|19|

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Fifi

Od ostatnich zdarzeń minęły dwa tygodnie. Codziennie trenuję z Krystianem.

Chłopak może już chodzić, zaniki mięśni nie były aż tak duże, żeby nie mógł. Z bieganiem nadal jest problem, ale to kwestia czasu.

Bardzo zbliżyłem się przez ten czas do młodszego. Darzymy się oboje platoniczną miłością, która powoli przeradza się w inny rodzaj kochania.

Ten jaki oboje chcemy osiągnąć...

Właśnie szykowałem śniadanie do łóżka dla najważniejszej osoby w moim życiu.

Pokroiłem awokado, ogórka, paprykę i kapustę pekińską. Dodałem oliwę z oliwek i orzechy. Powstała pyszna sałatka.

Do sałatki dorobiłem jajecznicę ze szczypiorkiem.

Na tacy razem z herbatą zaniosłem to do sypialni Krystiana. Odsłoniłem zasłony zaciemniające pokój chłopaka. Jeśli okna są nimi zasłonięte, to nie ma opcji zgadnąć jaka jest pora dnia.

Na promienie słońca chłopak pomruknął coś pod nosem i odwrócił się plecami do okiem przykrywając jednocześnie całą twarz kołdrą.

- Krystiaaaaaaan, wstawaj klucho - zaśmiałem się .

- Nie chce mi się - powiedział tłumiąc dźwięk w poduszce.

- No wstaaań - poprosiłem.

- Przekonaj mnie jakoś - powiedział odwracając się w moją stronę z zadziornym uśmiechem.

Od kiedy on jest taki pewny siebie?

Podszedłem do niego, nie spodziewając się jego następującego ruchu. Chłopak złapał mnie i położył przygniatając do łóżka. Żebym nie mógł wyjść rozłożył się na mnie i zamknął w przytulasie.

- Teraz będziesz spał ze mną - powiedział nie odrywając się ode mnie.

- Wiesz jak to zabrzmiało? - zaśmiałem się na co oberwałem w ramię.

- Zboczeniec - prychnął.

- Zboczeniec zrobił ci śniadanko do łóżka - oznajmiłem - a ty go bijesz - udawałem smutek, jednak nie mogłem wytrzymać i się uśmiechnąłem.

- Dziękuję panie zboczeńcu - uśmiechnął się.

Skoro jestem "zboczeńcem", to czemu by na tym nie skorzystać?

Zsunąłem moje ręce na pośladki chłopaka i je zacisnąłem, co skutkowało cichutkim westchnięciem od strony Krystiana.

- No co? Skoro jestem zboczeńcem to mogę - powtórzyłem mój wcześniejszy ruch.

- Nie rób tak - powiedział przez zaciśnięte zęby.

- Dlaczego? Podnieca cię to? - no kurwa ale mózg ze mnie.

- Tak, podnieca mnie to, a teraz puść mnie, proszę - wykonałem jego polecenie - podasz mi tacę? Jesteś bliżej szafki...- powiedział zmieszany.

- I tak oboje wiemy, że nie chcesz pokazać teraz, że ci stanął - zaśmiałem się.

- Teraz pewnie masz do mnie obrzydzenie - wymamrotał czerwieniejąc ze wstydu.

- Obrzydzenie? Pojebało? To przecież normalne

- No ale świadomość, że mi...

- Stop. Mnie to w żadnym stopniu nie obrzydza. W ogóle o czym my gadamy przy jedzeniu? - zażartowałem na rozluźnienie atmosfery.

Krystian po chwili już kończył posiłek. Zjadł wszystko ze smakiem i uśmiechem na ustach. Bardzo mnie to cieszyło, że ktoś docenia moją pracę.

Aż przypomniała mi się moja lekcja polskiego...

Ludzie całe życie nad czymś pracują, jednak nie ma to sensu. Prędzej czy później inny człowiek zniszczy jak domek z kart twoje starania.

Tak jest z większością rzeczy, dlatego umiemy doceniać najmniejsze gęsty, leciutki uśmiech osoby, której możemy nawet nie znać.

~~~

Kolejne dni mijały. Można rzec, że wszystko stało się rutyną, jednak nią nie było. Każdą czynność wykonywaliśmy w takiej samej kolejności, jednak codziennie wyglądały one inaczej.

Teraz szykujemy się na rozdanie świadectw. Dawno nie było nas w szkole, przez ten czas bardzo dużo w naszych życiach się zmieniło.

W moim skamieniałym sercu na nowo zaczęły rodzić się uczucia. Uczucia, których podarowania Krystianowi nigdy nie żałuję.

On mnie nauczył czuć.

~~~

W szkole.

Po wejściu do szkoły razem, miny wszystkich uczniów były nie do opisania.

Nie dziwię im się.

Krystian na dłuższe wyjścia brał ze sobą kule, jakby się za bardzo zmęczył. Powracanie do pełnej sprawności jest bardzo trudne i czasochłonne.

Po chwili dołączył do nas Oskar.

- I jak, ruchaliście się już? Skoro możesz chodzić to chyba koniec celibatu dla Filipka? - wypytywał na co my przewróciliśmy oczami - A kto u was jest seme?

- Nie jesteśmy parą - powiedziałem już zirytowany gadaniem tego debila.

- To, że nie jesteście parą, nie znaczy, że nie możecie się ruchać - oznajmił.

- Zamknij jadaczkę - powiedział Krystian.

Zakończenie roku było o bardzo późnej godzinie, skończyło się o 17:30.

- Pokażę ci jedno fajne miejsce, chodź - oznajmiłem po opuszczeniu budynku.

- Okej.

Szliśmy w stronę centrum miasta. Znalazłem to miejsce na google maps, dzięki znajomym dowiedziałem się, że można się tam bez problemu dostać.

Mowa tu o dachu jednego z bloków.

Po kilku minutach już wchodziliśmy po drabince od środka budynku. Krystian nie był przekonany do tego pomysłu, ale ja nie dawałem za wygraną.

- Jeszcze dwa szczebelki, dasz radę! - pospieszałem chłopaka.

- Ale dlaczego my tu jesteśmy? - to było pytanie na które w sumie sam nie znałem odpowiedzi.

- Chcę ci pokazać fajną miejscówkę.

Po wejściu na dach chłopak oniemiał

- Ale tu jest pięknie - zachwycał się panoramą Warszawy - dziękuję

- Od dziś to nasze ulubione miejsce w tym mieście - zaśmiałem się i usiadłem na rozłożonej na betonie bluzie - no chodź tu, nie gryzę

Krystian usiadł na moich kolanach okrakiem, czego się nie spodziewałem. Objął mnie w szyi i pocałował.

- Uwielbiam cię - powiedział cicho

- Ja ciebie też - pocałowałem go w kącik ust. Kiedy zobaczyłem uśmiech na jego twarzy powtórzyłem ten gest.

Przysunął się bliżej, nasze klatki piersiowe się prawie stykały.

- No na co czekasz, pocałuj mnie - domagał się chłopak.

- A nie dostanę z liścia? - uśmiechnąłem się.

- Jeśli mnie nie pocałujesz, to tak - zbliżył się do mnie, na co kolejny raz tego wieczoru złączyłem nasze wargi.

Po chwili całowania Krystian poruszył biodrami. Od kiedy on taki odważny?

- Nie prowokuj mnie - odparłem.

- Podniecam cię? - pewnie przypomniała się mu nasza rozmowa sprzed kilku dni.

- Nawet nie wiesz jak bardzo - spojrzałem głęboko w jego oczy, na co on się zawstydził i powtórzył swój ruch - przez ciebie zaraz będę miał problem - narzekałem.

- To ja go rozwiąże - uśmiechnął się cwaniacko.

WOW

Sorki, że taki krótki (900), ale nie miałam pomysłu na ten rozdział. Do końca książki dzieli nas jeszcze kilka rozdziałów (w tym jedna drama 😏)

Kc was i do za dwa dni!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro