|18|

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Chcieliście randkę, to macie randkę

Pov. Krystian

Dochodziła osiemnasta. Nakładałem ostatnie krople korektoru na limo pod okiem. Może się to wydawać dziwnę, ale nie chcę straszyć ludzi swoimi siniakami.

Totalnie nie wiedziałem w co się ubrać, więc żeby nie wyjść głupio poprosiłem o dobór ubrania Filipa, pod pretekstem "totalnego braku pomysłu".

Nie byłem pewien czy zakładając elegancką koszulę nie będzie zbyt poważnie, nie wiedziałem nawet do jakiej restauracji się wybieramy.

Jak by nie było, cieszę się, że spędzę ten czas z Filipem. Nie liczy się to gdzie pójdziemy, tylko jego obecność.

Jego oddech budzący dreszcze na moich plecach.

Głos włączający stado motyli w brzuchu.

Dotyk rozpalający moją skórę przy każdym, nawet najmniejszym geście.

I charakter, opiekuńczy, ale jednak głupkowaty Filip. Takiego go lubię.

Z moich zamyśleń wyrwał mnie głos przyjaciela.

- Już mam dla ciebie ubrania! Trzymaj - powiedział i podał mi ciuchy. Uśmiechnąłem się i podziękowałem za pomoc.

Ruszyłem wózkiem do łazienki, było tam lustro, jedyne oprócz tego w przedpokoju, w którym mogłem się przejrzeć w całej okazałości.

Moja rehabilitacja ma się o wiele lepiej, prognozy mówią, że w najbliższych miesiącach powrócę do pełnej sprawności ruchowej.

Cieszę się, że wszystko się ułożyło.

Spojrzałem na ubrania które przyniósł mi mój towarzysz. Czarne rurki z big stara oraz biały t-shirt Ck z dekoltem "V".

Ma dobry gust, to trzeba przyznać. Z lekkim trudem ubrałem mój dzisiejszy outfit i ułożyłem włosy. Nie używam żelu do włosów, według mnie źle to wygląda, a fryzura i tak się zepsuje.

Cholernie jaram się dzisiejszym wyjściem. To jest R A N D K A. Randka! Emocje mnie tak rozpierają, że mam ochotę wstać i zacząć skakać ze szczęścia.

Jeszcze ten pocałunek. On tak dobrze całuje! Jego malinowe, delikatne usta..

Kurczę, za bardzo się rozmarzyłem. Nie mogę tak bardzo przyspieszać rozwoju naszej relacji. Miłość jest piękniejsza, gdy ją się dłużej buduje.

Można porównać to do seksu. Nim dłuższa gra wstępna, tym lepszy orgazm.

Z moich zamyśleń wyrwał mnie kojący głos osoby za mną.

- Gotowy? - zapytał uśmiechnięty Filip. Jednak w jego głosie była nutka stresu.

Oboje byliśmy zestresowani obecną sytuacją, jest ona nowa dla nas. Jednak starałem się tego nie okazywać.

- Gotowy. To co, pomożesz mi książę zejść na dół? - przeciągnąłem się.

- Nie wypada nie pomagać księżniczce - teraz wybuchł śmiechem - ale księżniczka musi wziąć swoją karocę w rączki, bo nie będzie mi się chciało tu wracać - oznajmił, na co się zaśmiałem.

Chłopak zdjął mnie z wózku i posadził na dywaniku łazienkowym. Następnie złożył mój środek poruszania się i mi go podał. Złapał mnie za plecy i pod kolanami, podniósł mnie i zaczął schodzić po schodach.

Usiadłem na taborecie (Egzotyczny_lubrykant) i założyłem buty. Jest czerwiec, więc nie ma potrzeby ubierania kurtki.

Ponownie mnie wziął na ręce i wyszedł ze mną z domu zamykając go. Wtedy mnie zatkało. Na podjeździe stał szary Corvette C7* (nerkę bym za to auto oddała XD).

Oniemiałem. Kiedy on to kupił?

- Za co i kiedy ty to kupiłeś? - zapytałem nadal niedowierzając.

- Moja babcia od strony taty zostawiła dla mnie cały swój majątek. Po sprzedaniu jej domu wzbogaciłem się o kilka milionów. Jesteśmy milionerami, a nawet nie skończyliśmy szkoły - prychnął.

- Dlaczego mi nic nie powiedziałeś?

- Bo chciałem zrobić księżniczce niespodziankę - odparł na co dostał w ramię - no co?

- Nie mów na mnie księżniczka - udawałem obrażenie, jednak na mojej twarzy zawitał cień uśmiechu.

- Kiedy ja tak lubię mówić - powiedział z wyrzutem - no weeeź - dodał.

- Spierdalaj - zaśmiałem się.

- Okej, to pa! Powiedział i posadził mnie na schodach. Następnie otworzył auto i do niego wsiadł.

- Filip, nie bądź niemiły, nie chcę pobrudzić ubrań! - krzyknąłem.

- No nie bulwersuj się królowo, już idę - śmiał się.

- Królową to ja mogę być - odparłem uśmiechnięty.

- No i gitówa - rozczochrał moje włosy na co zmarszczyłem brwi - już cię królowo wprowadzam to karocy.

- I to ja rozumiem - złapałem go za szyję, bo chłopak mnie podnosił.

~~~

Właśnie siedziałem przy stoliku naprzeciwko mojego towarzysza.

W powietrzu unosiło się nieznane mi dotąd napięcie, jednak nie było ono nieprzyjemne, wręcz przeciwnie. Było to mimo wszystko dziwne.

- Co zamawiasz milordzie? - zapytał Filip

- Nie schlebiaj mi tak, wezmę sushi California i te z rybą w tempurze - odpowiedziałem.

- Ja płacę - wyprzedził mnie - biorę nigiri z łososiem i gunkan z czerwonym kawiorem.

Byliśmy właśnie w super drogiej restauracji japońskiej. Powitali nas lampką szampana i na przystawkę dostaliśmy autorskie prażynki.

Rozmawialiśmy o przeróżnych rzeczach. Nasza znajomość trwa krótko, więc zawsze znajdzie się temat do rozmowy.

- Dzień dobry, co podać? - przyszła do nas kelnerka z jak zwykle sztucznym uśmiechem.

Już miałem coś powiedzieć kiedy wtrącił się Filip

- Poproszę zestaw numer osiem i trzydzieści trzy - odparł.

- Polecam też szampana. Mamy przecenę dla par - kontynuowała swoją wypowiedź na co Panek spojrzał na mnie. Wzrokiem zapytał mnie czy bierzemy ten napój na co przytaknąłem.

- Przyjaciół - spojrzał na kelnerkę na co ona się speszyła - tak, weźmiemy też tego szampana na przecenie - zaśmiał się dla rozluźnienia.

Kiedy pani odeszła wybuchnęliśmy śmiechem.

Godzinę później już wsiadaliśmy do auta. Nie było to łatwe. Corvette to bardzo niskie auto. Jednak z pomocą Filipa udało mi się tam dostać.

Wsiadł na miejsce kierowcy i odpalił silnik.

Przebyliśmy kawałek drogi i Panek niespodziewanie położył rękę na moim udzie.

- Kurwa! - krzyknąłem - Zjedź na pobocze - dopowiedziałem uradowany.

- Co się stało? - zapytał poddenerwowany - będziesz wymiotować? - zaśmiałem się na te słowa.

- Ja kurwa czuję nogi! - wykrzyknąłem jak już się zatrzymaliśmy i rzuciłem się w ramiona Filipa.

- Taaaak! - oddał uścisk. Po chwili oddalił się ode mnie, złapał mnie za policzki i pocałował jak nigdy.

To mój trzeci i najbardziej namiętny pocałunek jaki przeżyłem, zacząłem go oddawać. Był przepełniony radością. Uśmiechałem się, mimo przyciśniętych do moich warg tych Fifiego.

Trwało to kilka minut z przerwami na zaczerpnięcie powietrza.

- Teraz tylko odbudować mięśnie i będę chodził! - moje oczy zaszkliły się ze wzruszenia - nie wiem jak mam ci dziękować za wszystko co dla mnie robisz...

- To ja powinienem ci dziękować. Dzięki tobie nie jestem już takim wrednym dupkiem jakim byłem.

Ten dzień nie może być lepszy!

*

Nie sprawdzany

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro