam na brak zajęć, teraz narzekam na brak wolnego. Tak źle i tak niedobrze. Co jest ze mną nie tak? Usłyszałam dźwięk telefonu, więc z wampirzą prędkością przeniosłam się na górę i złapałam za telefon, odbierając od razu.

- Freya? Spodziewałabym się każdego, ale nie Ciebie.

- Czasami trzeba zrobić wyjątek – zaśmiała się. - Przeszkodziłam w czymś?

- W piciu krwi i kawy, spokojnie. Coś się stało, że dzwonisz?

- W sumie to tak. Mogę Ci zadań kilka pytań?

- Zaczynam się bać – zaśmiałam się. - Dajesz.

- Którego się urodziłaś?

- Piętnastego lipca, a czemu pytasz?

- Później Ci wszystko wyjaśnię. Zamieniłaś się w wampira przez zabicie matki, prawda?

- Prawda – przytaknęłam.

- Wiesz może, czy urodziłaś się w pełnie?

- Skąd to wiesz? - zapytałam zdziwiona. - Tak, mama mówiła, że rodziła mnie przy wyjących wilkach.

- Czy dałabyś radę utworzyć kołek z białego dębu?

- Nie rozumiem Twoich pytań. Po co chcesz to wszystko wiedzieć?

- Odpowiedz, zaraz Ci wyjaśnię.

- Potrafię go stworzyć, ale jest to dosyć trudne.

- Potrafisz niszczyć, prawda?

- Jestem dobra w niszczeniu, każdy o tym wie.

- No i zagadka rozwiązana, chyba – westchnęła ciężko. - Znalazłam w księdze matki pewną przepowiednie mówiącą o istocie urodzonej naturalnie, posiadającej niezwykłą siłę i moc. Jesteś idealna do tego opisu.

- Dobra, co to oznacza? O czym jest ta przepowiednia?

- O istocie, która jest na tyle silna, aby zniszczyć świat nadprzyrodzony. Potrafiącej zabić każdego, kto stanie na jej drodze. Inni jej ufają i w nią wierzą, ale ona w każdym momencie może się zmienić.

- Możesz jaśniej? Czy ta przepowiednia jest o mnie?

- Obawiam się, że tak, Nina.

- Co to znaczy? O co w tym chodzi?

- Obawiam się, że jesteś niszczycielem.



****************************

Hej, Kochani :*

Przychodzę do was z dwoma wiadomościami, które mogą wam się nie spodobać.

Po 1. Jutro nie będzie rozdziału, niestety :(

Po 2. Rozdziały nie będą się pojawiać codziennie, niestety. Nie daję rady, mam ciężki okres w swoim życiu. Będę dodawać co drugi dzień a dokładnie w poniedziałki, środy, piątki i niedziele. Potrwa to do momentu, aż nie poradzę sobie w życiu prywatnym. Mam nadzieję, że mi to jakoś wybaczycie.

Miłego wieczoru :*

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro