1. Doris
Wstaje rano i schodzę na dół instynktownie kierując się w stronę kuchni. Pierwszy dzień wakacji a ja już czuję sie znudzona.
-Alex! Słyszę głos mamy
-Czy ty nie potrafisz NIE śmiecić gdzie tylko sie pojawisz.
W kuchni siostra na klęczkach zbiera rozbite skorupy miski a nad nią stoi zdenerwowana mama.
Uśmiecham się na przywitanie do siostry a Alex wywraca oczami w odpowiedzi.
Siadam do stołu i zaczynam jeść śniadanie - letnie mleko,chrupki czekoladowe i sok pomarańczowy.
-A Ty Vee? Zaczyna mama .
Unoszę wzrok znad miski.
-Postaraj się wstawać wcześniej jeśli nie chcesz przespać całych wakacji.
-Przez to wszystko jestem spóźniona - Mówi i chwilę potem wychodzi do pracy.
-Mama ma dzisiaj ważna konferencję i jest nią zdenerwowana - Tłumaczy Alex
-Wiem...
-Jest też zdenerwowana z innego powodu - w głosie mojej siostry słyszę że szykują się jakieś złe wieści. Przerywam jedzenie i skupiam sie na tym co mówi.
-Słyszałaś że nasza Doris nie żyje?
Dodaje po chwili siostra.
Nieruchomieje i odwracam się w jej stronę ze łzami w oczach.
Doris była przesympatyczną starsza panią mieszkająca dom obok. Była dla nas jak druga babcia...
Czuję mrowienie w okolicach brwi-mam tak zawsze gdy chce mi sie płakać. Chwilę potem moje policzki robią sie mokre od łez.
Alex wyrzuca ostatnie skorupki do kosza i siada obok mnie.
-Vee... Ona była już naprawdę stara to musiało się kiedyś wydarzyć... Mówi i przytula mnie mocno.
Osieram łzy zewnątrzna stroną dłoni.
-Ide na spacer... Mówię do siostry
-Może chcesz porozmawiać? A śniadanie? Vee?!
-Straciłam apetyt... Rzucam w odpowiedzi i wychodzę z kuchni.
Jest mi naprawdę przykro - ubieram więc czarną sukienkę, włosy zostawiam luzem. Chwytam za telefon, podlanaczam sluchawki i wychodzę. Kieruje się w lewą stronę. Chwilę potem stoję przed domem Doris i wpatruje się w niego starając się przywołać wszystkie związane z nią wspomnienia. Teraz jest taki pusty i smutny, brwi znów zaczynaja mnie mrowić. Wszystko mi ją przypomina, w szczególności róże rosnące przed jej domem które jeszcze kilka dni temu razem podlewałyśmy.
-Halo!
Z zamyślenia wyrywa mnie obcy męski głos.
Odwracam się a moim ocza ukazuje się duże czarne auto. Za kierownicą siedzi mężczyzna w błękitnej koszuli.
Odsuwam sie na bok a auto wjedza na podjazd i parkuje przed garażem.
Stoje z boku i zawstydzona szybko ocieram łzy bo widzę że mężczyzna wysiadł z auta i kieruje sie w moja stronę.
-Jestem Chris - przedstawia sie i podaje mi reke.
-Venus, odpowiadam z wymuszonym usmiechem.
-Venus? Bardzo ladne imie, jestes moze rodzina bylej wlascicielki?
-Nie.. Mieszkam dom obok
-Bylyscie ze soba blisko, tak? Mowi ze wsploczuciem w glosie.
-Przykro mi... Odpowida i mnie przytula.
- Jesli wszystko pojdzie dobrze to niedlugo sie tu wprowadze z moja rodzina, mam nadzieje ze jako sasidka nie bedziesz miec nic przeciwko?
-Ten dom powinien nabrac nowego zycia - odpieram
🇺🇸🇺🇸🇺🇸🇺🇸🇺🇸🇺🇸🇺🇸🇺🇸🇺🇸🇺🇸🇺🇸🇺🇸🇺🇸
Mam nadzieje ze pierwszy rozdzial, mimo ze taki krotki - to sie udal.
Zachecam do dodania ksiazki do biblioteki zeby byc na biezaco :D
Pozdrawiam 💗
-Rosee
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro